Wojciech Tochman, dyrektor Instytutu Reportażu, wylał do ścieku wiele litrów "Ciechana" na znak protestu przeciwko homofobicznej wypowiedzi właściciela browaru. Wcześniej o planowanej akcji nie omieszkał poinformować mediów. Niedługo potem dostał telefon od osoby podającej się za urzędnika skarbowego. Mężczyzna ostrzegł Tochmana przed konsekwencjami wylewania piwa do ścieku. Skarbówka za ten telefon dostaje baty w internecie. A okazuje się, że niesłusznie. Mogło dojść do przestępstwa i bynajmniej nie w wykonaniu Tochmana.
Wiele hałasu o nic
Jak powiedziała nam przedstawicielka III Urzędu Skarbowego Warszawa-Śródmieście, urząd na razie nie udziela informacji w sprawie telefonu do Tochmana, ponieważ trwają czynności wyjaśniające całą sprawę. - W odpowiednim czasie pani naczelnik wyda stosowne oświadczenie - jedynie tyle na razie może przekazać skarbówka.
Do Wojciecha Tochmana zadzwonił mężczyzna, który twierdził, że jest urzędnikiem US mieszczącego się przy ul. Lindley'a. Jak zaznacza dyrektor Instytutu Reportażu, mężczyzna brzmiał "kompetentnie" i to, co powiedział było zgodne z prawdą. Skarbówka mogłaby powziąć kroki przeciwko Tochmanowi jeżeliby wylał do ścieku piwo, którego wcześniej nie zakupił jako osoba prywatna. - Potwierdzają to nasi prawnicy - mówi reportażysta.
Kto tu popełnił przestępstwo?
- Skontaktowano się ze mną i w bardzo życzliwy sposób pani naczelnik poinformowała mnie, że nic nie wie o takim telefonie. Jak twierdzi, mogło dojść do jednego z dwóch przestępstw. Albo ktoś podszył się pod urzędnika skarbowego, albo jakiś urzędnik przekroczył swoje kompetencje - relacjonuje Wojciech Tochman. - Zamierzamy o sprawie poinformować prokuraturę - dodaje.
Tezę, że doszło do wybryku jednej osoby może także potwierdzać to, że do Tytusa Hołdysa, właściciela Chwila Klub, który również wylewał Ciechana, żaden urzędnik skarbowy nie zadzwonił z ostrzeżeniem. A Hołdys tak samo jak Tochman o swojej akcji mówił głośno i otwarcie.
Krytyka wycelowana w warszawską skarbówkę, w tym przypadku, jest więc zupełnie bezpodstawna. Przy czym w tej konkretnej sprawie być może urzędnicy nie wykazali się nadgorliwością, ale wszyscy uwierzyli w prawdziwość tego telefonu, bo przedstawiciele fiskusa już nie raz udowodnili, że stać ich na wiele.
Ślubna interwencja i prześwietlanie Allegro
Kilka tygodni temu Michał Wąsowski opisywał na naTemat medialną histerię jaką wybuchła wokół rajdów urzędników skarbowych na przyjęcia weselne. Nowożeńcy skarżyli się, że fiskus wypytuje o to, ile zapłacili za organizację wesela, kto co robił, kto gotował i ile kosztowały prezenty ślubne.
Media nadmuchały nieco sprawę, ale faktycznie do takich kontroli dochodziło. Choć nie miały one masowego charakteru to i tak pokazywały, że jedną z cech urzędników skarbowych może być nadgorliwość posunięta w okolice granic absurdu.
Inny wyrazisty przykład nadmiernej staranności skarbówki w wykonywaniu swoich obowiązków to sprawa sprzed kilku lat. Izba Skarbowa we Wrocławiu zleciła stworzenie specjalnej aplikacji, która śledziłaby... transakcje dokonywane na Allegro. Jak tłumaczyli wtedy urzędnicy, chcieli w ten sposób wykryć nieuczciwych sprzedawców, którzy nie odprowadzali należnych podatków.
Zapewne tego typu przykłady można mnożyć i każdy z nas zna kogoś, komu nadgorliwy urzędnik skarbowy zaszedł za skórę. I to zjawisko może stać się jeszcze bardziej powszechne ze względu na zmiany w ordynacji podatkowej, która otwiera fiskusowi szeroko furtkę do ścigania ludzi, którzy nie złamali prawa, ale ich działania mogą zostać uznane za unikanie płacenia podatków.
Reklama.
Michał Wąsowski
– Jeśli jakiś urząd intensywnie sprawdza nowożeńców, to jest to jego wyłączna inwencja twórcza. A może po prostu pechowa para trafia na nadgorliwych urzędników – wyjaśnia nasz rozmówca.Czytaj więcej
Magdalena Flis
Doradca podatkowy TaxCare
Pracownicy urzędu skarbowego mają prawo sprawdzić przedsiębiorcy wywiązują się z obowiązków podatkowych właściwie. Kontrole podejmowane są za uprzednim zawiadomieniem podatnika, jak również w niektórych sytuacjach – bez zawiadomienia. Powodem natomiast kontroli może być analiza deklaracji podatkowych, informacje pochodzące od innych organów, doniesienia czy materiały prasowe, a nawet informacje z Facebooka.