W przemówieniu radiowym z 29 czerwca 1956 roku premier Józef Cyrankiewicz grzmiał o „odrąbywaniu rąk” wszystkim prowokatorom i szaleńcom, którzy uczestniczyli w zamieszkach na ulicach Poznania w dniu poprzednim. Jego słowa wpisywały się w ton komunistycznej propagandy, która w wyjątkowo czarnych barwach odmalowała rzekomych „prowodyrów” – jako inspirowanych zachodnimi wywiadami buntowników.
Choć 28 czerwca na ulicach miasta doszło do największej – biorąc pod uwagę liczbę ofiar tylko jednego dnia, w granicach jednego miasta – masakry w PRL – świadomie bagatelizowano to wydarzenie. Władza komunistyczna od początku traktowała społeczny bunt o niekontrolowanym charakterze, który szybko przerodził się w regularną walkę, za „dzieło” chuliganów. Z drugiej strony przestrzegano przed poważną próbą zamachu na „demokrację”, jaką – w ujęciu komunistów – zainstalowano przed laty w kraju nad Wisłą.
„Odrąbiemy wam ręce!” Takiemu przedstawianiu krwawych zajść towarzyszyły liczne manipulacje opinią publiczną. W pamiętnej odezwie do mieszkańców stolicy Wielkopolski z 29 czerwca Cyrankiewicz wspominał o zbrodniczej prowokacji, która miała wstrząsnąć „sumieniem każdego uczciwego poznaniaka, każdego Polaka, i które społeczeństwo z całych swoich sił stanowczo potępia”. Słowa te kierował jednocześnie do przedstawicieli różnych klas społecznych – głównie inteligencji i robotników, choć to właśnie tysiące tych ostatnich zdecydowało się na otwarty bunt przeciw komunistycznym rządom. Wyszli na ulice zabiegać o poprawę losu, choć ich protest szybko przybrał formę politycznego sprzeciwu.
W przemówieniu szefa PRL-owskiego rządu mnóstwo było odwołań do najwyższych wartości i uczuć. Cyrankiewicz zwrócił uwagę, w poczuciu „głębokiego bólu”, że znane dotąd ze swojego patriotyzmu miasto stało się ofiarą nieczystej gry „ośrodków imperialistycznych”. Jak podkreślił, miejsce i czas były dla „wroga” nieprzypadkowe – w Poznaniu właśnie trwała przecież wielka impreza, jaką niewątpliwie były Międzynarodowe Targi.
– I o ile robotnicy Poznania mieli niewątpliwie na celu przedstawienie swych postulatów, co jest ich prawem – to prowokatorzy i agenci imperialistyczni mieli na oku coś zupełnie odwrotnego. Chcą przeszkodzić w realizacji tych postulatów, co im się nie uda, i chcieliby wywołać anarchię, która przeszkodziłaby także postępującym procesom demokratyzacji naszego życia. Tego imperialistyczni agenci boją się najbardziej – stwierdził Cyrankiewicz.
W przemówieniu nie zabrakło typowej dla komunistycznej retoryki obietnicy poprawy, przy jednoczesnym wskazaniu wszystkich rzekomo „winnych”. Premier PRL miał na myśli „obałamucone jednostki”, prowokatorów, którzy – tłumaczył – ostrzeliwali „strażników porządków i spokojną ludność” z karabinów maszynowych... A robotnicy? – Poparli oczywiście władzę ludową, swoją władzę – tłumaczył stanowczo szef rządu.
„Pijani chuligani na ulicach” O prowokacji wymierzonej we władzę wielokrotnie wspominali także funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa na bieżąco oraz już po strajkach. 28 czerwca na ulicach Poznania znajdowało się wielu pracowników bezpieki, wykonujących – głównie w związku z odbywającymi się w mieście Targami – pracę operacyjną. Do ich zadań należała obserwacja nastrojów społecznych, sporządzanie dokumentacji fotograficznej oraz notatek, raportów i sprawozdań.
