„Jeżeli chcecie zobaczyć moje maleństwo, to odwiedźcie mnie. Wolę spotkanie od „like'a” na Facebooku”. Taką deklarację znalazłam ostatnio na wallu mojej koleżanki, która niedawno została mamą. Modna knajpa w Warszawie organizując otwarcie zdecydowała nie ogłaszać się na Facebooku. Z portalu wypisuje się coraz więcej osób. Szkoda im czasu na przeglądanie cudzych zdjęć i komentowanie niekończących się linków. Rośnie nowa siła: „wypisani”.
Zaręczyny, śluby, narodziny dziecka. O tym wszystkim zwykle dowiaduję się z Facebooka. Nawet, jeśli nie mam na to ochoty. Zewsząd atakują nas zdjęcia z pierwszej ręki. Na portalu informujemy się o wszystkim. „Obroniłam magisterkę”, „zdałem prawo jazdy”, „rozstałem się” – to najczęstsze statusy. A pod nimi setki komentarzy i like'ów. Udana impreza zawsze zaczyna się na portalu społecznościowym. Nie chodzi się na urodziny, jeśli nie zna się kilka tygodni wprzód miejsca, godziny i list gości. Prześcigamy się więc w coraz to piękniejszych zaproszeniach. Fajny tekst, ładne zdjęcie i znajomość zasad to klucz do sukcesu. W końcu organizując wydarzenie trzeba pamiętać, że facebookowy znajomy, to jak pół tego prawdziwego. Cóż, życie w sieci bywa skomplikowane. Na zdjęciach trzeba pokazać się z dobrej strony, w opisach angielskich nie można popełniać błędów i komentować należy z klasą. W końcu wszystko się tu zapisuje i każdy ma do tego wgląd. A oko hejtera bywa czujne. Facebookowy ekshibicjonizm wymaga znajomości savoir-vivre'u. Męczy cię to? Nie jesteś sam. Wypisanych z dnia na dzień jest więcej.
– Jeśli komuś zależy na tym, żebym przyszedł do niego na imprezę, to może do mnie zadzwonić albo napisać sms. Od kiedy nie jestem na Facebooku, czuję się bardziej „doceniony towarzysko”. Nie jestem w szarej masie tysiąca znajomych, tylko jakby „gościem specjalnym”. Znajomi nauczyli się, że nie ma mnie na portalu, więc nie mam poczucia, że coś mnie omija. Zawsze dzwonią, jak coś się dzieje – wyznaje Janek. Wypisanie się z Facebooka, to dla niektórych zbyt ekstremalne posunięcie. Czasem wystarczy podejść do niego bardziej świadomie. – Denerwowały mnie setki życzeń, które dostawałam w urodziny. Z większością osób nie byłam w ogóle związana. A puste „sto lat” nic dla mnie nie znaczy. Wykasowałam więc swoją datę urodzin. Teraz wpisują się tylko osoby, którym zależy na złożeniu mi życzeń – tłumaczy mi Julia. Takich sposobów jest więcej. Wpis mojej koleżanki, która została mamą, to czysta prowokacja. Zmęczona oglądaniem setek zdjęć „maluszków” postanowiła o swojej córce tylko napisać. Kto chce zobaczyć jej dziecko, musi się pofatygować na spotkanie.
– Wypisywanie to coraz mocniejszy trend – mówi Gabriel Matwiejczyk, psycholog społeczny. – W dobrym tonie jest powiedzieć, że na Facebooku się nie jest albo tylko bywa. Minęła już pierwsza fascynacja portalem, teraz przyszedł czas refleksji. A ona bywa gorzka. Ekshibicjonizm społeczny w dużej mierze jest obciachowy. Ludzie są już zmęczeni ilością informacji, jaką dostarcza im strona. Zdali sobie sprawę z tego, ile czasu marnują wrzucając zdjęcia, komentując i linkując. Portal nie niesie ze sobą praktycznie żadnych wartości dodanych. Ilość znajomych nie przekłada się na popularność, a ładne profilowe zdjęcie nie świadczy o naszej atrakcyjności. Nastąpił powrót do dużych wartości i namacalnych relacji – dodaje Matwiejczyk. Tak, jak rozwijaliśmy się przez ostatnich kilka lat dodając kolejnych znajomych i zmieniając profilowe fotki, tak teraz zwijamy się. Zaczynamy selekcjonować ilość osób, która może podejrzeć nasz profil. Ostrożniej rozdajemy objawy sympatii, a zdjęcia zamieniamy na obrazy. Facebook staje się bardziej narzędziem pracy niż przyjacielem po godzinach. Traktujemy go jako skrzynkę mailową i kalendarz, rzadziej jednak jako pamiętniczek.
Czy można żyć bez Facebooka? I tak, i nie. Modna knajpa, która nie ogłosiła się na portalu swoją strategią nic nie ugrała. Na otwarcie lokalu w Warszawie przyszło mało osób. Za to koleżanka, która nie zaprezentowała swojego dziecka na Facebooku, przeżyła prawdziwe oblężenie. Wizyt było tyle, że w pewnym momencie pożałowała, że nie pokazała po prostu zdjęcia dziecka na portalu. Reguły nie ma. Powinna być za to refleksja.