10 czerwca przedstawiciele polskich uniwersytetów wyruszą spod bramy Uniwersytetu Warszawskiego pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Protest został nazwany „Czarną Procesją Naukową”. Ma to być największe wydarzenie tego typu od października 1981 roku, kiedy to rozpoczął się strajk okupacyjny w radomskiej Wyższej Szkole Inżynierskiej. Co takiego trzeba zmienić w polskim szkolnictwie wyższym?
Cichy pogrzeb
Forma protestu ma nawiązać do pochodu z grudnia 1789 roku, podczas którego prezydent Warszawy Jan Dekert wręczył królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu postulaty z prośbą o przywrócenie i rozszerzenie praw dla stanu mieszczańskiego.
Środowisko nauki również chce zyskać należne im prawa. Zebrani nawiązując do historii będą ubrani w stroje żałobne. Historia pokazuje, że taka forma protestu jest skuteczna. Czarna procesja z XVIII wieku przyczyniła się do tego, że sejm powołał komisję do spraw reformy ustroju, a w konsekwencji w 1791 uchwalono „prawo o miastach”.
– Procesja ma zwrócić uwagę na strajk akademicki. Środowisko naukowe powiedziało dość! W proteście bierze udział już 18 uniwersytetów i 40 instytutów, a ta liczba rośnie. W całej Polsce będą wisiały czarne flagi, na co musi wydać zgodę dyrekcja instytucji oświaty. Ale jest coraz więcej zgód. Flagi będą wisiały w całej Polsce, od Gdańska, przez Toruń, po Warszawę – mówi Halszka Witkowska z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej.
Czarna Procesja Naukowa to protest przeciwko polityce Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. O godzinie 12 równocześnie prawie we wszystkich miastach, w których znajdują się ośrodki uniwersyteckie, protestować będą studenci, doktoranci, wykładowcy - delegaci uniwersytetów publicznych w Polsce.
Organizatorzy, czyli Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, apelują – stosunek uniwersytetów do nauki przypomina cichy pogrzeb! – Dlatego w Gdańsku protest nie przyjmie formy procesji, ale podczas happeningu ogłosi śmierć Uniwersytetu. W trakcie warszawskiego wydarzenia protestujący będą mieli wręczyć rządzącym swoje postulaty w milczeniu, co podkreśli powagę kryzysu.
Dlaczego w taki sposób? Na stronie wydarzenia przekonują, że chcą prawdziwej reformy nauki. Uważają, że publiczne instytucje nauki dopadł marazm i degradacja. - Nie godzimy się na feudalizację uczelni i podporządkowanie ich logice rynkowej oraz urzędniczej biurokracji. Nie prosimy – żądamy prawdziwych reform! – apeluje Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej.
Jakie postulaty?
Chodzi głównie o finansowanie szkolnictwa wyższego, a właściwie o jego niedofinansowanie. Przesunięcie finansowania ze środków strukturalnych na granty nie powoduje promocji najlepszych. - Promują najsilniejszych, a czasem po prostu najlepiej ustawionych w feudalnej hierarchii- czytamy na stronie KKHP.
Uczestnicy protestów chcą uniezależnienia finansowania uniwersytetów od liczby studentów. – Dzięki temu niż demograficzny może być szansą na poprawę jakości kształcenia. Studenci będą mogli pracować w mniejszych grupach. Wykładowcy będą mieli więcej czasu na przygotowanie się do zajęć. Ograniczenie pensum da kadrze naukowej możliwość poświęcania więcej czasu na badania i własny rozwój – tłumaczy postulat Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej.
– Najbardziej zależy nam na tym, żeby zmieniło się finansowanie. Kierunki na których nigdy nie było dużej liczby studentów takie jak filozofia, filologie itp., nie mają dużych szans na przetrwanie. Kiedy przyszedł niż demograficzny Ministerstwo nie zrobiło nic, żeby uchronić małe wydziały przed zamknięciem. W sytuacji niżu małe uniwersytety powinny zamknąć taki kierunek, bo nie ma pieniędzy na jego utrzymanie. Jeżeli byłyby pieniądze, to wykładowcy nie byliby zwalniani z prowadzenia zajęć, mieliby ciągłość pracy – wyjaśnia Halszka Witkowska.
Według KKHP należy zmienić sposób oceniania badań oraz wprowadzenie innych mierników oceny projektów badawczych dla nauk ścisłych i humanistycznych. Uniwersytety pożera biurokracja, kadra akademicka ma za dużo pracy administracyjnej.
KKHP domaga się przekazywania większej ilości środków na utrzymanie infrastruktury. – Obecnie poziom finansowania nauki kształtuje się na poziomie 0,43% PKB. Rząd obiecał wzrost finansowania do 2% PKB do końca dekady. KKHP proponuje urealnić ten postulat do 1,2% PKB (z czego 800 milionów złotych jest potrzebnych już w roku 2016) oraz przekazywanie większej ilości środków na utrzymanie infrastruktury niż na jej budowę – organizatorzy dostrzegają problem pustych laboratoriów, czyli miejsc, które zostały wybudowane za dużą sumę pieniędzy a służą tak na prawdę niewielkiej liczbie osób.
Co jeszcze? Organizatorzy postulują współpracę z samorządami, organizacjami pozarządowymi i związkami zawodowymi, bo obecnie jedynym partnerem programowym są firmy.
Polska będzie intelektualną pustynią?
Czy obecna sytuacja prowadzi do tego, że jak przekonuje Komitet, będzie coraz mniej ośrodków szkolnictwa wyższego poza dużymi miastami? Argumentem potwierdzającym ma być fakt, że takie placówki będą musiały walczyć o środki finansowe, które będą się kurczyć. Młodzi naukowcy nie mają odpowiednich warunków do rozwoju naukowego i zawodowego – są zatrudniani na umowy śmieciowe.
Nie można nie zgodzić się, że dużym problemem jest biurokracja. Naukowcy marnują czas na wypełnianie sprawozdań, podań i wniosków. A tymczasem Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego – jak przekonują organizatorzy procesji – nie zależy na jakości badań, tylko na jak największej liczbie dyplomów. Kwestią, która oburza, jest również to, że uczelnie są uzależnione od reform, które nastawiają ośrodki edukacji na zdobywanie jak największej liczby studentów i na zdobywanie pieniędzy na pojedyncze projekty.
– W Komitecie są nie tylko humaniści. Jeżeli nie zrobimy nic, to zostanie tylko kilka uniwersytetów w Polsce, bo reszta nie będzie miała z czego się utrzymać. A takie miasta jak Opole czy Białystok będą wykluczone. Procesja ma pokazać, że nie ma się nad czym zastanawiać, czas zdjąć różowe okulary. Dużo większą szansę na granty mają studenci dużych uniwersytetów. Największą ma student z dużego wydziału na UW. Procedury przyjmowania grantów są nieprzejrzyste. Często działa to tak, że znajomi przyznają granty swoim znajomym – tłumaczy Halszka Witkowska z KKHP.
Czarna Procesja ma być powrotem do prawdziwych reform. Oświecenie kojarzy się właśnie z czasem, w którym reformy były kluczowe do budowania nowoczesnego państwa. Stan mieszczański z XVIII wieku to teraz stan naukowy. Wbrew pozorom nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale o rozwój intelektualny przyszłych pokoleń, o to, żeby Polska nie stała się intelektualną pustynią.