
Konflikt rodzinny toczył się od kilku lat. Sebastian N. oskarżał matkę chłopca o przemoc. Umieszczał w internecie filmiki, które miały to obrazować. W marcu 2015 sprawą zainteresowały się media, pisała o tym między innymi dziennikarka mamadu. Wszystkie postępowania zostały jednak w tej sprawie umorzone. Matka bała się o chłopca i od miesięcy nie oddawała go na widzenia z ojcem. Miała też dostawać informacje ostrzegawcze: – Miałam sygnały, że to się może zdarzyć, przesyłałam kuratorom SMS-y otrzymywane od obcych ludzi, którzy pisali do mnie, że pan N. próbuje porwać Fabiana, żebym uważała – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Nie ukrywa on też, że zatrzymani za porwanie mężczyźni to sympatycy Stowarzyszenia. – To są nasi koledzy, przedstawiciele ruchu społecznego. My traktujemy to jako szykanę i próbę zastraszenia nas, żebyśmy o nasze dzieci nie walczyli – czytamy w jednym z artykułów.
Wytłumaczyłem Sebastianowi, że jedyna szansa na to żeby miał Fabianka przy sobie, to jest po prostu zabranie. (...) Problem polega na tym, że konstrukcja prawna jest bardzo zła. Rodzice po rozstaniu nie mają szansy na opiekowanie się dzieckiem oboje. Opiekę taką może sprawować tylko jeden z rodziców. Sądy często piszą, że opieka naprzemienna jest niedopuszczalna. (...) Dziecko stało się tu zakładnikiem, który jeszcze był bity. Podejdźmy do tego tak, jakby to był zakładnik na Kubie, którego zabrano gdzieś do więzienia i jeszcze dowiadujemy się, że tego zakładnika biją. Nie ma innego rozwiązania, jak odbicie go.
7-ego grudnia zorganizowana została konferencja prasowa pod radomską prokuraturą. Adwokat Sebastiana N. zarzucał na niej między innymi „bandytyzn”. – Wobec ojca, który realizuje swoje konstytucyjne, rodzicielskie prawo, zostały użyte siły antyterrorystyczne. Został (…) pobity, pozostałe osoby też, przy dziecku została zastosowana broń – mówił mecenas Andrzej Rogoyski, jak podaje echodnia.eu. Konferencja odbyła się przy wsparciu Dzielnego Taty, którego to członkowie organizowali się między innymi na Facebooku Stowarzyszenia.
Czy tak teraz będzie wyglądać "dzielna" walka o dziecko? Jak powiedział Włodzimierz Wolski, który jest dyrektorem Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu: – Dla tego chłopca to tak traumatyczne przeżycie, że odbije się na całym jego życiu – czytamy. Pytanie o koszty, które ponosi w takiej sytuacji najmłodszy, zadaliśmy także Michałowi Fabisiakowi. – Mam bardzo prostą odpowiedź. Dwóch ojców, moich kolegów z podstawówki, nie zrobiło tego. Nie odbili swoich synów, ci synowie są na cmentarzu – odpowiada.
Mama chłopca powiedział w rozmowie z "Wyborczą", że syn nie mówi do Sebastiana N. "tato". – Na miano taty trzeba sobie zasłużyć. Ten człowiek nie pokazywał w żaden sposób siebie jako taty. Przykładał kamerę do twarzy dziecka przy każdym spotkaniu. Nakręcał, jak płacze przez półtorej godziny, nie próbując go uspokoić. Krzycząc, wywołując agresję. Czy tak się zachowuje ojciec? Ten człowiek jest nieobliczalny. (...) Cieszę się, że teraz już cała Polska zobaczyła, co to jest za człowiek. On i ta cała organizacja Dzielny Tata, która - jak dla mnie - działa na granicy prawa – czytamy.
Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl