
Maciej Nowak opuszcza Warszawę. Razem z Marcinem Kowalskim wygrał konkurs na szefa Teatru Polskiego w Poznaniu. Do 2019 roku będzie tam dyrektorem artystycznym. W rozmowie z Witoldem Mrozkiem z „Magazynu Stołecznego Gazety Wyborczej” stwierdza, że starał się o to stanowisko, bo Warszawa nie miała mu nic do zaoferowania. Jednocześnie mówi – "moje Szczęśliwice są tutaj."
REKLAMA
W rozkroku
Powszechnie znany jako krytyk kulinarny i teatralny Maciej Nowak zapowiada, że nie porzuca stolicy na zawsze. Planuje funkcjonować między dwoma miastami. W rozmowie żartuje – niech teraz boją się też restauratorzy poznańscy. W Warszawie recenzuje dla „Gazety Co Jest Grane”, a czytelnicy często zarzucają mu, że zamiast na jedzeniu, skupia się na sobie. Ale jego zdanie jest ważne, często decyduje o sukcesie albo porażce miejsca. Nie wiadomo jednak, czy Nowak rzeczywiście ma zamiar zająć się poznańskimi lokalami „na pełen etat”.
Powszechnie znany jako krytyk kulinarny i teatralny Maciej Nowak zapowiada, że nie porzuca stolicy na zawsze. Planuje funkcjonować między dwoma miastami. W rozmowie żartuje – niech teraz boją się też restauratorzy poznańscy. W Warszawie recenzuje dla „Gazety Co Jest Grane”, a czytelnicy często zarzucają mu, że zamiast na jedzeniu, skupia się na sobie. Ale jego zdanie jest ważne, często decyduje o sukcesie albo porażce miejsca. Nie wiadomo jednak, czy Nowak rzeczywiście ma zamiar zająć się poznańskimi lokalami „na pełen etat”.
Krytyk twierdzi, że takie rozbicie między stolicą Polski, a stolicą Wielkopolski jest twórcze i korzystne. – Oglądanie Warszawy z perspektywy innych miast dużo nauczyło mnie o Polsce. Zrozumiałem, że stolica jest wyspą latającą ponad krajem.Od kilku dni nieustannie wysłuchuję od poznańskiej diaspory w Warszawie, że "oj, Poznań to trudne miasto". Chciałbym dowiedzieć się, co to znaczy – stwierdza Nowak.
Nowak zapomniany?
Przyznaje, że mimo miłości do swojego rodzinnego miasta, Warszawa nie ma na niego pomysłu. Co to może znaczyć? Przecież Nowak znany jest z tego, że chwyta kilka srok za ogon. W mieście i w mediach jest go pełno. Oprócz tego, że recenzuje restauracje, prowadzi autorską audycję „250 lat teatru publicznego w Polsce” w radiowej „Dwójce”, a w radiu „RDC” audycję „Homolobby”. Do tego co tydzień publikuje felietony na łamach „Gazety Stołecznej”. Ale widocznie to wszystko mu nie wystarcza.
Przyznaje, że mimo miłości do swojego rodzinnego miasta, Warszawa nie ma na niego pomysłu. Co to może znaczyć? Przecież Nowak znany jest z tego, że chwyta kilka srok za ogon. W mieście i w mediach jest go pełno. Oprócz tego, że recenzuje restauracje, prowadzi autorską audycję „250 lat teatru publicznego w Polsce” w radiowej „Dwójce”, a w radiu „RDC” audycję „Homolobby”. Do tego co tydzień publikuje felietony na łamach „Gazety Stołecznej”. Ale widocznie to wszystko mu nie wystarcza.
– Czuję, że nie jestem już najmłodszy, nie mogę czekać kolejnych lat, aż ktoś sobie tu o mnie przypomni. Może nie chcą pamiętać. Może moje przekonanie, że coś tam umiem w zakresie teatru i animacji kultury, jest błędne. Niemniej jednak ponad 30 lat się tym zajmowałem i po ponad 30 latach jestem bezrobotny – zastanawia się Maciej Nowak. Ta wypowiedź pokazuje, że Nowak ma żal do stołecznego środowiska teatralnego. Może zaszkodziła mu działalność komercyjna i przestał być kojarzony jako ktoś, kto zna się na tej dziedzinie sztuki?
Jego głównym źródłem utrzymania jest - jak sam przyznaje - praca dla telewizji „Polsat”, gdzie ocenia uczestników programu „Top Chef”. Jednak to zajęcie nie sprawia mu satysfakcji, chce robić to, o czym marzy, czyli ponownie zająć się prowadzeniem teatru, tak jak robił to w Trójmieście na początku 2000 roku.
Wielkie oczekiwania – To właściwy czas, by ci wspaniali artyści, których kocham, poczuli oddech konkurencji na karku – mówi w rozmowie z Witoldem Mrozkiem. Chce aby Teatr Polski w Poznaniu był teatrem publicznym, który będzie spełniał wymagania wszystkich mieszkańców kraju. – Nie boję się polemik i kontrowersji. Zastanawiam się jednak, na ile można wspierać społeczność, a nie z nią walczyć. Podpowiadać rozwiązania, które służą budowaniu konsensusu i porozumienia – powiedział w rozmowie z Witoldem Mrozkiem.
W wywiadzie Nowak tłumaczy, że stolica nie jest miejscem, które jest przyjazne twórcom teatru. Żeby zajmować się tym w Polsce należy przenieść się do innego miasta, tak, jak on ma zamiar zrobić. Bo stołeczne teatry mają potencjał, który nie jest odpowiednio wykorzystywany. – Być może dlatego, że tutejsze sceny to od lat udzielne księstwa dyrektorów. Pytanie, czy tu w ogóle można robić teatr, jaki mi się marzy. Może jest za dużo pokus, za blisko władzy, punktem odniesienia dla aktorów są wyłącznie pieniądze. Również dlatego z nadzieją i ekscytacją jadę do Poznania – stwierdza krytyk.
Warszawa lepsza od Krakowa
Te słowa kolidują trochę z tym, o czym pisał miesiąc temu. Stwierdził wtedy, że Kraków, w którym przygotowuje serial dokumentalny o teatrze w Polsce, nie nadaje się do pracowania. Porównał stolicę Małopolski właśnie do Warszawy, która ma być miejscem sprzyjającym pracy – z tłumem aktywistów zdeterminowanych na wszystko – pisał w felietonie.
Te słowa kolidują trochę z tym, o czym pisał miesiąc temu. Stwierdził wtedy, że Kraków, w którym przygotowuje serial dokumentalny o teatrze w Polsce, nie nadaje się do pracowania. Porównał stolicę Małopolski właśnie do Warszawy, która ma być miejscem sprzyjającym pracy – z tłumem aktywistów zdeterminowanych na wszystko – pisał w felietonie.
Wydawało się wtedy, że Maciej Nowak ceni sobie Warszawę za to, że może w niej pracować. Że miasto nie rozleniwia, panuje w nim motywująca atmosfera. Teraz okazuje się, że w stolicy nie ma miejsca dla Nowaka. Bo co z tego, że pracy jest dużo, kiedy nie można się w niej odnaleźć?
Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl
