
Rolnik związany z PiS mógł stanąć na czele Radia Szczecin? To i humanista może pokierować sprawami rolników. Najważniejsze, że jest z PiS, doświadczenie – co już przestaje zaskakiwać – schodzi na plan dalszy. Na przykład radny, z wykształcenia pedagog, który zajmował się m.in. żłobkami, teraz będzie kierował biurem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Prudniku. Nie jest sam. W Polsce takich rolniczych nominacji jest więcej. Pytanie, co będzie, jak ci ludzie się nie sprawdzą. Rolnicy, główny elektorat PiS, mogą im tego nie wybaczyć.
Po studiach wróciłem do Opoczna gdzie, jak większość ludzi młodych, zderzyłem się z problemem dotykającym obecnie chyba wszystkie rodziny naszego miasta –bezrobociem. Na nic zdały się dwa kierunki studiów, znajomość języków czy doświadczenie zdobyte w pracy za granicą. Wielu mówiło mi ,,tutaj nie masz szans, musisz wyjechać, tu rządzi układ”. Czytaj więcej
Gdzie doświadczenie jego i innych? Bo nie są to przykłady odosobnione. Choćby polonista w Opolu – radny PiS Marek Kawa, który został wiceszefem tamtejszego biura i w całym województwie ma odpowiadać za połączenie ARiMR, Agencji Nieruchomości Rolnych i Agencji Rynku Rolnego. – Mam doświadczenie w zarządzaniu, opracowałem dwa duże projekty unijne w Warszawie, więc rozbieżność między moim wykształceniem a stanowiskiem wcale nie jest taka duża. A dopłatami unijnymi bezpośrednio będą zajmować się podlegający mi specjaliści – cytowała jego słowa „Nowa Trybuna Opolska”.
Prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na nowych wicedyrektorów opolskiego oddziału powołał humanistów. Nie mają doświadczenia w tej pracy, ale należą do PiS. Odpowiedzialność za przyjmowanie i weryfikacją składanych przez rolników wniosków o dopłaty unijne powierzono Markowi Kawie. Doktor filologii polskiej, absolwent i były pracownik Uniwersytetu Opolskiego nie miał dotąd żadnych związków z rolnictwem, ma za to bogatą przeszłość polityczną. Czytaj więcej
– Doświadczenie jest bardzo potrzebne na takim stanowisku, bo każdy powiat jest inny. Każdy ma swoją specyfikę rolnictwa, na której szef takiej instytucji powinien się dobrze znać. Trudno wyobrazić sobie pedagoga, który nagle zacznie wczuwać się w problemy rolników – mówi szef jednej z organizacji rolniczych na zachodzie Polski. Prosi, by nie podawać jego nazwiska.
Na początku lutego PiS mocno wziął się za sprawy rolników. Jednym ruchem wyrzucił ponad 300 kierowników powiatowych biur Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) związanych z PO i PSL. Instytucji, która zajmuje się m.in. rozdzielaniem funduszy unijnych rolników. Tym ruchem wywołał chaos, który rolnicy już odczuwają cierpiąc z powodu opóźnień w wypłatach dotacji.
Organizacje rolnicze na razie spokojnie podchodzą do zmian. Najważniejsi, jak mówią, są rolnicy. Czas pokaże, czy nowi szefowie się sprawdzą, ale wyczuwa się, że dają im kredyt zaufania. W końcu wielu z nich głosowało na PiS.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
