Gdy walczyli o sześciolatki, wszędzie było ich pełno. Zbierali podpisy, jeździli po szkołach, potrafili wejść na mównicę sejmową i grzmieć o strasznym losie maluchów. Karolina Elbanowska była wtedy w ciąży, ale – wszyscy to widzieli – nie zmniejszyło to jej aktywności. A dziś? Dziś o Elbanowskich głośno tylko przy okazji kolejnych, rządowych dotacji. Zniknęli zupełnie, a ich działalność – z puntu widzenia rodziców czy szkół – jest praktycznie żadna. Bardzo chcemy ją dostrzec, ale – niestety – zadanie nie jest łatwe.
Zrobili swoje przy sześciolatkach, a potem zakopali się w czeluściach Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców – takie robią wrażenie. Jakimś cudem głośno o nich tylko przy okazji rządowych projektów – przypomnijmy Elbanowscy byli pierwszymi gośćmi minister Zalewskiej, potem ogłoszono, że mają prowadzić konsultacje społeczne za pieniądze z unijnego projektu (konkurs wygrali tylko 1 punktem), teraz pojawia się kolejna kwota dotacji – ponad 2 mln zł. I kolejny projekt prowadzony z MEN – "Zmiany w systemie edukacji w Polsce odpowiedzią na oczekiwania społeczne i zmiany gospodarcze".
Dlatego pojawia się pytanie, czym tak naprawdę – oprócz walki o sześciolatki – Elbanowscy zasłużyli się dla polskiej edukacji. Bo dla wielu rodziców są dziś coraz większym rozczarowaniem. "Dlaczego nie bojkotujecie tej reformy? Dlaczego pozwalacie rozwalać znowu system? Gdzie wasza empatia?", "Co się z Wami stało? Dlaczego nie reagujecie przy tak ważnej i druzgocącej zmianie, jaką funduje nam MEN?" – to tylko kilka wpisów na Facebooku fundacji. Bez odpowiedzi.
"Nagle przestaliście widzieć problemy dzieci?"
Bo gdy przez Polskę przechodzi największa reforma oświaty od lat, a tysiące nauczycieli i rodziców wychodzi w proteście na ulice, Elbanowscy od miesięcy siedzą cicho. Jako Fundacja Rzecznik Praw Rodziców, absolutnie nie widać, by tychże rodziców – w kontekście szkoły – w ogóle dziś reprezentowali. Tutaj pisaliśmy, jakie mieli pomysły na podstawę programową. Potem, powiedzieli, że wygaszanie gimnazjów może okazać się fikcją, co zostało odebrano jako krytyka reformy Zalewskiej. Dla wielu był to dobry sygnał.
Zaraz jednak wyszedł nowy projekt współpracy z MEN i czar prysł momentalnie. "I wszystko jasne" – skomentował ktoś na ich Facebooku.
Na Facebooku fundacji Elbanowskich rodzice mają też dużo pytań, ale nikt im nie odpowiada. Na przykład chcą wiedzieć, czy mają zamiar bronić 6-klasistów najbardziej poszkodowanych reformą, a nawet, czy zwalczą o podwyższenie umywalek w szkołach i dostosowanie ławek i krzeseł dla 14-latków, których średni wzrost to 160-170 cm wzrostu. Albo – czy są bardziej fundacją zajmującą się oświatą, czy bardziej rodzinami wielodzietnymi.
"Jak mogliście to zrobić dzieciakom?", "Nagle przestaliście widzieć problemy dzieci, jak już staliście się bywalcami salonów rządowych, co?", "Dzięki tysiącom rodziców jesteście gdzie jesteście... Czy interesują Was dzieci 6+... Czekam nie na słowa ale czyny!!!" – tak piszą do nich rodzice.
"Z pełnym szacunkiem, nadzwyczajnej działalności nie widzę"
– Państwo Elbanowscy skupili się dotychczas na dyskusji o sześciolatkach i byli do tego faktycznie merytorycznie przygotowani. Natomiast mam wątpliwości, czy rzeczywiście znają się na szeroko rozumianych sprawach oświaty – mówi nam Wojciech Starzyński, prezes fundacji "Rodzice Szkole", która m.in. prowadzi szkolenia dla szkół.
Pytam, czy jako fundacja skupiająca się na sprawach oświaty, widzi dużą działalność Rzecznika Praw Rodziców. – W tej chwili nie obserwuję nadzwyczajnej działalności państwa Elbanowskich. Z pełnym szacunkiem dla wszystkiego, co zrobili w sprawie 6-latków, bo sam byłem przeciwnikiem odebrania rodzicom decyzji w tych sprawach i cieszę się, że ta akcja się powiodła. Ale jakie w tej chwili są działania państwa Elbanowskich? Specjalnie ich nie obserwuję – pada odpowiedź.
Pomoc ofiarom katastrof, ochrona praw konsumentów
Fundacja Rzecznik Praw Rodziców (stowarzyszenie zostało zawiązane przez grupę rodziców zaangażowanych w akcję "Ratuj Maluchy") ma dwa podstawowe cele, które prezentuje na swojej stronie internetowej, ale nie ma tu słowa o edukacji.
. W statucie jest więcej szczegółów, lista celów jest dużo dłuższa i liczy 23 punkty.
Można powiedzieć całe spektrum – od rozwoju świadomości obywatelskiej, działań wspomagających rozwój demokracji a także upowszechnianie kultury i sztuki. Poprzez działania na rzecz rodzin, dobroczynność, organizowanie wypoczynku dzieci i młodzieży. A skończywszy na pomocy ofiarom katastrof, klęsk żywiołowych, konfliktów zbrojnych i wojen w kraju i za granicą, a nawet na upowszechnianiu i ochronie praw konsumentów.
O oświacie jest jeden punkt, który mówi: "Działalność oświatowa, w tym również polegająca na kształceniu studentów i kulturalna na rzecz upowszechniania idei propagowanych przez Fundację".
Jak fundacja realizuje swoje cele? Poprzez działalność m.in. edukacyjną, informacyjną, organizowanie szkoleń. Ale też poprzez "udział w pracach nad wprowadzaniem nowych ustaw i przepisów".
Portal dla mam, poradnik 500+
Aktywność, którą chwalą się Elbanowscy na swojej stronie internetowej i na Facebooku nie jest oszałamiająca. Dwa, trzy wpisy w miesiącu. Na przykład w listopadzie, spotkanie z minister Elżbietą Rafalską i ministrem Bartoszem Marczukiem. Albo szkolenia w Ożarowie czy Jabłonnej dla MOPS o rodzinach wielodzietnych.
Niedawno ogłosili projekt "Mama nie jest sama" – portal, który będzie poświęcony pomocy dla matek, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej, np. z choroby dziecka w okresie prenatalnym. Przygotowali też poradnik o zasadach przyznawania i wypłaty 500+. Prowadzą telefon wsparcia dla rodziców, którym grozi odebranie dziecka, a także telefoniczną pomoc dla rodziców i nauczycieli.
Na pewno wiele osób z problemami do nich dzwoni, każda taka inicjatywa jest godna pochwały. Fundacja ma doradców, służy pomocą prawną. Na Facebooku czasem reaguje na komentarze:
"Jako nauczyciel klasy 1 SP sprawę prac domowych uzgadniam z rodzicami".
"Brawo za współpracę z rodzicami. W zasadzie o to właśnie chodzi".
Ale jak to przekłada się na problemy oświaty w skali kraju?