
Internetowych celebrytów z przerostem ego, których prelekcje składały się z błaznowania na scenie i mówienia rzeczy oczywistych nawet dla takiej socialmediowej i technologicznej lamy, jak ja. Pełne lansu środowisko, powszechnie cierpiące na kompleks wyższości. Tłum wystawców i przyklejonych do nich internetowych influencerów, gotowych za nowy kosmetyk zrobić z siebie tablicę reklamową. Czytaj więcej
Siedzę na prelekcji, prowadzonej przez znaną blogerkę lajfstajlowo-modowo-nijaką, która opowiada o tym, jakie miała super zasięgi na takiej czy innej akcji sponsorowanej, a ile szerów, a ile lajków!* i jedyne, o czym jestem w stanie myśleć, to: dziewczyno, fajnie, że się cieszysz, ale „Przyjaciółka” i „Życie na gorąco” też się dobrze sprzedaje. Zapewne znacznie lepiej niż na przykład Charaktery czy Wysokie Obcasy.
Zwykle odcinał się od tego środowiska, bo denerwowała go plastikowa celebryckość. Jego zdaniem nie ma nic gorszego niż 19-latki, które uważają się za gwiazdy i jeszcze się z tym obnoszą. Przyznaje jednak, że w większości przypadków twórcy zapracowali sobie na to, ale tzw. sodówka zdaje się być już na stałe wpisana w kariery internetowych twórców.
Ten temat jednak na pewno nie jest czarno-biały. Z drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie, by podczas tego typu konferencji podejść do blogera, a nie siedzieć cały czas w kącie, na co zwraca uwagę Hania.es i nie mierzyć wszystkich jedną miarką.
Kuc Filolog prowadzi swój blog od 2013 roku. Nie chce wypowiadać się na temat blogerskich zjazdów, bo zwyczajnie ich unika. Już dawno temu odkrył, że nie bardzo nadaje się do subkultury blogerskiej, bo “blogowanie na trawie”, czy “piątki z social media” itd. to po prostu nie jego świat.
Segritta przyznaje, że czasem zdarzają się ludzie, którzy mają problem z innymi blogerami. Działa to wyłącznie w jedną stronę: pretensje mają ci mali, niezarabiający blogerzy wobec tych dużych, zarabiających.
Napisz do autorki: patrycja.marszalek@natemat.pl