Wiele miejsca poświęcono opisowi „antypaństwowej” działalności „pijanych chuliganów” i więźniów miejscowego zakładu karnego przy ul. Młyńskiej, który został rozbity przez demonstrantów. – W zbrojnym napadzie na Urząd (gmach Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego – red.) i jego długotrwałym ostrzeliwaniu znalazła najjaskrawszy wyraz zwierzęca nienawiść wrogich, przestępczych i chuligańskich elementów, dla których Urząd i pracownicy aparatu bezpieczeństwa stanowiły symbol władzy ludowej i ustroju PRL – zapisano w jednym z raportów.
W ściśle tajnym opisie wydarzeń sporządzonym przez oficerów Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego zapisano, że „bojówkarze i prowokatorzy niejednokrotnie zmuszali pracowników przedsiębiorstw położonych po trasach pochodu oraz ludzi w mieszkaniach prywatnych do udziału w manifestacji. Uczestnicy strajku rozbijali po drodze kioski, rabowali towary i wprowadzali się w stan nietrzeźwy”. Byli ponoć uzbrojeni - co skrzętnie uwypukliła bezpieka – w broń produkcji niemieckiej (!). Nic dziwnego więc, że według doniesień gen. Stanisława Popławskiego przebieg wypadków wskazywał rzekomo na „zorganizowaną robotę wroga”. Całością miał kierować bliżej nieokreślony „sztab podziemny”.
„Chuligańskie męty” Potężnym orężem w rękach komunistów była całkowicie podporządkowana reżimowi prasa. W tytułach lokalnych („Gazeta Poznańska” czy „Głos Wielkopolski”), ale i ogólnokrajowych („Trybuna Ludu”) prowadzono przemyślaną kampanię dezinformacji społeczeństwa i zakłamywania rzeczywistości. Obywatele dowiadywali się z gazet m.in. o wyjątkowo „brudnej” robocie Zachodu. W oficjalnym komunikacie Polskiej Agencji Prasowej donoszono inspirowanym przez „reakcyjne podziemie” i „obcą agenturę” czynie „chuligańskich mętów”, którzy z klasą robotniczą i ludnością Poznania nie mają nic wspólnego.
W wielu sprawozdaniach podkreślano rolę sprawczą środowisk inteligenckich oraz rzekomych chuliganów, których uznano za winowajców całych zajść. Jeden z funkcjonariuszy UB wspominał w kontekście wydarzeń poznańskich o... „zorganizowanej robocie niedobitków faszystowskich”. Przekonanie to pokazuje, jak głęboko zindoktrynowani politycznie byli pracownicy PRL-owskiego aparatu represji.
Potępcie bunt!
Na zebraniu Biura Politycznego, zorganizowanym dzień po masakrze (29 czerwca), zdecydowano o pośmiertnym odznaczeniu „poległych w walce z bandytami żołnierzy i pracowników bezpieczeństwa” (w czasie zamieszek zginęło 4 żołnierzy, 3 funkcjonariuszy bezpieki oraz jeden milicjant). Zalecono też zorganizowanie w większych fabrykach zebrań pracowników, których zobowiązano do potępienia buntu w Poznaniu.
Rezolucję w tej sprawie przyjęli naukowcy zatrudnieni w Instytucie Historii PAN. W dokumencie z 30 czerwca napisano o wykorzystaniu ekonomicznego strajku do „zbrodni politycznej”. Podkreślono też, że „milicja, bezpieczeństwo i wojsko nie ponoszą winy za krew przelaną w Poznaniu”.
"Dosyć! Tak dalej nie można!"
Co ciekawe, po wydarzeniach październikowych i dojściu do władzy Władysława Gomułki, propagandowy język władz uległ kategorycznej zmianie.
– Robotnicy Poznania, chwytając za oręż strajku i wychodząc manifestacyjnie na ulice w czarny czwartek czerwcowy, zawołali wielkim głosem: Dosyć! Tak dalej nie można! Zawrócić z fałszywej drogi! – wołał Gomułka, na cześć którego jeszcze kilka dni temu, pod Pałacem Kultury im. Stalina, wiwatował 400-tysięczny tłum.
Walka z wypaczeniami w socjalizmie, którą zdecydował się podjąć Towarzysz „Wiesław”, stała się głównym hasłem propagandowym nowej ekipy rządzącej. Jak się jednak okazało, odwilż październikowa była wyjątkowo krótkotrwała. Polacy szybko zawiedli się na Gomułce, który zapisze inną czarną kartę polskiej historii najnowszej, będąc centralną postacią masakry na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.
Latami komunistyczna propaganda powtarzała, że pod koniec czerwca 1956 roku władza skłonna była do ustępstw i wyrażała dobrą wolę podjęcia rozmów, ale wszelki kompromis przekreślić miały strzały oddane przez manifestantów przed gmachem Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Kochanowskiego. Prawda odbiega jednak od wersji, powtarzanej przez komunistyczną propagandę.
W rzeczywistości Biuro Polityczne KC PZPR zebrane w Warszawie już przed godziną 10 postanowiło o stłumieniu strajku siłą. Do „zbuntowanego” miasta skierowano cztery dywizje wojska, w tym dwie pancerne. Rozpoczęły się krwawe walki uliczne, uznawane za ostatni polski zbrojny zryw wolnościowy.
Józef Cyrankiewicz, 29 VI 1956, przemówienie radiowe
Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny.Czytaj więcej
Notatka służbowa, 7 VIII 1956
Rozbestwione tłumy, wśród których najaktywniejszą rolę prowokatorów odgrywały różne elementy chuliganerii ulicznej i kryminalistów podkreśliły szczególnie swoją nienawiść do tych funkcjonariuszów.
W. Handtke, "28 czerwca 1956 r. w notatkach ubowców"
Prokurator generalny PRL Marian Rybicki, 17 VII 1956
Organy Prokuratury z całą rozwagą i sprawiedliwością odróżniają w toku śledztwa robotników, którzy pod wpływem niezadowolenia wywołanego niezałatwieniem ich słusznych w dużej mierze żądań wzięli udział w strajku i demonstracji, od elementów awanturniczych, kryminalnych i prowokatorów.
A. Łuczak, "Poznański Czerwiec '56"
Jerzy Zawieyski, Dziennik
Prasa interpretuje te tragiczne wydarzenia jako zorganizowaną akcję wrogiego wywiadu. Argumentem jest to, że w Poznaniu odbywają się Międzynarodowe Targi oraz to, że tego samego dnia przybył do Warszawy sekretarz ONZ [Dag] Hammarskjöld. Jakkolwiek interpretować te wypadki, są one tragicznym skutkiem i rozpaczliwym aktem nędzy robotników. Tej krwi przelanej nie zmyją żadne slogany o wrogiej agenturze. Oto żniwo, jakie zbiera socjalizm i rząd robotniczy wraz z partią.
J. Zawieyski, "Odwilż"
Tajna notatka oficerów KBW, VII 1956
Uzbrojeni bojówkarze pod osłoną tłumów strzelali z wielu punktów miasta do przejeżdżających żołnierzy, terroryzowali niesolidaryzujących się z demonstrantami, zmuszali ich do udziału w demonstracji oraz dokonywali napadów na rodziny pracowników UBP i KBW w mieszkaniach prywatnych.
"Poznański Czerwiec 1956. Wybór dokumentów", wybór i oprac. Stanisław Jankowiak i inni
Rezolucja pracowników IH PAN, 30 VI 1956
Żądamy ukarania zbrodni, dywersji i prowokacji z całą surowością prawa. Potępiamy tych, którzy stracili polityczne rozeznanie i dali się użyć za narzędzie ludziom zainteresowanym w zakłóceniu spokoju w Polsce i przekreśleniu procesu odnowy naszego życia. Krew przelana w Poznaniu obciąża wrogów narodu polskiego budującego socjalizm.
"Listy do pierwszych sekretarzy KC PZPR (1944–1970)", wybór i oprac. Józef Stępień
Władysław Gomułka, VIII Plenum KC PZPR, 30 X 1956
Wielką naiwnością polityczną była nieudolna próba przedstawienia bolesnej tragedii poznańskiej jako dzieła agentów imperialistycznych czy prowokatorów. Agenci i prowokatorzy zawsze mogą być i działać. Ale nigdy i nigdzie nie mogą decydować o postawie klasy robotniczej.Czytaj więcej