W szkołach uczą tego jak pacierza: 1 września 1939 roku atak III Rzeszy na Polskę; 17 września wkracza Armia Czerwona. Mało kto ma świadomość, że na początku II wojny światowej zmagaliśmy się jeszcze z jednym agresorem. Niewielkim, ale z potężnym sojusznikiem – Słowacją, która wykorzystując sojusz z Hitlerem zagarnęła Spisz i Orawę.
– W tragicznym wrześniu 1939 r. słowaccy żołnierze weszli na terytorium Polski u boku nazistowskiej armii niemieckiej i wielu obywatelom Polski zapisali się w pamięci jako jeden z agresorów – przepraszał Polaków w 2009 roku Dušan Caplovic, ówczesny wicepremier Słowacji ds. społecznych.
Do dzisiaj niewiele się mówi o tym rozdziale w historii. Po wojnie był to temat niepoprawny politycznie, bo zarówno Polska jak i Czechosłowacja należały do jednego obozu państw komunistycznych. – W PRL-u był to temat niewygodny, bo komunistyczna Czechosłowacja była naszym bratnim narodem. Tego rodzaju zaburzenia w narracji historycznej nie były mile widziane. Po 1989 roku Polska, Czechy i Słowacja też miałby być przyjaciółmi i nawet historycy zajmujący się wrześniem '39 roku nie mieli percepcji o tym, co się dzieje na tej flance frontu – wyjaśnia w rozmowie z naTemat historyk dr Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Trzeci agresor
Słowacja ogłosiła swoją niepodległość na krótko przed wybuchem wojny. W marcu 1939 roku jej ówczesny przywódca ks. Józef Tiso ogłosił powstanie Republiki Słowacji. W swojej polityce zagranicznej nowo powstałe państwo szybko obrało kurs na współpracę z okupantem, który wkroczył na tereny Czechosłowacji rok wcześniej.
Dokładnie o godzinie 5 rano 50 tys. słowackich żołnierzy Armii Polowej "Bernolák" pod dowództwem generała Ferdinanda Čatloša oraz trzy dywizje sił powietrznych wkroczyły na terytorium II RP bez wypowiedzenia wojny. Manewr ten był podyktowany zagrożeniem – w opinii Słowacji – ze strony polskiej.
W nagrodę za wspólny atak na Polskę słowacki rząd ks. Józefa Tiso oficjalnie 21 listopada 1939 roku otrzymał od Niemiec terytoria polskiego Spisza i Orawy. – Słowacy przez to, że sami byli małym krajem, w teatrze wojennym pomiędzy dwiema potęgami totalitarnymi nie liczyli się w skali całego konfliktu. Mieli jednak wpływ na południowy odcinek frontu – wyjaśnia historyk z IPN. Armia, którą przygotowali w wojnie z Polską, była największą jaką kiedykolwiek Słowacy posiadali. – Od pierwszych chwili konfliktu uczestniczyli w niej obok Niemców i udostępniali im swoją całą infrastrukturę wojenną, dzięki czemu pomogli Hitlerowi wziąć Polską w kleszcze – podkreśla dr Korkuć.
Słowacy prowadzili politykę wynarodowienia Polaków na zajętych terenach. – Robili wszystko, aby zniszczyć jakiekolwiek ślady polskości. Wyłapywano polskich działaczy i przekazywano ich gestapo. Uczestniczyli w polityce antyżydowskiej i holokauście – tłumaczy przedstawiciel krakowskiego IPN. Robili to również nieoficjalnie i niejawnie. Wiedzieli, że Polacy ukrywali w domach polskojęzyczne książeczki do nabożeństw, ale wiedzieli też że, gdy Słowacy wezwą do ich zebrania, ludzie ich nie oddadzą. – Uciekli się do takiego wybiegu, że ogłosili zbiórkę tych książeczek dla polskich żołnierzy w niewoli. Kiedy je podstępem otrzymali to wszystkie zniszczyli. Jest to o tyle szokujące, że było to państwo, na którego czele stał duchowny, ks. Tiso – mówi nasz rozmówca.
