
Polsat nie pokaże siatkarskiego mundialu w otwartym kanale przede wszystkim dlatego, że stracił głównego sponsora. Ale nie tylko. Transmisji nie chciały też dofinansować ministerstwa, a odmowa rządowej pomocy mogła mieć podłoże polityczne. „Jest teoria, że Polsat jest na cenzurowanym z powodu kojarzonego ze stacją Grzegorza Schetyny, który popadł w niełaskę w Platformie” – pisze dziennikarz Sport.pl.
REKLAMA
Kibice są wściekli, bo na antenie otwartego kanału Polsatu zobaczą tylko ceremonię otwarcia i mecz inauguracyjny największej siatkarskiej imprezy (startuje 30 sierpnia). Przyczyny, dla których stacja zakodowała właściwie wszystkie mecze mundialu, odsłania w swoim tekście Paweł Wilkowicz, dziennikarz Sport.pl.
Jak pisze, największym problemem dla Polsatu było wycofanie się głównego sponsora mistrzostw - Orlenu. Decyzja w tej sprawie zapadła na pół roku przed imprezą, co zaskoczyło włodarzy stacji. Bez sponsora transmisje przestały się opłacać, a wariantu awaryjnego nie było. Przez chwilę pojawiały się spekulacje, że pieniądze wyłoży Citroen, ale tak się nie stało.
Dlatego też Polsat miał nadzieję na wsparcie państwa – nie tylko państwowych spółek, ale też ministerstw, które mogły sięgnąć do swoich funduszy na promocję. „W Polsacie mają o to podwójne pretensje: o odmowną odpowiedź, ale też o to, że nadeszła tak późno. Że podczas licznych pielgrzymek do ministrów i prezesów było dość okazji, by dać wyraźny sygnał: nie pomożemy, radźcie sobie sami” – przekonuje Wilkowicz.
I tutaj pojawiają się wątki polityczne. Pierwszy to właśnie związki właściciela Polsatu Zygmunta Solorza-Żaka z Grzegorzem Schetyną, który jest na cenzurowanym w rządzącej Platformie Obywatelskiej. Jest też inna hipoteza. „Gdybyśmy dali pieniądze jednemu z najbogatszych Polaków, to opozycja by nas zjadła. Samym mistrzostwom pomogliśmy. Minister sportu Andrzej Biernat dał związkowi siatkarskiemu dotację na organizację imprezy - 3,5 mln zł. To jest najwyższa dotacja na taki cel w historii ministerstwa” – tłumaczy w rozmowie ze Sport.pl jeden z posłów PO.
Finalny efekt jest taki, że otwartych transmisji nie będzie, a impreza, która miała być hitem i kontynuacją Euro 2012, znalazła się w cieniu. "Turniej miał być biznesowym samograjem, jak piłkarskie mistrzostwa Europy. A jest biegiem z coraz wyższymi przeszkodami" – kwituje Wilkowicz.
Źródło: Sport.pl
