Seriale kręcone pod sponsorów. Lokowanie produktu zdobywa rynek reklamy
Michał Mańkowski
20 kwietnia 2012, 20:38·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 kwietnia 2012, 20:38
Czasy się zmieniają, zmienia się też reklama. Zwłaszcza telewizyjna. Coraz częściej odchodzi się od tradycyjnych spotów reklamowych na rzecz "product placementu". Prawie niemożliwe jest znalezienie nowej produkcji filmowej lub serialowej bez popularnego lokowania produktu. Reklama równie niebezpieczna, co skuteczna. - Wszystko trzeba robić z umiarem i rozsądkiem - mówi Wiktor W. Kammer, szef Agencji Filmowej CBC Film Productions z Krakowa
Reklama.
Jak rozsądku zabraknie to jest "siara", której zwłaszcza internauci długo nie zapominają. Widzowie nie tylko zdenerwują się na zbyt nachalne reklamowanie produktu, ale i wyśmieją takie sceny, które - chcąc nie chcąc - wychodzą tandetnie. Nie trzeba długo szukać, żeby znaleźć krążące po internecie "perełki". Reklamodawcy na taką reklamę raczej nie liczyli, ale przecież z drugiej strony - o produkcie się mówi.
To jednak jednostkowe przypadku w stosunku do skali zjawiska, bo w dzisiejszych czasach lokowania produktu jest coraz więcej i więcej i więcej. Trudno się dziwić, bo okazuje się całkiem niezłą inwestycją. - To opłacalny biznes z uwagi chociażby na realne koszty przedstawienia produktu w blokach reklamowych pomiędzy programami czy w przerwach - mówi Wiktor W. Kammer.
Rynek reklamy bezpośredniej jest obecnie przesycony, więc reklamodawcy szukają alternatyw. I znaleźli. Postanowili "wciskać" swoje produkty do produkcji filmowych i serialowych. Najlepiej tak, aby nikt nie zorientował się, że właśnie ogląda reklamę.
Włącza się reklama, wyłącza się mózg
Najważniejszym aspektem jest to, że w umyśle człowieka podczas bloków reklamowych włącza się "capping". - Kiedy rozpoczynają się reklamy wychodzimy do toalety, kuchni, zadzwonić itd. Nie obserwujemy dokładnie tego co dzieje się na ekranie. W momencie, gdy produkt reklamuje się w trakcie filmu bądź serialu to działa to niemalże na podświadomość - wyjaśnia ekspert.
Jednak wszystko sprowadza się do tego, żeby ulokować produkt umiejętnie. Można bardzo łatwo przesadzić, a wtedy efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Powstanie wkurzające, natrętne, nachalne, groteskowe firmowanie swojego produktu. - Tak dzieje się najczęściej, gdy klient sam decyduje jak ma to wyglądać - mówi szef agencji filmowej.
Najpierw sponsor, potem scenariusz
Marketingowcy nie mają doświadczenia i chcą, żeby to wyglądało, tak jak w spotach reklamowych, gdzie liczy się produkt, produkt i tylko produkt. - Nie można zrobić nic gorszego. Trzeba lokować produkt naturalnie, delikatnie i kontekstowo. Klient powinien zaufać wyspecjalizowanym agencjom , wtedy produkt placement będzie zrobiony dobrze i skutecznie - dodaje.
Nie zawsze jednak product placement jest tańszy od tradycyjnego spotu reklamowego. - Wszystko zależy od danego produktu i jego specyfiki. Ciężko to porównywać, bo można lokować produkt za 20 tysięcy złotych, ale można i za 200. Tak samo jest z reklamami - wyjaśnia Wiktor Kammer.
W Polsce wygląda to nieco inaczej. - U nas wcześniej jest scenariusz. Marketingowcy przeglądają go, dopracowują, rozbudowują o potrzebne dla lokowania sceny i wspólnie decyduję gdzie i co można przedstawić - wyjaśnia Wiktor W. Kammer.
Niemniej jednak powstał ostatnio serial napisany specjalnie pod sponsora. "Piąty Stadion" to 65-cio odcinkowy miniserial promujący Tyskie (Kompania Piwowarska). Serial emitowany jest od początku kwietnia i raczej nie kosztował mało. Wystarczy spojrzeć na obsadę: Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Arkadiusz Jakubik i Weronika Książkiewicz. Sprytne posunięcie Kompani Piwowarskiej, żeby w ciekawy sposób wypromować się przed Euro.
Aktorom to się opłaca
Laikowi może wydawać się, że aktorzy nie przepadają za scenami, w których muszą stosować product placement. Jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej - to jest w ich interesie. Aktorzy mają własne kontrakty z markami, które często zastrzegają sobie, że "tam gdzie aktor, tam i jego sponsor". - W umowach sponsorskich mają klauzulę, że np. przez pięć lat podczas negocjacji kontraktów aktorskich będą zastrzegać, że w produkcji musi pojawić się ich sponsor. Są ambasadorem tej marki, więc nie powiedziałbym, że to ich wkurza - mówi Kammer.
Trzeba pamiętać, żeby - jak we wszystkim - zachować rozsądek. - Po pierwsze jeżeli chodzi o ilość produktów i formę ich zestawienia ze sobą - słyszymy. Mądre zestawienie produktów to zestawienie komplementarne i uzupełniające, a nie konkurujące. - W produkcji umieszcza się chleb i masło, ale już nie masło i margarynę. Nie warto lokować produktu za wszelką cenę. - Czasami ciężko, żeby wszyscy rozmawiali przez Nokie. Fajnie jeżeli z danej grupy produktowej jest kilka marek. Wtedy product placement nie jest tak nachalny - mówi Wiktor W. Kammer.
Dobre lokowanie nie musi być wymuszone
Im mniej wymuszona reklama, tym skuteczniejsza. - Żeby pokazać daną markę aktorzy wcale nie muszą iść do sklepu X, tak by wszędzie było widać wielkie logo i nazwę - wyjaśnia nasz rozmówca. Jak w takim razie zrobić to delikatnie, ale nie mniej skutecznie? - Wystarczy, że aktor zarzuci sobie na plecy sweter z widoczną metką. Niby chaotycznie, niby przypadkiem, a to naprawdę działa lepiej niż product placement, który wali po oczach - mówi szef agencji. I dodaje: - Wtedy widz zaczyna się zamykać.
Ciężko dziś znaleźć produkcję bez lokowania produktu, ale czy to znaczy, że wszystko co widzimy na ekranach jest sponsorowane? - Powiem tak, nie wierzę w przypadki - mówi Kammer. Jednak nie zawsze może chodzić tylko o pieniądze. - Firma może dostarczać na plan wodę w zamian za to, że gdzieś tam mignie. Taki barter - dodaje.
A Wam, które z tych "dyskretniejszych" lokowań produktu najbardziej zapadło w pamięć?