
Zygmunt Solorz-Żak musiał wybrać, czy stracić pieniądze, czy ryzykować stratę wizerunku. Wokół zakodowania mistrzostw świata w siatkówce rozpętała się ogromna wojna, a konkurencja Polsatu wykorzystała okazję do ataku. To najpoważniejsza bitwa wielkiej wojny między telewizjami.
REKLAMA
Od pierwszego meczu mistrzostw świata w siatkówce trwa wymiana ciosów między Telewizją Polską a Polsatem. Słoneczna stacja, właściciel pełni praw do imprezy, udostępnia je bezpłatnie tylko klientom Cyfrowego Polsatu. Reszta musi zapłacić za transmisję w internecie lub wykupić pakiet u swojego operatora.
To między innymi efekt niedogadania się Zygmunta Solorza z potencjalnymi sponsorami, w tym spółkami skarbu państwa. To jednak kibiców mało obchodzi - oni chcą oglądać biało-czerwonych w otwartym kanale i koniec.
Dlatego kibiców tak zdenerwował niefortunny wywiad Solorza-Żaka, którego dziennikarka Polsatu określiła mianem „filantropa”. Im dalej w sportowej rywalizacji dochodzi polska reprezentacja, tym wyższy poziom złości na Zygmunta Solorza-Żaka.
Każdy wini każdego
Ale obrywa się też TVP, momentami bardziej niż Polsatowi. – Mam wrażenie, że Pańska Telewizja robi wszystko, abyśmy my, Polacy, skutecznie nie byli świadkami tych wspaniałych zmagań sportowych – napisał do prezesa Juliusza Brauna Jerzy Owsiak.
Ale obrywa się też TVP, momentami bardziej niż Polsatowi. – Mam wrażenie, że Pańska Telewizja robi wszystko, abyśmy my, Polacy, skutecznie nie byli świadkami tych wspaniałych zmagań sportowych – napisał do prezesa Juliusza Brauna Jerzy Owsiak.
Obwinił państwową telewizję, że niewystarczająco starała się o odkupienie od Polsatu praw do transmisji. Także dzięki Owsiakowi, z czasem złość kibiców siatkówki zaczęła się odwracać właśnie w kierunku TVP. Trafiły do nich argumenty, że to telewizja publiczna ma obowiązek pokazywać mecze polskiej reprezentacji. Zresztą podobnie twierdzą politycy, którzy chcą rozszerzyć zakaz kodowania transmisji reprezentacji – dziś dotyczy on tylko piłki nożnej.
W tle są oczywiście wielkie pieniądze, ale i personalne konflikty: między szefami stacji, między ich rzecznikami i między dziennikarzami redakcji sportowych. – Jeżeli ktoś kupuje imprezę po to, żeby ją zakodować to nie wie, w jakim świecie żyje – stwierdził szef TVP Sport Włodzimierz Szaranowicz. Gwiazda Polsatu Mateusz Borek nazwał to "populistycznym bełkotem". W spór włączyli się inni dziennikarze Polsatu i TVP.
Misja czy komercja?
Oliwy do ognia dolewa też obdarzony dużym talentem polemicznym rzecznik TVP Jacek Rakowiecki. Przekonuje, że TVP chciała wykupić prawa do meczów Polaków, ale Polsat postawił zaporowe warunki, a poza tym nie było oficjalnego przetargu. Tomasz Matwiejczuk z Polsatu przedstawia inną wersję wydarzeń. Według niego wysłano niezobowiązujące pytania do konkurencji, bez podawania oczekiwań finansowych. TVN nie odpowiedział, a TVP chciało kupić tylko najatrakcyjniejsze mecze.
Oliwy do ognia dolewa też obdarzony dużym talentem polemicznym rzecznik TVP Jacek Rakowiecki. Przekonuje, że TVP chciała wykupić prawa do meczów Polaków, ale Polsat postawił zaporowe warunki, a poza tym nie było oficjalnego przetargu. Tomasz Matwiejczuk z Polsatu przedstawia inną wersję wydarzeń. Według niego wysłano niezobowiązujące pytania do konkurencji, bez podawania oczekiwań finansowych. TVN nie odpowiedział, a TVP chciało kupić tylko najatrakcyjniejsze mecze.
