
– Oni w bardzo krótkim czasie zmienili swoje podejście do narkotyków o 180 stopni. Podobnie jak Szwajcaria. W innych krajach te zmiany ewoluowały. Na przykład w Holandii już od lat 60. W Berlinie od 1989 roku. A Portugalczycy byli bardzo konserwatywnym krajem. Nic nie chcieli zmieniać. Obowiązywały bardzo surowe sankcje. I nagle zrobili ciach! Po czym nastąpił odwrót w drugą stronę – mówi naTemat Andrzej Dolecki z organizacji Wolne Konopie, która walczy o legalizację marihuany.
Portugalska polityka narkotykowa i towarzyszące jej zmiany w prawie to punkty zwrotne nie tylko w historii tego kraju, ale również przełom na skalę światową. Nie bez znaczenia jest fakt, że zmiany te dokonały się w Portugalii, konserwatywnym kraju naznaczonym historią kilku dekad faszyzujących rządów, i w którym Kościół katolicki ma silny wpływ na politykę i życie społeczne. Czytaj więcej
Efekt jest taki, że zachodnie media nieustannie wałkują ten temat. Piszą, że Porugalia zrobiła milowy krok od traktowania narkomanów jako przestępców do traktowania ich jako osoby chore. Niedawno pochylił się nad nim ”Washington Post”. Na poparcie portugalskiego sukcesu przytoczył dane, z których wynika, że bardzo niewiele jest w Portugalii śmiertelnych ofiar narkotyków W porównaniu ze średnią europejską, która wynosi 17 przypadków na milion, portugalskie 3 rzeczywiście robi wrażenie. Spójrzmy na inne kraje. W Holandii liczba ta wynosi 10, w Wielkiej Brytanii 44, a w małej Estonii aż 126. Artykuł w ”Washington Post” nosi tytuł ”Dlaczego w Portugalii mało kto umiera od przedawkowania narkotyków”? I sugeruje, że w USA taka polityka by się nie udała. Zresztą podobnie w Polsce.
W Portugalii narkotyki, owszem, widać. Nawet dla turystów, którzy pierwszy raz zawitają do Lizbony. – Jadąc do Portugalii nie miałem większej wiedzy o ich polityce narkotykowej. Dopiero w momencie, gdy pierwszego wieczoru na ulicy kilkunastu gości chciało wcisnąć mi narkotyki, zaczęło mi świtać, że faktycznie tam przecież jest liberalniej niż u nas – mówi Michał, który niedawno wrócił z Portugalii.
Doszło do tego, że po jakimś czasie bawiliśmy się tym, zgadując, który ze stojących przed nami mężczyzn zaraz złoży nam ofertę. Bardzo szybko można ich rozpoznać, stoją w grupkach, rozglądają się czujnie za klientami i policjantami. Najbardziej absurdalną sytuacją było jednak to, gdy jeden z nich oferował cały zestaw, do wyboru, do koloru okulary "rajban", parasolkę, narkotyki.
Co można w Portugalii przy sobie posiadać? 25 g marihuany, 10 g opium, 5 g haszyszu, 2 g kokainy, 1 g amfetaminy. Oczywiście na własny użytek, nie na sprzedaż.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl