
– Chciałabym zamówić pizzę.
– Dodzwoniła się pani na 911. To numer alarmowy.
–Tak, dużą, połówka z pepperoni, połówka z pieczarkami.
– Mmm... wie pani, że dodzwoniła się na 911? To numer alarmowy.
– Czy wie pan, ile zajmie dostawa?
– Dobrze, proszę pani, czy wszystko jest w porządku? Czy jest pani w sytuacji zagrożenia?
– Tak.
– Czy ktoś jest z panią w pokoju? Proszę powiedzieć tylko: tak lub nie.
– Tak.
– Wydaje mi się, że w okolicy znajduje się policjant. Czy w domu jest broń?
– Nie.
– Czy może pani zostać na linii?
– Nie. Do zobaczenia wkrótce.
Co ciekawe, kampanię fundacji wsparła NFL – Narodowa Liga Futbolu. Między innymi dlatego, że jej zawodnicy w ciągu ostatnich miesięcy wielokrotnie oskarżani byli właśnie o nadużywanie przemocy, również tej domowej. Poza napiętnowaniem problemu, chodziło więc także o odczarowanie wizerunku agresywnego sportowca.
Podobnie funkcjonuje wiele innych instytucji w Polsce, których celem jest pomoc osobom doświadczającym przemocy w rodzinie. Co gorsza, liczba tych ostatnich rośnie z roku na rok i to w zastraszającym tempie. Z ogólnie dostępnych w internecie policyjnych statystyk wynika, że w samym 2014 roku w takiej sytuacji znalazło się dokładnie 105 332 osób. Rok wcześniej było ich 86 797, a w 2012 roku 76 993. Na liczby trzeba brać jednak poprawkę – całkiem spory odsetek przypadków przemocy domowej pozostaje nieujawniony, bo osoby jej doświadczające albo boją się prosić o pomoc, albo zwyczajnie nie wiedzą gdzie jej szukać.
Tymczasem w Polsce, jak mówi Renata Durda, pokutuje jeden, utarty schemat myślenia: Nie chcemy uczestniczyć w praniu czyichś brudów. Jak ktoś bije, to znaczy, że ma powód. Ofiara po prostu czymś sobie na to zasłużyła.