Prezes PiS w Pawlowie, pow. Starachowice, rok 2014.
Prezes PiS w Pawlowie, pow. Starachowice, rok 2014. Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta

Rolnik związany z PiS mógł stanąć na czele Radia Szczecin? To i humanista może pokierować sprawami rolników. Najważniejsze, że jest z PiS, doświadczenie – co już przestaje zaskakiwać – schodzi na plan dalszy. Na przykład radny, z wykształcenia pedagog, który zajmował się m.in. żłobkami, teraz będzie kierował biurem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Prudniku. Nie jest sam. W Polsce takich rolniczych nominacji jest więcej. Pytanie, co będzie, jak ci ludzie się nie sprawdzą. Rolnicy, główny elektorat PiS, mogą im tego nie wybaczyć.

REKLAMA
„Prawdziwy fachowiec, rolnik pełną gębą” – komentują ludzie nominację z Prudnika. Nie bez cienia ironii. Wojciech Komarzyński z Brzegu, co prawda jest bardzo młody, ma dopiero 26 lat, ale doświadczenie samorządowe całkiem imponujące. Był na przykład zaangażowany w sprawy bezpieczeństwa powodziowego, zajmował się gospodarką komunalną, brał aktywny udział w wydarzeniach kulturalnych i patriotycznych. A ostatnio był nawet rzecznikiem starosty powiatowego w Brzegu. Tyle że na próżno w jego biogramie szukać doświadczenia związanego z rolnictwem.
Albo Tomasz Kopera, lat 30. Nowy kierownik biura ARiMR w Opocznie. Z wykształcenia anglista, absolwent administracji, a także były dyrektor biura Roberta Telusa, mało znanego posła PiS, trzeciej już kadencji. Kopera niedawno deklarował, że chce walczyć o miejsca pracy w Opocznie, co było podyktowane jego własnym doświadczeniem życiowym.
Tomasz Kopera
Przed wyborami samorządowymi

Po studiach wróciłem do Opoczna gdzie, jak większość ludzi młodych, zderzyłem się z problemem dotykającym obecnie chyba wszystkie rodziny naszego miasta –bezrobociem. Na nic zdały się dwa kierunki studiów, znajomość języków czy doświadczenie zdobyte w pracy za granicą. Wielu mówiło mi ,,tutaj nie masz szans, musisz wyjechać, tu rządzi układ”. Czytaj więcej

Kopera nie wyjechał. A teraz stanął za to na czele agencji.
"Jakieś pojęcie w tej dziedzinie mam"
Gdzie doświadczenie jego i innych? Bo nie są to przykłady odosobnione. Choćby polonista w Opolu – radny PiS Marek Kawa, który został wiceszefem tamtejszego biura i w całym województwie ma odpowiadać za połączenie ARiMR, Agencji Nieruchomości Rolnych i Agencji Rynku Rolnego. –  Mam doświadczenie w zarządzaniu, opracowałem dwa duże projekty unijne w Warszawie, więc rozbieżność między moim wykształceniem a stanowiskiem wcale nie jest taka duża. A dopłatami unijnymi bezpośrednio będą zajmować się podlegający mi specjaliści – cytowała jego słowa „Nowa Trybuna Opolska”.
"Nowa Trybuna Opolska"

Prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na nowych wicedyrektorów opolskiego oddziału powołał humanistów. Nie mają doświadczenia w tej pracy, ale należą do PiS. Odpowiedzialność za przyjmowanie i weryfikacją składanych przez rolników wniosków o dopłaty unijne powierzono Markowi Kawie. Doktor filologii polskiej, absolwent i były pracownik Uniwersytetu Opolskiego nie miał dotąd żadnych związków z rolnictwem, ma za to bogatą przeszłość polityczną. Czytaj więcej

W tym samym biurze, jak czytamy, wiceszefem został też inny radny PiS, nauczyciel i dyrektor LO w Brzegu. On jednak – jak sam przyznał – skończył technikum rolnicze i „jakieś pojęcie w tej dziedzinie ma”.
Albo Kraśnik na Lubelszczyźnie, gdzie szefostwo objęła radna wcześniej związana z wodociągami. W Bytowie na Pomorzu radny PiS, który zajmował się ubezpieczeniami. W Pińczowie w Świętokrzyskiem – były komendant straży pożarnej.
"PiS strzeli sobie w kolano"
– Doświadczenie jest bardzo potrzebne na takim stanowisku, bo każdy powiat jest inny. Każdy ma swoją specyfikę rolnictwa, na której szef takiej instytucji powinien się dobrze znać. Trudno wyobrazić sobie pedagoga, który nagle zacznie wczuwać się w problemy rolników – mówi szef jednej z organizacji rolniczych na zachodzie Polski. Prosi, by nie podawać jego nazwiska.
Dodaje, że nowe nominacje nie do końca się podobają, ale nikt z tego powodu nie protestuje, bo ludzie i tak wiedzą, że to nic nie da. – Co było ze stadninami koni? Wielkie oburzenie, które nic nie zmieniło. Trzeba poczekać trzy, cztery miesiące. Zobaczymy, czy to pojętni uczniowie. Jeśli tak, jakoś będzie. Jeśli nie, PiS strzela sobie w kolano. Połowa rolników przecież na nich głosowała – mówi.
Opóźnienia w dopłatach już są
Na początku lutego PiS mocno wziął się za sprawy rolników. Jednym ruchem wyrzucił ponad 300 kierowników powiatowych biur Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) związanych z PO i PSL. Instytucji, która zajmuje się m.in. rozdzielaniem funduszy unijnych rolników. Tym ruchem wywołał chaos, który rolnicy już odczuwają cierpiąc z powodu opóźnień w wypłatach dotacji.
Część biur powiatowych do dziś nie ma kierownictwa. Jak w Szczecinie, gdzie kilka dni temu, po miesiącu u władzy, nowy szef sam podał się do dymisji. Zmiażdżony falą krytyki, gdy okazało się, że jest kłamcą lustracyjnym. Nie mówiąc o tym, że sam prezes Daniel Obajtek też ma problemy. Oskarżony o korupcję, o czym jako pierwszy przypomniał kilka miesięcy temu Kamil Sikora.
Wcześniej też byli historycy
Organizacje rolnicze na razie spokojnie podchodzą do zmian. Najważniejsi, jak mówią, są rolnicy. Czas pokaże, czy nowi szefowie się sprawdzą, ale wyczuwa się, że dają im kredyt zaufania. W końcu wielu z nich głosowało na PiS.
W Związku Śląskich Rolników mówią, że ostatnie zamieszanie wcale ich nie dziwi, bo za poprzedniej ekipy było podobnie. – Na czele biur agencji też stali i historycy i inni, którzy się na rolnictwie nie znali. Ale jakoś było. Raz lepiej, raz gorzej – słyszę.
Ale w tym przypadku powinno być chyba doskonale. „Dobra zmiana” akurat tutaj mylić się nie powinna. Szkoda z takim elektoratem zadzierać. Tym bardziej, że w wielu regionach stanowiska te otrzymały osoby, które z rolnictwem jednak związek mają. Przez lata pracowały w tych agencjach, znają środowisko, znają rolników. Nawet żona burmistrza Łukowa, o której lokalne media pisały, że zostanie nową szefową biura w swojej miejscowości. Ale przynajmniej, jako żona włodarza, pracowała w tej agencji. Znaczy, na rolnictwie się zna.

napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl