
Reklama.
O tym, ze do końca września poznamy ważne dokumenty minister Waszczykowski informował przeszło dwa miesiące temu. Wywołał tym nawet oburzenie polityków Platformy Obywatelskiej, którzy zarzucali mu, że próbuje podgrzewać atmosferę wokół katastrofy. Szczególnie Radosław Sikorski poczuł się urażony, bo insynuacje Waszczykowskiego dotykał bezpośrednio byłego szefa MSZ.
Sikorski wprost zażądał, żeby Witold Waszczykowski jasno powiedział, że był zamach, i że zorganizowała go PO we współpracy z Putinem. – Niech to powie otwartym tekstem, jak mężczyzna – domagał się Sikorski. Nie doczekał się. Skończyło się na zapowiedzi opublikowania ważnych dokumentów przed październikiem.
Tymczasem październik już mamy, a dokumentów nie. Miały być zapiski rozmów pracowników polskiego MSZ z ambasadorem Rosji, różne wypowiedzi Sikorskiego i wiceszefów polskiego MSZ. Miało z nich jasno wynikać, że politycy Platformy nie chcieli dopuścić do wyjazdu Lecha Kaczyńskiego na uroczystości w Katyniu.
Waszczykowski twierdził, że udowodni związki Tuska z Putinem, którzy mieli „grać przeciwko polskiemu prezydentowi na rzecz Rosji”. Jest grupa rodaków, których do winy Tuska przekonywać nie trzeba. Resztę Waszczykowski miał porazić opublikowanymi dowodami na istnienie spisku. Jak do tej pory skończyło się tylko na insynuacjach i zapowiedziach. Miała być polityczna burza, ale prognoza na razie się nie sprawdza.
Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl