Kapitan Wilm Hosenfeld z polskim dzieckiem. Przed wojną oficer był nauczycielem w jednej z wiejskich szkół.
Kapitan Wilm Hosenfeld z polskim dzieckiem. Przed wojną oficer był nauczycielem w jednej z wiejskich szkół. Domena publiczna / Wikimedia Commons
Reklama.
Służył w niemieckiej armii, tam też zdobywał oficerskie szlify, tam też przekonał się na własne oczy, jak dalece zbrodnicza jest ideologia, która wyniosła do władzy Adolfa Hitlera. Ideologia, która do pewnego czasu, jako członkowi NSDAP, była bliska także jemu... Wszystko zmienił rok 1939. Hosenfeld znalazł się na terenie Polski, służył w formacjach tyłowych, kierował oflagiem w Pabianicach. Był świadkiem wielu okropieństw wojny, a swoje spostrzeżenia skrzętnie zapisywał w pamiętniku.
Wilm Hosenfeld o Adolfie Hitlerze, list do żony

Trzeba zadać sobie pytanie, jak mogło do tego dojść, że w naszym narodzie mamy taką zwyrodniałą szumowinę. Czy ze szpitali psychiatrycznych wypuszczono kryminalistów i chorych umysłowo, którzy funkcjonują jak wściekłe psy? Niestety nie, to są ludzie, którzy w naszym państwie zajmują wysokie stanowiska.

Hosenfeld doprowadził zapiski aż do połowy sierpnia 1944 roku. Właśnie trwało Powstanie Warszawskie, a niemieckiemu kapitanowi przypadła niewdzięczna rola przesłuchiwania jeńców. O wielu z nich pisał jak o bohaterach.
Hosenfeld miał już na swoim "koncie" wiele dobrego. – Staram się ratować każdego – zapisał w swoim dzienniku. Od 1940 roku stacjonował w okupowanej Warszawie. Pomagał, załatwiał dokumenty, wiele ryzykując donosił ukrywającym się to, co niezbędne do życie. Szpilman był najpewniej ostatnim, który doświadczył dobroci Niemca. Byłego wiejskiego nauczyciela, który uwielbiał dzieci, był głęboko wierzący i... uczył się polskiego.
Dziennik Wilma Hosenfelda

Dlaczego Bóg dopuścił do tej przerażającej wojny z jej straszliwymi ofiarami? Myślę tu o potwornych atakach lotnictwa, o strachu niewinnej ludności cywilnej, o nieludzkim znęcaniu się nad więźniami obozów koncentracyjnych, o wymordowaniu setek tysięcy Żydów. Czy winien jest Bóg? Dlaczego nie interweniuje, dlaczego na to wszystko pozwala? Są to pytania, które można stawiać, ale nie ma na nie odpowiedzi.

Hosenfeld - jako wojskowy z krwi i kości, pamiętający jeszcze czasy I wojny światowej - służył w armii do końca. Jednocześnie krytykował decyzje Hitlera, a jedna z nich - rozkaz o zrównaniu z ziemią "zbuntowanej" Warszawy - wzburzyła nim bez reszty.
Dziennik Wilma Hosenfelda

Porzucamy wszystko to, co utrzymywaliśmy przez pięć lat i co przed światem ogłosiliśmy jako zdobycz wojenną. Poświęciliśmy ogromne środki, zachowywaliśmy się, jakbyśmy byli panami i nie mieli już nigdy stąd odejść. Teraz, gdy musimy przyznać, że wszystko już stracone, niszczymy całą pracę i burzymy to, z czego administracja cywilna, widząca tu dla siebie wielkie zadania na polu kultury, była tak dumna i czym próbowała uzasadnić wobec świata potrzebę swojego istnienia. Jest to bankructwo naszej polityki wschodniej. Burząc Warszawę, sami wystawiamy tej polityce nagrobek.

17 stycznia 1945 roku, gdy zrujnowane miasto znalazło się w rękach żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego, Hosenfeld maszerował do sowieckiej niewoli. Nie wrócił już do rodzinnego domu. Oskarżany o działalność antysowiecką, usłyszał wyrok 25 lat ciężkiej pracy. Zmarł w łagrze pod Stalingradem. Dziś jest jedynym oficerem Wehrmachtu uznanym za "Sprawiedliwego wśród Narodów Świata".

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl

Dział Historia od teraz także na Facebooku! Polub nas!