
W centrach handlowych każdy z przedsiębiorców patrzy, ile zarabia z metra kwadratowego sklepu. Te metry wynajęte od zagranicznych zarządów galerii handlowych (wiodące firmy to GTC, Unibail Rodamco) są bardzo kosztowne. Umowy podpisane na wiele lat, stawki liczone są w euro, a niekiedy przebijają ceny w innych europejski stolicach. Rekord pobiła kiedyś warszawska Arkadia ze stawką 140 euro za metr kwadratowy miesięcznie.
W centrach handlowych pracuje 400 tys. osób - wynika z raportu Polskiej Rady Centrów Handlowych. Pod względem zatrudnienia ta gałąź biznesu w Polsce jest na czwartym miejscu w Europie. Wyprzedzają nas jedynie duże kraje, jak Wielka Brytania (862 tys.pracowników) oraz Niemcy i Francja (odpowiednio: 680 tys., 515 tys.). Zakaz handlu w niedziele sprawi, że polskim przedsiębiorcom odpadnie problem dodatkowych pracowników obsługi sprzedaży. W Polsce trzeba ich więcej, bo cześć zespołów odbiera wolne za pracę w święta. Brak pracy w niedziele oznacza zwolnienia dla nawet 100 tys. osób w branży handlowej, szacuje Andrzej Maria Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Najbardziej bronią handlu w niedzielę ci, którzy nie reprezentują Polski społecznej, Polski obywatelskiej, tylko ci, którzy reprezentują Polskę elit, Polskę oligarchii, Polskę klanową, Polskę kastową. Chcielibyście tych ludzi, z których chcielibyście zrobić pariasów, zagonić na kasy, żeby was w niedzielę obsługiwali. A wy z rękami w kieszeni będziecie w niedzielę kupować włoskie salami, podczas gdy ta kobieta na kasie będzie zarabiać na mortadelę dla dzieci, które zostały w domu i matki nie widziały.
Sprawdziłem niedzielne paragony… i przypomniałem sobie bileterkę i pana od popcornu w Multikinie, panią z lodziarni Grycan, sprzedawcę z Komputronika, kasjerkę ze sklepu, gdzie kupiłem kiełbaski na ognisko. Fajnie, jeśli dałem wam pracę, przepraszam, jeśli reprezentowałem "Polskę oligarchów".
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl