Orlenowska cafe krzyczy do Polaków: „stop!”. A oni posłusznie się zatrzymują. I jak zaczarowani, na masową skalę kupują hot-dogi. 3 miliony hot-dogów miesięcznie.
Mógłbyś postawić na kuchenkę wodę w garnku, poczekać aż zacznie wrzeć. Później wrzucić do niej kilka kupionych w spożywczaku parówek i uważnie obserwować, żeby ich skórka nie pękła. A w międzyczasie wyciągnąć z lodówki mrożone bułki i zagrzać je w opiekaczu. Wreszcie, wlać do środka morze sosów, zatopić w nich ugotowane już mięso i w domowym zaciszu delektować się smakiem hot-doga.
Z musztardą czy bez?
Ale przecież nie o to chodzi. Wygrywa potrzeba czekania w kolejce przy dźwięku brzęczących kluczyków od stacyjki, w towarzystwie kierowców tirów i pasażerów autobusów wycieczkowych. Kusi wpatrywanie się w kojący, jednostajny ruch
maszyny, która podgrzewa obracające się leniwie wokół własnej osi parówki. Dlatego przychodzisz. I przebierasz nogami. Bo jakie mięso wybrać? Białą kiełbaskę, kabanos, czy parówkę chilli? A sos? Ulec klasyce, postawić na ketchup i musztardę? A może zaszaleć i wybrać duński? Czy narazić się wszystkim dookoła wybierając czosnkowy? Podejmujesz decyzję. A po chwili podskakujesz z ekscytacji na sygnał szeleszczącej, biało-czerwonej bibułki, do której wkładana jest parująca bułka. Tyle emocji serwujesz sobie za parę dwuzłotowych monet. Bez grosza.
Parówka w liczbach
Nic nie zatrzyma fanów hot-dogów z Orlenu. W końcu stacja benzynowa sprzedaje prawie 3 miliony sztuk miesięcznie! To oznacza, że statystycznie prawie każdy Polak sięga po nie raz w roku. Gdyby jadali je tylko kierowcy samochodów osobowych, każdy z nich miałby na swoim koncie po dwa hot-dogi, bo samochodów w kraju jest ponad 17 milionów.
Ale parówka w bułce nie jest jedynie przysmakiem tankujących benzynę. Do słabości przyznają się także ci, którzy wlewają w swoje żołądkowe baki wysokoprocentowe trunki. Zyskała miejsce na podium alkoholowych przekąsek, obok cheeseburgera, czy kebaba. Popularność hot-dogów wśród imprezowiczów jest tak wysoka, że w środku nocy często zaczyna ich brakować. Jakiż ból można wyczytać z zamroczonych oczu, kiedy okazuje się, że maszyna do podgrzewania bułek ostudziła już swoje metalowe części, a na parówkowym grillu nie pozostała ani jedna sztuka...
Parówki święcą więc triumfy, a Orlen liczy zyski. Celem stacji benzynowej jest taka strategia, która nie byłaby „uzależniona wyłącznie od sprzedaży paliwa i związanych z tym sporych fluktuacji cenowych i popytowych" - pisze biuro prasowe firmy. Bo sprzedaż pozapaliwowa „stanowi istotną część generowanych przychodów sieci”. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem, a fast food oferuje już także Statoil, BP, czy Shell.
Kiedy smakują najlepiej?
Według biura prasowego Orlen „częstotliwość zakupów jest dość równomierna”. Firma nie obserwuje szczególnych zmian w ilości sprzedawanych hot dogów w poszczególne dni tygodnia. A więc parówki w świątek, w piątek! I Środę Popielcową, która wszystkich wierzących między 18. a 60. rokiem życia zobowiązuje do powstrzymania się od spożywania mięsa. Nawet tego zawartego w wyrobie mięsopoodbnym. Trzymamy więc kciuki, by ksiądz, pochylając się nad posypanymi popiołem głowami, nie wyczuł zapachu czosnkowego sosu, którym oblana była przekąska o smaku kebaba.
Reklama.
Biuro prasowe Orlen
W 2011 roku oferta sprzedaży hot-doga była prowadzona na 937 stacjach własnych pod marką ORLEN i Bliska.
Biuro prasowe Orlen
Celem sprzedaży towarów pozapaliwowych jest poszerzenie oferty dla klienta oraz dywersyfikacja przychodów stacji, by nie była ona uzależniona wyłącznie od sprzedaży paliwa i związanych z tym sporych fluktuacji cenowych i popytowych. Sprzedaż pozapaliwowa stanowi istotną część generowanych przychodów sieci, adekwatną do profilu handlowego tego typu placówek.