Polskie zabawki – plastikowi naziści. Niemiecka prasa pyta: Dlaczego polscy dziennikarze nie zajęli się tym wcześniej?
Bartosz Świderski
20 grudnia 2014, 12:19·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 20 grudnia 2014, 12:19
Zdaniem producenta zabawek, plastikowy esesman, sowiecki, albo polski żołnierz to dobry, edukacyjny prezent już dla 5-latka. – Nie można uciec przed historią, w końcu pełną rasizmu – argumentuje w internecie twórca firmy COBI Robert Podleś.
Reklama.
Berlińska "Tageszeitung" pisze, że polskie władze nie zdecydowały się na interwencję, bo zabawki choć do złudzenia przypominające nazistowskich żołnierzy, nie mają na mundurach symbolicznych trupich czaszek i swastyk.
Gazeta dziwi się, że sprawą nie zainteresowali się wcześniej polscy dziennikarze, bo gdy interweniowali rodzice i na wycofanie zabawek zdecydował się szwedzki dom handlowy, o sprawie pisały m.in. "Times of Israel" i "Washington Post".
Amerykańska gazeta zwróciła uwagę, że to nie pierwszy raz, gdy komercyjne wykorzystanie nazistowskich symboli prowadzi do usunięcia produktów ze sklepów. Sieć sklepów Walgreens w USA wycofała niedawno papier do pakowania prezentów na Chanukę we wzorek zawierający swastykę.
COBI sprzedaje zestawy tematyczne klocków podobnych do LEGO: "Mała Armia WW2" albo "Powstanie Warszawskie". Firma, mimo ostrej krytyki nie zamierza zaprzestać produkowania modeli i sprzedaży zabawek.
– Słodki ten malutki plastikowy esesman. Z rozbrajającym uśmiechem spogląda on ze swojego Tiger' a, (ostatni niemiecki czołg produkowany seryjnie podczas II wojny światowej, przyp. DW), na pole bitwy w dziecięcym pokoju – fragment artykułu berlińskiej "Tageszeitung" cytuje "Deutsche Welle".
Hiszpańska marka odzieżowa Mango była ostro krytykowana za wyprodukowanie bluzki z wzorem bardzo przypominającym symbol SS. Kolejna hiszpańska marka Zara, przeprosiła i wycofała ze sklepów dziecięce koszulki z naszytą na nie żółtą gwiazdą, która przypominała te, które Żydzi musieli naszywać na swoje ubrania w czasie niemieckiej okupacjiCzytaj więcej