"Panie ministrze, postawię panu loda" – zakrzyknęła wesoło Ewa Kopacz po briefingu na plaży. Wieczorem był to już główny obiekt kpin prawicowych internautów. Sytuacja powtarza się niemal codziennie: Kopacz coś zrobi, prawica wyłapuje wątek, wokół którego zaczyna rozkręcać burzę. Jeśli PiS tak chce wygrać wybory, to nie zasługuje na to.
Prawo i Sprawiedliwość z przyległościami absolutnie zdominowały Twittera, najważniejsze polityczne medium w internecie. Mają też silną pozycję w innych mediach społecznościowych, z Facebookiem i Wykopem na czele. Jak pisałem w naTemat mogą dzięki temu wywierać nacisk na dziennikarzy mainstreamowych mediów. Ta strategia opłaciła się w wyborach prezydenckich, bo wszystkie wpadki Bronisława Komorowskiego były natychmiast podchwytywane i nagłaśniane.
Bez wakacji
Teraz zwolennicy PiS, już nazywani armią Szefernakera (od nazwiska szefa kampanii internetowej Dudy), próbują powtórzyć sukces. W kampanii prezydenckiej byli aktywni na wszystkich polach, m.in. trollowali w komentarzach, co w rozmowie z naTemat przyznał wspomniany Paweł Szefernaker. W "Fakcie" mówił, że po stronie Dudy regularnie działało 3 tys. internautów.
Nie zrobili sobie oni żadnej przerwy po intensywnej kampanii. Podobnie zresztą jak politycy. Tak więc w ślad za Ewą Kopacz drepcze w internecie armia twitterowych trolli. Są w niej anonimowi internauci interesujący się polityką, są w niej prawicowi dziennikarze, którym podobnie jak w kampanii wyborczej trudno utrzymać pozory odseparowania od PiS, a także sami politycy partii Jarosława Kaczyńskiego.
Byle dowalić
Schemat wygląda tak samo. Ewa Kopacz coś robi. I tutaj jest pełna dowolność, bo zawsze znajdzie się coś, do czego można się przyczepić. Występuje na konwencji partii? Przypomina się głupią, choć niezbyt istotną wypowiedź Hanny Gronkiewicz-Waltz o snopach światła. To, co na konwencji mówiono schodzi na drugi plan. Jedzie Pendolino? Trzeba pośmiać się z niezbyt fortunnego pytania o kotleta. Ma briefing o ważnym systemie ostrzegania przygotowanym przez MSW? Nieważne. Lepiej przez kilkadziesiąt godzin prostacko rżeć z premier kupującej lody.
Prawica nie odpuszcza nawet pokonanemu Bronisławowi Komorowskiemu. Nie tylko odgrzewa stare kotlety w stylu "bulu" czy krzesła, lecz także rzuca się też na każdą kolejną wypowiedź ustępującego prezydenta. Tak, jak na całkiem zgrabną ripostę na wniosek PiS, by dopisać pytania do referendum. Kiedy Komorowski stwierdził, że dopisać można się do pamiętnika szybko powstał hashtag #BronkowyPamiętnik, pod którym umieszczano rymowanki wyśmiewające polityka. Raczej niskich lotów.
Hejt zamiast merytoryki
Zwolennicy PiS mają pełną świadomość, że polityka może zabić nie niechęć do niego czy niedotrzymane obietnice, ale śmieszność. Dlatego Kopacz i jej ludzie są wyśmiewani za wszystko. Najgorsze jest jednak to, że sprawy nieistotne urastają do tematów dnia. To jeszcze bardziej obniża poziom dyskusji niż skupiona na gadżetach kampania prowadzona przez Kopacz i Szydło. Krytykowałem kandydatki obu partii w tym tekście.
Jeśli to jest sposób PiS na wygranie wyborów, to po co organizować trzydniowy kongres programowy w Katowicach? Politycy PiS zamiast siedzieć na nudnawych apelach powinni spędzić ten czas bardziej pożytecznie. Na hejtowaniu. A poważnie: taki sposób prowadzenia walki politycznej jest po prostu żałosny i nie przystoi partii, która chce rządzić krajem (to samo uważam o hejterach PO). Nie było widać w mediach śląskich posłów PiS, którzy merytorycznie zajęliby się programem rządu dla Śląska.
Zmienny jak internauta
O ile zalewanie internetu komentarzami przez zorganizowaną armię PiS-ofili przyniosło efekt w poprzedniej kampanii wyborczej, w tej może nie wystarczyć. Takie polowanie z nagonką zaczyna przynosić efekt odwrotny od zamierzonego, niektórzy zaczynają Kopacz współczuć, bo gdyby miała nie wystawiać się na ataki zapatrzonych w Jarosława Kaczyńskiego internautów, musiałaby nie wychodzić z domu. Oni są w stanie zrobić burzę ze wszystkiego.
O ile jeszcze kilka tygodni temu z potknięć Komorowskiego, Kopacz i spółki chichotali wszyscy, to teraz część internautów ma już dość nieustannego rzucania kamieniami w osoby, które mimo swoich ułomności zajmują najważniejsze stanowiska w państwie. Zaczynają się więc pojawiać głosy sprzeciwu wobec nienawiści lejącej się z klawiatur.
Internetowe trolle PiS po prostu przesadziły, "przegrzały" temat. Dokładnie tak, jak tradycyjne media "przegrzały" Komorowskiego w kampanii prezydenckiej. Do wyborów parlamentarnych jeszcze ponad cztery miesiące i PiS-owski hejt może się internautom po prostu znudzić.
Użytkownicy sieci wynoszą nowe gwiazdy na piedestał bardzo szybko, ale jeszcze szybciej je z niego strącają. Napędzane internetowym hejtem PiS może czekać taki sam los, jak kochanego niegdyś przez prawie 80 proc. Polaków Komorowskiego.