Warszawskie kawiarnie rozsmakowały się w nowym rodzaju słodkiego pieczywa. Szwedzkie bulle to pyszny trend, który zawitał do miasta nad Wisłą i zdobywa nasze podniebienia. Zaraz, zaraz, a co z naszymi tradycyjnymi drożdżówkami? Tack, Bulle?
Bulle znaczy bułeczki
Szwedzi kochają proste rozwiązania oraz naturalność. Odnosi się to nie tylko do urządzania i sposobu życia, ale do... gotowania. Taka właśnie jest kuchnia Szwedów - prosta i szybka. Jest też tania. Ale potrafi też być naprawdę smaczna. Takie właśnie są Bulle, co w wolnym tłumaczeniu znaczy… bułeczki. Drożdżowe, z różnym nadzieniem są bardzo proste w przyrządzeniu, a ich smak docenili nie tylko mieszkańcy Szwecji. Najsłynniejsze to Kanelbullar, czyli bułeczki z nadzieniem cynamonowym. Bulle to coś jeszcze - kulinarny trend, który zawitał do Warszawy.
I cóż, że ze Szwecji
Choć Bulle to żadna nowość, także w naszym kraju, to dopiero w tym sezonie podbija polskie lokale gastronomiczne. W Warszawie to obecnie prawdziwy hit. Bulle możemy kupić w cenie od pięciu do siedmiu złotych w różnych wariacjach. Najsłynniejszy to oczywiście ten z cynamonem, czyli w wersji najbardziej tradycyjnej. Ale można są też Bulle z kardamonem czy orzechami. Na ciepło, ale także na zimno. W każdym razie - rozsmakowaliśmy się w tym szwedzkim pieczywie. Co jest w nim niezwykłego?
Przede wszystkim smak, bowiem pomysłów na to, jak bulle podawać i z czym je wypiekać, jest wiele. Szwedzkie bułeczki można podać z pistacjami, kokosem czy Nutellą. Są także te z migdałami, a w Warszawie można je zjeść w wersji z regionalnymi owocami. Są zatem bulle z popularnymi w ostatnim sezonie letnim - jabłkami.
Ich popularność wynika z czegoś jeszcze. Są bardzo łatwe w przygotowaniu, więc kulinarny trend zawitał nie tylko do stołecznych lokali, ale także do naszych domów i mieszkań. Wystarczy mąką, droższe i mleko. Zaraz, zaraz, czy my już tego gdzieś nie słyszeliśmy?
Drożdżówki!
Zanim zaczniemy promować kulinarne trendy z Zachodu, warto sięgnąć po te, które są polskie i biją jakością na głowę wszystkie zagraniczne razem wzięte. Bulle są oczywiście smaczne, brzmi to i kosztuje równie ciekawie, ale czy mogą szwedzkie bułeczki równać się z naszymi, polskimi drożdżówkami? I dlaczego polska bułka z makiem nie może być kulinarnym trendem? Powodów, by świat rozsmakował się w naszych specjałach, jest mnóstwo. Zarówno smak, jak i jakość to najważniejsze cechy polskich wypieków.
Do tego cena, która naprawdę jest rozsądna. Bułki z serem, rabarbarem czy cynamonem mogą być nawet o połowę tańsze od zdobywających popularność szwedzkich bułeczek. Za naprawdę smaczną polską drożdżówkę zapłacimy od dwóch do trzech złotych. Wybierając polskie bulle wspieramy lokalnych piekarzy. Może zatem warto wykreować trend na polskie pieczywo? #polskiebulle