
Riccardo Pacifici, lider rzymskiej wspólnoty żydowskiej, nie będzie miło wspominał obchodów 70. rocznicy wyzwolenia zespołu obozów Auschwitz-Birkenau. Po zakończeniu nagrywania programu telewizyjnego Pacifici oraz towarzyszące mu osoby zorientowali się, że brama obozu jest już zamknięta, więc postanowili wyjść oknem. Uruchomił się alarm, a na miejsce przybyła ochrona, która wezwała policję.
REKLAMA
O perypetiach Pacificiego, którego dziadkowie zginęli w Auschwitz-Birkenau, napisało wiele zagranicznych portali internetowych, mówiąc np. o „uwięzieniu w Auschwitz żydowskiego lidera”.
Z relacji izraelskiego portalu Haaretz wynika, że Pacifici był gościem nagrywanego na terenie dawnego nazistowskiego zespołu obozów programu telewizyjnego. Gdy późnym wieczorem ekipa zakończyła pracę, Pacifici oraz jej członkowie postanowili wyjść na zewnątrz.
Okazało się jednak, że brama jest już zamknięta. Po bezowocnym wzywaniu pomocy uwięzieni goście postanowili wejść do pobliskiego budynku i opuścić teren dawnego zespołu obozów jednym z okien. Nie przewidzieli jednak, że okna są zabezpieczone systemem alarmowym.
Dyrektor muzeum: "Straż zareagowała perfekcyjnie"
Nieco inną wersję zdarzeń przedstawił Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau. Cywiński przyznał dziennikarzom stacji TVN24, że pięć osób – w tym Pacifici – otrzymało zgodę na nagranie na terenie placówki odcinka włoskiego programu „Matrix”.
Nieco inną wersję zdarzeń przedstawił Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau. Cywiński przyznał dziennikarzom stacji TVN24, że pięć osób – w tym Pacifici – otrzymało zgodę na nagranie na terenie placówki odcinka włoskiego programu „Matrix”.
Prace filmowe miały się zakończyć do godziny 21:00, ale związany z obchodami rocznicy rozgardiasz sprawił, że filmowcy poprosili o dodatkowy czas. Ustnie zezwolono im na kręcenie do godziny 23:30. O tej godzinie goście muzeum mieli się spotkać przy bramie z wartownikiem, który otworzyłby furtkę.
– Pojawili się kilka minut po godzinie 23:00, wartownika nie było, bo było pół godziny za wcześnie. Dokonali wejścia do budynku obok. Najpierw otworzyli sobie okno, jedna osoba weszła do środka i otworzyła innym drzwi. Zawyły alarmy, a straż zareagowała perfekcyjnie – powiedział Cywiński.
Ochrona wezwała policję, a ta zabrała ujęte osoby na posterunek. Sprawę udało się wyjaśnić dopiero po przybyciu tłumacza. Pacifici opuścił posterunek około godziny 06:00. – Ja i David Parenzo, dwóch żydów uwięzionych w Auschwitz. W miejscu, w którym straciłem część rodziny, gdzie zginęli moi dziadkowie – skarżył się Pacifici dziennikowi „La Stampa”.
Ambasada wyraziła ubolewanie
Oświadczenie w tej sprawie wydała już Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Rzymie, wyrażając „ubolewanie ze względu na zaistniałą sytuację”.
Oświadczenie w tej sprawie wydała już Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Rzymie, wyrażając „ubolewanie ze względu na zaistniałą sytuację”.
– Troska o godny charakter upamiętnienia ofiar Holocaustu oraz szczególny kontekst i czas sprawiły, że służby porządkowe nie mogły pozwolić sobie na traktowanie jakiegokolwiek naruszenia godności tego miejsca i poczucia bezpieczeństwa w sposób niezgodny z procedurami – napisała ambasada.
źródło: TVN24
źródło: TVN24
