– Niektórzy chcący przenosić myśl muzułmańską na europejskie podwórko zatracają się i chcą minimalizować wpływ szariatu na życie muzułmanów. Z racji wiary niezbędne jest stosowanie się do zaleceń Boga odnośnie zakrywania określonych części ciała – mówi w rozmowie z naTemat Agnieszka Amatullah Wasilewska, Polka, która kilka lat temu przeszła na islam.
Selim Chazbijewicz twierdzi, że trzeba „odarabizować islam”, zlikwidować burki i hidżaby, a najlepiej zacząć od Polski. Co pani na to?
Od dwóch dni odczuwam smutek i rozgoryczenie po tym wywiadzie, którego udzielił przecież były imam gdańskiej gminy wyznaniowej. Dotyczył muzułmanów przebierańców, stylizujących się na arabskie klimaty. Z chęcią i z sercem pełnym dobrych intencji postaram się pokazać spojrzenie z drugiego końca kija, jaki mimo wszystko wraz z imamem Selimem Chazbijewiczem reprezentujemy. Jakiekolwiek miałabym myśli i skojarzenia po przeczytaniu wywiadu, to jednak wciąż imam Selim zwie się muzułmaninem, Chwała Allahowi Panu Światów!
Pan Chazbijewicz wychodzi z założenia, że szariat w 3/4 jest niepotrzebny, trzeba się go pozbyć. Może rzeczywiście regulacje dotyczące np. sposobu ubioru kobiet nie przystają do współczesności?
Islam jest religią prostą, nieskomplikowaną. Ta prostota i łatwość nie dla wszystkich wyznawców jest zrozumiała. Nakazy i zakazy jakie zawarte są w prawie Boskim - zwanym szariat – dla muzułmanów bogobojnych są wsparciem, ochroną, opieką i pomocą w dążeniu drogą prostą ku zadowoleniu Allaha, Boga Jedynego. Niektórzy chcący przenosić myśl muzułmańską na europejskie podwórko zatracają się i widzą łatwość jako trudność, a co za tym idzie chcą minimalizować wpływ prawa szariatu na życie muzułmanów.
Jak to wygląda w pani przypadku?
Od ponad pięciu lat praktykuję życie z podstawowymi założeniami zawartymi w religii islam. Pracuję w Warszawie. Odkąd założyłam chustkę dwukrotnie zmieniłam pracę, w obecnej firmie pracuję 4,5 roku. Modlę się 5 razy dziennie o wyznaczonym czasie. Od dawna nie wzbudzam zainteresowania w miejscu pracy, a nowe osoby widząc obojętność starszych pracowników, przechodzą nad moją modlitwą do porządku dziennego. W czasie świętego miesiąca ramadan poszczę, pomimo upałów, bez urlopu i w niewielkim znaczeniu minimalizując czas poświęcony na spełnienie obowiązków służbowych. Zdarzają się zgrzyty poglądowe dotyczące religii, obyczajów, zachowań. Jednak szybko je puszczamy w niepamięć i nie czuję się w pracy wyróżniona ani pominięta z racji mojej inności.
Ta codzienność, zgodna z zasadami islamu, nie nastręcza problemów?
Nakrycie głowy, al amira, nie jest w mojej pracy szczególnie lubiane, za to kiedy zawiąże na głowie szal słyszę komplementy i miłe słowa. Lubię zakładać tradycyjne ubranie kobiet arabskich – abaję, gdyż jest wygodna i praktyczna, aczkolwiek na co dzień ubieram się po europejsku. Mój mąż, który ma brodę i kilka galabij, do pracy chodzi w dżinsach i koszulach, jak każdy inny pracownik w Jego firmie. Nie kreujemy się na ludzi „świętych”. Mamy słabości, które zdarza nam się okazywać, popełniamy błędy w życiu prywatnym i zawodowym, a także w sferze religijnej. Warto wspomnieć, że praca, dom i praktyka religijna – wszystko to jest ściśle ze sobą połączone i nie ma możliwości, będąc muzułmaninem, aby funkcjonować z „umiejętnością” rozdzielenia tych trzech aspektów codzienności. Wręcz nie ma takiej potrzeby i zgody od wewnętrznego głosu, jaki wydaje rozkochana w Bogu dusza.
Wierzymy, że szariat nas chroni przed innymi, a przede wszystkim przed samymi sobą, jeśli mu się sprzeciwiamy, to odczuwamy konsekwencje i staramy się wyciągać z nich wnioski. Wierzymy, że zostaniemy rozliczeni i osądzeni w dniu Sądu Ostatecznego, kiedy to dobre i złe uczynki rozłożone na wagach będą wyznacznikiem, co nas czeka w życiu wiecznym. Pomimo głoszenia poglądów, które z europejskiego punktu widzenia nie zawsze są zrozumiałe, to nie sądzę, żeby znalazła się osoba, która po kontaktach z nami w życiu realnym mogła odczuwać obawy z powodu naszego wyznania.
Chazbijewicz zdaje się kwestionować to, że ubranie jest kwestią fundamentalną dla waszej religii.
Oczywiście ubranie nie jest wyznacznikiem naszej wiary. Aczkolwiek z racji wiary, jest niezbędne stosowanie się do zaleceń Boga odnośnie zakrywania określonych części ciała. Dla muzułmanina praktykującego nie ma możliwości noszenia wiary w sercu, a na zewnątrz prowadzenia życia „świeckiego”. Jak miałabym się czuć szczęśliwą i jak moje serce miałoby być spokojne, gdybym nie mogła wyglądać zgodnie z prawem Bożym?
Po komentarzach widać, że wizja islamu w wersji Tatara podoba się wielu. Jak pani na to reaguje?
Kiedy myślicie Państwo o wolności dla (Waszym zdaniem) zniewolonych muzułmanek, albo kiedy myślicie, że miejsce muzułmanów jest w krajach arabskich, to znaczy, że warto poszerzyć swój światopogląd, zapoznając się z literaturą nie zawierającą stereotypów. Zachęcam do czytania na początek strony www.hidaya.pl. Z góry proszę o spróbowanie niełączenia tych tekstów z codziennymi informacjami, jakimi faszerują nas media i z osobistymi doświadczeniami, jakie zyskaliście będąc na wycieczkach w krajach, gdzie żyją muzułmanie. Przypomnę raz jeszcze: islam to religia prosta, bez drugiego dna, dana ludziom przez Boga, przez ich Stwórcę, który zna ludzi jak nikt inny.