Takich pracowników nikt nie chce zatrudniać. Na rozmowach idealni, po godzinach zieją nienawiścią.
Takich pracowników nikt nie chce zatrudniać. Na rozmowach idealni, po godzinach zieją nienawiścią. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Reklama.
Niedawno pisaliśmy o reakcji byłego pracodawcy na nienawistny wobec uchodźców wpis użytkownika Twittera. Firma poprosiła go, aby usunął ją ze swoich miejsc pracy, bo treści jakimi się dzieli są niezgodne z jej polityką.
Teraz okazuje się, że ten przypadek nie jest odosobniony. Anonimowy właściciel salonów w biżuterii wysłał do redakcji Wawalove list, w którym obnażył głupotę i ograniczenia młodego pokolenia. – Ponieważ otwieram właśnie w stolicy kolejny (sam nie pochodzę z Warszawy), potrzebowałem trzech dyspozycyjnych osób do pracy – zaczyna.
Mężczyzna przed podjęciem ostatecznej decyzji, postanowił przyjrzeć się bliżej kandydatom. Wszystko wydawało mu się w porządku, dopóki nie zajrzał na ich facebookowe profile. I nie mógł uwierzyć, komu tak naprawdę miał zaoferować etat.
Właściciel salonów z biżuterią

Moi, ewentualni, przyszli pracownicy, nie tylko szeroko komentowali bieżące wydarzenia polityczne i społeczne, ale również w określony sposób je komentowali. Jeden z nich, 23-letni chłopak pisał na swoim wallu, że "Hitler miał rację, a wszystkich arabów należy zagazować". "Ciapaci" było określeniem najdelikatniejszym, ale nie przytoczę tu słów, jakich użył na wobec uchodźców w komentarzach.

Inny potencjalny pracownik komentował ogólnopolskie kulturalne wydarzenia słowami: „Jak tu arabusy przyjadą, to ich poczęstuje maczetą". Okazało się jednak, że najbardziej agresywne w wyrażaniu opinii są kobiety. – Jedna z nich we wpisie o tęczy na pl. Zbawiciela pisała, że "Ta Żydówa pozwala, by p***y mogły maszerować od rana do wieczora, a prawdziwym patriotom nie wolno" – wymienia. Właściciel firmy zastanawia się, jak ktoś taki zachowywałby się wobec klientów, którzy nie wpasują się w jego wizję świata.
– Nie jestem już młody i być może moje pokolenie miało większą i dokładniejszą busolę moralną – dodaje. – Chyba też byliśmy wychowani w ten sposób, by publicznie nie wyrażać takich nienawistnych sądów.
Oczywiście, żaden z lustrowanych kandydatów nie dostał pracy. Mężczyzna zauważa jednak istotną rzecz, a mianowicie – nic nie ginie w sieci. To, co piszemy, pozostanie "na wieki". – Czy piszący te nienawistne komentarze nie wiedzą, że być może któreś z nich będzie chciało pełnić funkcję publiczną? – pyta. Kwituje słowami, że sam nigdy ich nie zatrudni, choć znajdą się ludzie, którzy to zrobią, bo nie znają ich poglądów.

Źródło: wawalove.pl

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl