Wszystko jest na sprzedaż, nawet ślub
Wszystko jest na sprzedaż, nawet ślub Fot. Shutterstock/Prawa autorskie: Oleg Baliuk
Reklama.
Blogerzy znani są z zamiłowania do kultury słowiańskiej czy wikingów. Postanowili wykorzystać swój potencjał i przeprowadzić przy okazji sformalizowania ich związku kampanię.
Jak piszą na stronie, kampanię chcą podzielić na trzy etapy: ślub, imprezę dla znajomych oraz podróż poślubną. Partnerami akcji są: Ikea, WizzAir i Sixboxes. Będą oni odpowiadać za przygotowanie wydarzeń, zaproszeń, wdrożeń strony internetowej, podróż poślubną, a także relację fotograficzną. Ślub odbędzie się 3 października.
Na Twitterze Jakuba Prószyńskiego możemy już zobaczyć zdjęcie obrączek czy chociażby zaproszenia:
Zdecydowali się podać także dokładne miejsce, w którym odbędzie się ceremonia, a także godzinę jej rozpoczęcia. Po jej zakończeniu rodzina państwa młodych spotka się na obiedzie. Z niego również zobaczymy relację. Ponoć widzom spadną kapcie z nóg.
Impreza dla znajomych ma być w oprawie słowiańsko-wikińskiej. A podczas podróży poślubnej młoda para chce na chwilę zamienić się w blogerów podróżniczych. Będzie również oczywiście relacja z przygotowań i zwiedzania Szkocji.
Brzmi to całkiem sensownie jak na blogerów, którzy mają zasięgi i zapewne nie chcą wydawać masy pieniędzy na ślub, który do tanich imprez nie należy. Mimo wszystko, social media nie pozostawiły na tym pomyśle suchej nitki:
I faktycznie pojawia się pytanie, gdzie leży ta granica intymności najważniejszego dnia w życiu, którym dla większości ludzi jest właśnie ślub. Czy para podczas ceremonii będzie puszczać Snapy? A może wszystko będzie streamowane poprzez Periscope? Kto zresztą będzie chciał to oglądać? Czy faktycznie życie blogerów jest dla nas tak bardzo interesujące?
A może mimo wszystko, cała ta relacja odbędzie się ze smakiem, jak zrobiła to Fashionelka, która ani razu nie opublikowała zdjęcia swojego męża? W swoim lifestylowym stylu na blogu relacjonowała przygotowania oraz samą ceremonię. Wydaje się, że ani razu nie przekroczyła granicy prywatności, a przede wszystkim, nie wciskała nachalnej reklamy.
Wedding planerka z firmy Kraina Ślubów, Ewa Wardęga w rozmowie z Władcami Sieci powiedziała, że śluby sponsorowane nie są jeszcze popularnym w Polsce zjawiskiem. Z tego typu praktyk jest znana przede wszystkim Francja.
Ewa Wardęga

Aby wesele sponsorowane miało sens i się udało, potrzebna jest kampania marketingowa, która to wydarzenie nagłośni. W przeciwnym razie, sponsorzy nie będą chcieli brać udziału w wydarzeniu, o którym nie usłyszy nikt poza parą młodą i ich rodzinami.

Zdecydowanie łatwiej w ich uzyskaniu mają blogerzy, a już szczególnie ci znani. Duża liczba odwiedzających ich bloga zachęca sponsora do zaangażowania się w ten nietypowy projekt. Jeśli dodatkowo są w to włączone media tradycyjne, atrakcyjność projektu dla reklamodawcy – dodatkowo wzrasta.

Wedding plannerka zwraca również uwagę, że przy weselu sponsorowanym pary próbują pozyskać dwa typy sponsorów: w pierwszym przypadku są to duże firmy, które po prostu przekazują pewną pulę pieniędzy do rozdysponowania dla pary na konkretne usługi ślubne i weselne (np. w zamian za banner na blogu).
W drugim przypadku pary szukają usługodawców (fotografów, operatorów, zespołów muzycznych, firm cateringowych, itd.), które wykonają im daną usługę za darmo lub też w zamian za umieszczenie reklamy na weselu.
I temu drugiemu rozwiązaniu Ewa Wardęga jest zdecydowanie przeciwna. Nie tylko ze względów estetycznych (banery na weselu to niezbyt trafny pomysł), ale także dlatego, że wie, jak ciężko pracują najlepsi usługodawcy w branży ślubnej i niepoważnym byłoby proszenie ich o wykonanie tej samej pracy za darmo…

Napisz do autorki: patrycja.marszalek@natemat.pl


Władcy sieci od teraz także na Facebooku! Polub nas!