Reklama.
W ubiegłorocznych kampaniach wyborczych Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało zmiany w polskiej polityce zagranicznej. Obiecywano, że dzięki temu "Polska wstanie z kolan". Efekty polityki ekipy Jarosława Kaczyńskiego są jednak zupełnie inne. Dobitnie uzmysławia to wypowiedź Billa Clintona, który zasiadał w fotelu prezydenta USA w latach 1993-2001.
– Polska i Węgry uznały właśnie, że ich demokracja jest zbyt problematyczna. Chcą dyktatury w putinowskim stylu – stwierdził podczas spotkania z sympatykami Partii Demokratycznej z New Jersey. Bill Clinton podkreślił też, że Polacy i Węgrzy odrzucają wolność, której nie osiągnęliby bez wsparcia Stanów Zjednoczonych w czasie tzw. zimnej wojny.
Warto zwrócić uwagę, że były prezydent USA wystawił w zasadzie ocenę identyczną do tej, którą niedawno przedstawił Bono. – To hipernacjonalizm, któremu trzeba stawić czoła – mówił lider U2 o działaniach Jarosława Kaczyńskiego w Polsce i Viktora Orbana na Węgrzech. Politycy PiS odpowiadali wówczas, że irlandzki muzyk nie zna się na polityce. – Bono zna się na Polsce tak, jak on na Burkina Faso – ironizował poseł Krzysztof Łapiński. Czy obecna władza tak samo wykpi dziś Billa Clintona?
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl