Fot. mat. promocyjne
Reklama.
Fenomen
Miesiąc temu dziennikarz "Dazed Digital", Trey Taylor dostał maila o mniej więcej takiej treści: Musisz poznać "SKAM". W pierwszej chwili stwierdził, że jego autorka, 24-latka z Norwegii o imieniu Selboe, to opłacona trendsetterka. Z kolejnej wiadomości dowiedział się, że wcale nią nie jest, a "jedynie lub aż" należy do oddanej grupy fanów serialu. Zaznaczmy – bardzo licznej grupy. I która, jak dowiadujemy się z artykułu, prowadzi swoistą krucjatę, by zwiększyć zainteresowanie produkcją.
logo
Fot. Kadr z serialu
Seriali o nastolatkach powstaje na potęgę, czemu więc akurat ten, rodem ze Skandynawii budzi tak wiele emocji? Bo, według jego odbiorców, jak żaden inny, rzeczywiście odzwierciedla ich życie. Tę opinię potwierdza moja siostra – licealistka. Kiedy pytam, co konkretnie tak ją ciągnie do "SKAMU", odpowiada: Chyba najbardziej dlatego, że jest naprawdę ciekawy, a ja mogę wczuć się w sytuacje bohaterów i wyciągnąć wnioski dla siebie.
Ola, 16-letnia fanka serialu "SKAM"

Wydaje mi się, że "SKAM" uczy, że warto mieć swoje zdanie we wszystkich sprawach, nawet kiedy jest to komuś nie na rękę. Czego jeszcze? Sądzę, że akceptacji inności, choćby religijnej, jak i samego siebie. W 100 proc., bo właśnie tacy się urodziliśmy i tego nie zmienimy.

Z czym to "jeść"
Każdy sezon, a jak dotąd powstały trzy, skupia się na jednej postaci i dotyka innych kwestii m.in. nękania, homoseksualizmu, seksu, narkotyków czy feminizmu. Brutalnie i do bólu szczerze. Inną cechą wyróżniającą "SKAM" jest to, że historia "żyje" 24 godziny na dobę. W czasie rzeczywistym odbiorcy mogą śledzić bohaterów – np. kiedy ci imprezują o 2 nad ranem, a także to, co publikują na Facebooku i Instagramie, jednocześnie czytając ich sms-y. Taki serialowy "Big Brother", dający poczucie więzi z obserwowanym.
logo
Fot. Kadr z filmiku na stronie serialu
Serial można oglądać wyłącznie w języku norweskim, ale po sieci krążą odcinki z napisami – co nie ma wiele wspólnego z legalnością. Dlatego fani walczą o tłumaczenie. Powstała nawet petycja, której adresatem jest nadawca serii NRK.
logo
Fot. Screen ze strony tv.nrk.no
logo
Fot. Screen z change.org
Wielka popularność serialu przekłada się jednak na pewne niebezpieczeństwo. "SKAM" wciągając w życie fikcyjnych postaci, odciąga od prawdziwego życia. Uzależnia jak media społecznościowe, dając okazję do bycia ciągle na bieżąco. Mimo że niesie ważne lekcje i pozwala zrozumieć siebie – czującym się nierozumianymi – nastolatkom, pojawia się pytanie, czy może zastąpić prawdziwą rozmowę o tym, co uwiera i boli.

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl