Katolicy przekonują, że ksiądz z powodzeniem może zastąpić psychologa. To nieprawda.
Katolicy przekonują, że ksiądz z powodzeniem może zastąpić psychologa. To nieprawda. Fot. Rafał Mielnik / Agencja Gazeta
Reklama.
W Polsce spowiedź sprowadza się najczęściej do wymienienia jednym tchem grzechów, odklepania formułek i zadania pokuty. Są jednak księża, którzy ze swoimi wiernymi rozmawiają, starają się pomóc, spojrzeć na wszystko chłodnym okiem. To duża wartość, bo tłumienie w sobie problemów do niczego dobrego nie prowadzi.
Rozmowa nie wystarczy
Ale też rozmowa z księdzem to nie remedium na wszystkie bolączki. Co więcej zrównywanie kompetencji księdza i psychologa może okazać się szkodliwe. Bo po co płacić za wizytę w gabinecie, skoro można pogadać w księdzem? Ale katoliccy publicyści coraz częściej namawiają do całkowitego zawierzenia Bogu (czyli księdzu) i zrezygnowania ze specjalistycznej pomocy szkolonych przez pięć lat studiów psychologów.

(…) należy pamiętać, że moc uzdrawiania, także w aspekcie psychicznym czy psychologicznym należy do Chrystusa. Liczne świadectwa dowodzą, że można osiągnąć ten sam efekt terapeutyczny, nie tylko przez lata pracy z wykwalifikowanym terapeutą, ale w jednej chwili, dzięki wierze i działaniu łaski Jezusa Chrystusa. Czytaj więcej

Autor felietonu (bo trudno to nazwać tekstem naukowym) jest z wykształcenia socjologiem i filozofem, publikuje w całej gamie prawicowych i katolickich czasopism. Przekonuje, że psychologowie są konfrontacyjnie nastawienie do księży, którzy chcą współpracy.
Szkodliwa publicystyka
Jednak przegląd katolickich czasopism i stron internetowych pokazuje co innego. Przydatność psychologii jest kwestionowana na każdym kroku, a psychologowie traktowani jako konkurencja dla księży i egzorcystów. – Pojawiły się ostrzeżenia, że w zsekularyzowanym świecie psychologia staje się religią, a psychoterapeuci świeckimi kapłanami" – przekonywał Grzegorz Górny na łamach "Przewodnika Katolickiego".
Grzegorz Górny

Psychologowie zajęli więc miejsce kapłanów. Z problemami, z jakimi kiedyś zwracano się do księdza, zaczęto udawać się do psychoterapeutów, psychoanalityków, psychiatrów. Miejsce spowiednika i kierownika duchowego zajął psycholog, a rolę konfesjonału przejęła kozetka. Czytaj więcej

Kilka tygodni temu w opublikowanym we Fronda.pl artykule ks. Marek Dziewiecki porównywał psychologów do faryzeuszów, którzy tylko udają ludzi sprawiedliwych.
ks. Marek Dziewiecki

Naprawdę pomaga cierpiącym ludziom tylko ten, kto uwzględnia nie tylko ich subiektywne przekonania czy emocjonalne przeżycia, ale też ich więź z Bogiem, ich sumienie, ideały i hierarchię wartości. Czytaj więcej

Ksiądz Dziewiecki to guru kościelnej psychologii. Jego książka pt. „Psycholog w konfesjonale” to bestseller katolickich księgarni. Duchowny opisuje w niej, jak wykorzystuje wiedzę psychologiczną w pracy duszpasterskiej. Bo ks. Dziewiecki jest psychologiem, czego nie można powiedzieć o większości jego kolegów. Bo chociaż księża studiują aż sześć lat, to zgłębiają głównie filozofię i teologię.
Egzorcysta nie wystarczy
Wbrew samodzielnym inicjatywom niektórych publicystów Kościół jako instytucja zaczyna dostrzegać rolę psychologii. W 2000 roku w Archidiecezji Warszawskiej wprowadzono obowiązkowe konsultacje z psychologiem przed odprawieniem egzorcyzmów. Otwarte pozostaje pytanie, czy wierzący psychoterapeuci potrafią zachować w takich sytuacjach obiektywizm.
– Podczas konsultacji dla księży egzorcystów wiele razy stwierdzałam istnienie czegoś, co przekracza wiedzę psychologiczną i co można przypisać działaniu złych duchów, upadłych aniołów – mówiła w wywiadzie Anna Ostaszewska ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich.
Po linii Kościoła
Przekonywała też, że jednym ze dowodów na opętanie, a nie chorobę psychiczną, jest alergiczne reagowanie na symbole religijne i sakramenty. Nie wzięła jednak pod uwagę, że może to być reakcja na traumę z dzieciństwa, na przykład molestowanie. Dlaczego? Bo taka interpretacja byłaby nie w smak Kościołowi.
– Osoba bez przygotowania, bez wykształcenia może być w stanie zauważyć, że coś jest nie tak z członkiem jego rodziny, znajomym – mówi w rozmowie z naTemat dr Konrad Maj, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – To tak jak z chorobą medyczną: widać, że coś się dzieje, ale tylko lekarz jest w stanie stwierdzić co jest nie tak – porównuje.
Różne sposoby leczenia
Tę samą analogię można zastosować do leczenia. – W niektórych przypadkach wystarczy ciepła woda z miodem i wygrzanie się pod pierzyną, ale czasami trzeba poważnego leczenia. Tak samo jest w psychologii – wyjaśnia dr Maj. Przypomina przykład Violetty Villas, która miała problemy psychologiczne, ale jej opiekunka nie dopuszczała do niej pomocy, co skończyło się tragicznie.
– Niektórzy szukają pomocy u szarlatanów, wróżek, ludzi, którzy nie mają wiedzy. To niebezpieczne. Do tej grupy trzeba też zaliczyć księży. Oni mogą pomóc jeśli chodzi o wątpliwości dotyczące wiary – mówi psycholog. – Przestrzegam księży przed doradzaniem osobom mającym problemy. Szczególnie jeśli to się sprowadza do tego, żeby się więcej modlić czy powtarzania, że cierpienie uszlachetnia, a słyszałem o wielu takich przypadkach – dodaje dr Maj.
Jedno lekarstwo
Tym bardziej, że księża mają najczęściej tę samą receptę na wszystko. – Zbyt często sprowadzają wszystko do spraw religijnych, a nie psychologicznych. Dla nich lekarstwem jest z reguły modlitwa, a to zachowanie bierne, a nie aktywne, zupełnie nieprzydatne jeśli ktoś jest bity w domu albo ma myśli samobójcze. To zbyt mało – mówi psycholog.
– Nie jestem przeciwny zasięganiu pomocy u księży, ale powinni oni pamiętać, że są wyspecjalizowani w czym innym. Nie powinni przejmować odpowiedzialności, tylko pozwolić działać psychologom – wyjaśnia dr Konrad Maj.
W Polsce korzystanie z pomocy psychologa czy psychiatry nadal nie jest popularne. Wielu ludzi traktuje to jako przejaw słabości, a nawet coś, czego trzeba się wstydzić. Także dzięki radosnej publicystyce katolickich dziennikarzy.