
Odzyskanie przez Polskę niepodległości zmieniło jego życie. Z urodzenia Żyd, po konwersji (ochrzczeniu) i przyjęciu polskiego nazwiska, zaczął gardzić innymi Żydami. Próbował udzielać się politycznie, zgłosił akces do Obozu Zjednoczenia Narodowego. Był komisarzem Policji Państwowej w Lublinie, miał stopień podpułkownika.
Prezes Judenratu Adam Czerniaków mógł na nim polegać, sam wcześniej przeforsował jego kandydaturę. Większość mieszkających w zamkniętej dzielnicy Żydów nie miała jednak złudzeń, że szef gettowej policji był kolaborantem. Cała formacja nie cieszyła się dobrą sławą. Policjantom przypadła wyjątkowo niewdzięczna rola – codziennie, od 22 lipca do 21 września 1942 roku, musieli dostarczać kilkutysięczne transporty mieszkańców getta na rampę kolejową. Kto miał gotówkę, mógł jeszcze liczyć na przekupstwo... Inni, zdecydowana większość, kilka godzin później umierali w komorach gazowych Treblinki.
Mimo opinii człowieka skorumpowanego, agresywnego i podłego ocena Szeryńskiego nie jest całkowicie jednoznaczna. Odmówił rozstrzelania więźniów Gęsiówki i raczej nie nadużywał swojej funkcji do osiągania korzyści majątkowych. Zmusił kupców w getcie do otwarcia sklepów, czym przyczynił się do spadku cen. Jednocześnie skrupulatnie koordynował akcję dostarczania codziennych kontyngentów mieszkańców getta na Umschlagplatz.
Ruch oporu w getcie pamiętał o "swoim" szefie policji. Na reakcję nie trzeba było długo czekać – Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) uznała go za zdrajcę i ogłosiła wyrok śmierci. 20 sierpnia do drzwi mieszkania Szeryńskiego przy ul. Nowolipki zapukał jego dawny podwładny Izrael Kanał. Miał na sobie mundur policyjny, zachował go, choć ze służby zrezygnował przed miesiącem - na wieść o likwidacji getta. Były szef nie spodziewał się próby zamachu. Padł strzał – Szeryński miał szczęście, kula tylko go raniła.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
Dział Historia od teraz także na Facebooku! Polub nas!