Pierwszą grupą Polaków, którzy byli zagrożeni stali się księża. Usuwano ich z parafii i internowano. Drugą najbardziej prześladowaną grupą byli polscy nauczyciele, bo polski język miał zniknąć całkowicie. W wyniku wojny do Słowacji przyłączono 770 km kw. ziem, na których mieszkało ponad 34,5 tys. ludności. Słowacka propaganda nazwała to „odebraniem ziem zagarniętych” przez Polskę w latach 1920-1938.
Echa cichej wojny
Prawa historyczne Polski do Spiszu wywodzą się z XV wieku. Przez kilka wieków rządzili tam Polacy. Potem były rozbiory, które spowodowały, że kiedy po latach kształtowała się niepodległość polska i słowacka, tereny te stały się sporne. – Górale, którzy tam mieszkali, wywodzili się jednak od Polaków – tłumaczy dr Kurkoć.
Co ciekawe, pomimo otwartej agresji wobec Polaków i współudziale Słowaków w mordowaniu Żydów (deportowali 70 tys. osób do obozów), Polacy mieli cały czas problem z tym, żeby jednoznacznie traktować Słowaków jako wrogów. We wrześniu zrzucano nawet ulotki nawołujące, aby zaprzestać walki z bratnim narodem.
Pozytywnie w całej sprawie w polskiej pamięci zapisał się ówczesny ambasador Słowacji w Warszawie Ladislav Szathmáry. Dyplomata węgierskiego pochodzenia w odpowiedzi na atak swoich rodaków, wypowiedział posłuszeństwo swojemu rządowi. – Szathmáry przekonywał, że historia nie wybaczy Słowakom, że walczą ramię w ramię z Niemcami – wyjaśnia historyk.
Choć Słowacja nie dysponowała dużą armią, to jej agresja miała spore znaczenie na południowym froncie. Kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy stanowiło na tym odcinku frontu wielką pomoc dla Niemców. – Mobilizacja 50 tys. ludzi i tak była sporym wyczynem i to był ogromny wysiłek na miarę małego państwa – podkreśla nasz rozmówca. Militarny udział Słowacji w regionie południa Polski był znaczący. To m.in. z lotnisk słowackich startowały samoloty bombardujące Kraków i Warszawę.
W czasie całej kampanii wrześniowej straty armii słowackiej w Polsce wyniosły 18 zabitych, 46 rannych i 11 zaginionych. Wzięto do niewoli ok. 1350 jeńców polskich. W styczniu 1940 około 1200 z nich Słowacy przekazali Niemcom oraz Sowietom, a resztę uwięzili w obozie w miejscowości Lešť.
Dzisiejsza Republika Słowacka nie jest prawnym ani historycznym następcą wojennego państwa słowackiego. Mimo to na miejscu będą wyrazy ubolewania nad smutnym faktem, że w tragicznym wrześniu 1939 r. słowaccy żołnierze weszli na terytorium Polski u boku nazistowskiej armii niemieckiej, stąd wielu obywatelom Polski zapisali się w pamięci jako jeden z agresorów... Niech wydarzenia lat 1938 i 1939 stanowią memento dla nas i dla przyszłych pokoleń”
Ladislav Szathmáry ambasador Słowacji w RP
W imieniu narodu słowackiego i jego przedstawicieli, którzy pod presją Trzeciej Rzeszy zmuszeni są do milczenia, a nadużywani są do intryg wyłącznie w interesie Niemiec, protestuję jako przedstawiciel Państwa Słowackiego w Rzeczypospolitej Polskiej przeciwko brutalnemu rozbrojeniu armii słowackiej, przeciwko samowolnemu zajęciu Słowacji przez wojska Trzeciej Rzeszy i przeciw użyciu Słowacji jako bazy dla akcji wojennej przeciw bratniemu narodowi polskiemu. Naród słowacki – w kraju lub za granicą – nigdy nie pogodzi się z gwałtami niemieckiej Trzeciej Rzeszy i przyłącza się do zbrojnego oporu przeciw intruzom, by przy współpracy z kulturalnymi narodami świata osiągnąć ponownie wolność i swobodnie decydować o swoim losie