Gracjan Roztocki to kultowa postać. Lata świetności miał w 2008 i 2009 roku, ale ciągle nagrywa i uważa siebie za króla internetu, choć już nie najjaśniejszą gwiazdę. Nie podoba mu się to, że youtuberzy są zrzeszani w sieciach partnerskich i nikt nie zaprasza go na imprezy, na których twórcy wideo spotykają się z fanami.
Kiedyś przebierał w zaproszeniach do telewizji i na imprezy branżowe. Wziął nawet udział w reklamie Media Markt. Z czasem pojawiły się jednak kolejne gwiazdy i bum na niego ucichł. Ale Gracjan pamięta, że to on był pierwszym.
W zeszłym tygodniu nagrał przejmujące wideo “Już nie jestem gwiazdą internetu!”. W rozmowie z Władcami Sieci przyznał, że są teraz inni, o których pisze się w gazetach i zaprasza na różne zjazdy youtuberów.
Sam nie pojawił się na żadnym tego typu spotkaniu. Nie dlatego, że nie chciał, ale nikt go nie zaprosił. Wnioskując z rozmowy ma się wrażenie, że czuje się pominięty.
Przyznał, że w grudniu nawet odzywał się do organizatorów jednej z imprez, jednak otrzymał informację, że nie posiada wystarczającej liczby subskrybujących go osób, ale może sobie kupić bilet i przyjechać na własną rękę.
Gdy tylko ma czas, to podgląda swoją konkurencję, ale nie chce powiedzieć, kogo lubi najbardziej. Denerwuje go to, że internetowi twórcy wideo podlegają sieciom partnerskim, z którymi muszą dzielić się m.in. zarobionymi pieniędzmi.
Nadal na ulicy podchodzą do niego obcy ludzie i proszą o zdjęcie, czy autograf, ale obecnie jest ich o wiele mniej. Pojawiają się również i tacy, którzy publicznie wyśmiewają go. Gracjan nie bierze jednak tego do siebie i z podniesioną głową idzie naprzód.
Jest przekonany, że spadek jego popularności jest spowodowany zaistnieniem sieci partnerskich, które zrzeszają innych twórców.
– Teraz jest wszystko trochę na innych zasadach – mówi. – Obecnie zwykli ludzie nie mogą się już tak łatwo wybić. By się to udało, trzeba być zrzeszonym z jakąś siecią, ale ta nie pozwala negocjować indywidualnych warunków. Nawet pisałem do jednej z nich, aby się dołączyć, ale ja nie chcę się do nich dostosować – dodaje.
Nawet gdyby otrzymałby taką propozycję to raczej nie byłby prostym podopiecznym. Nie chciałby rzucać swojej pracy. Jest cukiernikiem, kocha malować obrazy, śpiewać piosenki i czasem wyjeżdżać na kilka dni w góry, a już na pewno nie pozwoliłby na ingerowanie w treści, które publikuje.
Gracjan oczywiście zarabia na YouTube, ale nie są to duże kwoty. Chciałby wydać swoją płytę z piosenkami, ale jest świadomy, że nawet największe gwiazdy mają z tym problem.
– Płytę mam już nagraną, kiedyś były takie plany, aby ją wydać, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło – przyznaje.
W 2009 roku były podejmowane próby stworzenia internetowego serialu z nim w roli głównej, skończyło się jednak tylko na dwóch odcinkach.
Interesuje go nie tylko rynek polski. Ostatnio znowu aktywnie rozpoczął nagrywanie piosenek w języku niemieckim, który poznał mieszkając w tym kraju w latach 90. Przyznaje jednak, że wcale nie tak łatwo zaistnieć w tamtejszej sieci.
Youtuber w wolnym czasie maluje również obrazy. Co jakiś czas swoje dzieła wystawia na Allegro. Wycenia je przeważnie na 50 zł. Raz zdarzyło się, że pewna osoba wydała za jeden 80 zł.
– W tej chwili nie ma już nimi zainteresowania – mówi. – Nie wystawiam ich, bo trzeba za to płacić, a skoro nie schodzą to jestem na tym stratny – dodaje.
Biorąc pod uwagę to, że Gracjan za samo płótno musi wydać ok. 40 zł oraz często używa farb olejnych to ta cena wcale nie jest wygórowana.
Jego dzieła możemy podejrzeć na fanpage’u. W galerii znajduje się m.in. pies na łące, zamek w górach, ale również wywołujące większe kontrowersje obrazy, na których znajduje się naga postać samego autora.
Czuje się artystą i z resztą z takiej rodziny pochodzi. Bliscy wspierają go. Dziś dam mówi, że jest szczęśliwy i ma bliską przyjaciółkę. Marzy o tym, by nie było gorzej niż jest obecnie.