TVP za mecze reprezentacji Polski oraz inne najważniejsze spotkania Mistrzostw Świata 2014 zaoferowała mniej więcej tyle, ile najprawdopodobniej kosztuje ją 4-5 odcinków sobotniego show TVP lub kilku odcinków jednego z wielu seriali. W naszym odczuciu to nie była poważna oferta. Czytaj więcej
Nie przypadkiem wspomniano o "sobotnim show TVP". Chodzi o "The Voice of Poland", emitowany w sobotnie wieczory w TVP2, który konkurował z "Must be the Music" Polsatu i X-Factorem.
Konkurencja we wszystkim
Wejście państwowej telewizji na zdominowany przez komercyjnych nadawców rynek talent shows zaostrzył konkurencję. To drogie produkcje, ale dające szansę na duży zarobek, do tego mocno angażujące widzów. A przede wszystkim kolejny dowód na to, że TVP to stacja w dużej mierze komercyjna, tak jak pozostałe.
Wejście państwowej telewizji na zdominowany przez komercyjnych nadawców rynek talent shows zaostrzył konkurencję. To drogie produkcje, ale dające szansę na duży zarobek, do tego mocno angażujące widzów. A przede wszystkim kolejny dowód na to, że TVP to stacja w dużej mierze komercyjna, tak jak pozostałe.
Zwarcie TVP-Polsat to kolejny przejaw sporu, trawiącego polski rynek telewizyjny od lat, a przybierającego na sile tym bardziej, im trudniej jest o reklamy. W 2013 roku największy wzrost wpływów reklamowych zyskało TVP2, do tego dochodzą rosnące wpływy z abonamentu. W zeszłym roku aż 282 mln zł, o 102 mln więcej niż zakładano. Takie informacje nie są spokojnie przyjmowane w gabinetach prezesów komercyjnych nadawców.
KRRiT zaspała
– To wejście w komercyjny sposób myślenia – ocenia działania TVP prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z UW. Broni jednak publicznego nadawcy, wskazując na jego złą sytuację finansową. Jego zdaniem Polsat i inni mają ustawowy obowiązek transmitować "ważne wydarzenia sportowe" w otwartych kanałach, a więc, choć to akurat nie jest zapisane wprost, także siatkówkę.
– To wejście w komercyjny sposób myślenia – ocenia działania TVP prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z UW. Broni jednak publicznego nadawcy, wskazując na jego złą sytuację finansową. Jego zdaniem Polsat i inni mają ustawowy obowiązek transmitować "ważne wydarzenia sportowe" w otwartych kanałach, a więc, choć to akurat nie jest zapisane wprost, także siatkówkę.
Tak stanowcza nie jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji która dopiero przygotowuje zmiany w prawie, mające zapewnić otwartą transmisję m.in. spotkań reprezentacji w siatkówce. Pracę nad nimi zaczęto dwa lata temu, kiedy zakodowano część spotkań reprezentacji w piłce nożnej. Gdyby więc urzędnicy działali szybciej, nie byłoby problemu.
Będzie tylko gorzej
– Nasze stanowisko jest takie, że te transmisje nie powinny być kodowane – mówi tylko rzeczniczka KRRiT Katarzyna Twardowska. Nie komentuje jednak roli TVP w całym sporze. – To publiczny nadawca, który podejmuje decyzje niezależnie – wyjaśnia.
– Nasze stanowisko jest takie, że te transmisje nie powinny być kodowane – mówi tylko rzeczniczka KRRiT Katarzyna Twardowska. Nie komentuje jednak roli TVP w całym sporze. – To publiczny nadawca, który podejmuje decyzje niezależnie – wyjaśnia.
Spór między nadawcami zaszedł już tak daleko, że niemożliwa wydaje się jakakolwiek współpraca. I jedna, i druga strona wie, że traci, teraz stara się tylko zminimalizować swoje straty, i zadać jak największe rany przeciwnikowi. Ale i TVP i Polsat zapomina, że tracą przede wszystkim fani siatkówki. I długo będą to pamiętać.
