To była interesująca rozmowa. Gościem Radia Zet była dziś Beata Mazurek, rzeczniczka rządu PiS. Polityczka powiedziała, że jest tylko żołnierzem swojej partii, skomentowała "Ucho Prezesa" i często używała słów "nie wiem".
Na początku dziennikarz poprosił Beatę Mazurek o odniesienie się do słów Beaty Szydło o rozbijaniu rządu przez opozycję. – Nic nie wiem na temat rozbijania rządu – powiedziała rzeczniczka PiS, a potem dodała, że z pewnością premier wie na ten temat więcej. – To, co wyprawia opozycja, to gra na to, by zdezawuować rząd – kontynuowała Mazurek. Gdy dziennikarz zauważył, że takie jest zadanie opozycji, rzeczniczka odniosła się do czasów, gdy to jej partia nie była u władzy. "My byliśmy bardziej merytoryczni" - oceniła Mazurek.
Gdy rozmowa zeszła na caracale, które rzekomo wykończył dr Wacław Berczyński, do niedawna szef podkomisji smoleńskiej (MON wydał potem oświadczenie, że jego słowa są nieprawdziwe), Mazurek nazwała postulat powołania komisji śledczej w tej sprawie "desperackim atakiem PO". Zdaniem Mazurek "komisja śledcza ws. caracali jest bez sensu". Następnie rzeczniczka PiS zasugerowała, że dziennikarz stosował taryfę ulgową wobec PO, gdy to ona była u władzy, a ws. PiS jest wyjątkowo ostry. – Chciałabym, żeby był pan równie dociekliwy gdy rządziła PO – powiedziała Mazurek, na co dziennikarz odpowiedział, że zawsze patrzy na ręce władzy.
– Ja tego człowieka zupełnie nie znam, nie będę tego komentowała, bo nie wiem do czego miał dostęp. Inną kwestią jest, że wprowadził zamęt, przez który musimy się dziś tłumaczyć – mówiła Mazurek o Berczyńskim. Pytana, czy nie dostrzega problemu w tym, że "fantazjujący" Berczyński kierował pracami smoleńskiej podkomisji Macierewicza, Mazurek wyraziła przypuszczenie, że mógł to robić w dobry sposób. – Gratuluję wszystkim którzy są idealni, ale nie przekreślajmy człowieka za jedną niefortunną wypowiedź. Z igły można zrobić widły i odwrotnie. Proszę o wyważenie i równowagę – apelowała Mazurek. – Nie wiem czy były na niego naciski, by zrezygnował – mówiła.
Mazurek odniosła się też do słów minister Anny Streżyńskiej z resortu cyfryzacji, która powiedziała, że fundamentalnie nie zgadza się z niektórymi rozwiązaniami rządu PiS. – Skoro się nie zgadza, dziwię się, że jest twarzą tego rządu - skomentowała Mazurek. – Ja bym się tak nie zachowała, lojalność wymaga gry w jednej drużynie – kontynuowała rzeczniczka. Na uwagę dziennikarza, że bycie w jednym rządzie nie oznacza konieczności jednomyślności ws. każdej kwestii, a rząd powinien ze sobą rozmawiać, Mazurek odparła, że Streżyńska nie zgłaszała żadnych uwag na radzie ministrów. – Dużo lepiej dyskutować o tym wewnątrz, a nie wychodzić z tym do mediów – przekonywała Mazurek.
Okazało się też, że rzeczniczka rządu obejrzała odcinek satyrycznego serialu "Ucho Prezesa", w którym gra postać stworzona na jej podobieństwo. – Byłam zdumiona. Panicznie boję się myszy i kompletnie nie lepię pierogów – komentowała Mazurek fabułę "Ucha Prezesa". – Jeśli dużo ludzi to bawi, to dobrze. Szkoda, że nie są przemycane tam treści, które są dobre dla naszego rządu, na przykład wskaźniki gospodarcze – mówiła rzeczniczka PiS.
Zdaniem Mazurek atakowanie przewodniczącego Kaczyńskiego przez opozycję jest bezpodstawne. – Gdyby były jakieś haki na niego, to już dawno byłby z polityki wyeliminowany – argumentowała rzeczniczka. Odnosząc się do korespondencji prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Macierewicza powiedziała, że być może panowie powinni częściej ze sobą rozmawiać.
Kolejną kwestią był projekt PiS dotyczący powiększenia Warszawy, który wywołuje kontrowersje wśród mieszkańców Warszawy i okolicznych gmin. – Gdy składamy projekty to jesteśmy przekonani, że są słuszne. Mając świadomość protestów będziemy się zastanawiali w jakim kierunku pójść, niczego nie wykluczamy, decyzja powinna zapaść do końca tygodnia – mówiła Mazurek. Wykluczyła jednak zmianę decyzję ws. oprotestowywanej likwidacji gimnazjów. W ocenie rzeczniczki PiS podpisy ws. referendum szkolnego zostały złożone za późno, a cała akcja ma wydźwięk polityczny i jest świadectwem "histerii" Stanisława Broniarza, szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego. Mazurek twierdzi, że w wyniku likwidacji gimnazjów przez PiS pracę zyska 5 tys. nauczycieli.
– Nie obiecywaliśmy, że każdy wniosek referendalny zmieni się w referendum – tak Mazurek odpierała argument o mieleniu podpisów przez PiS. Zapewniła jednak, że wniosek nie zostanie odrzucony już w pierwszym czytaniu. Mazurek nie pamiętała, że przed laty poseł Jarosław Kaczyński głosował za wprowadzeniem gimnazjów, ale za to pamiętała, że wówczas szef ZNP był temu przeciwny.
– Nie wiem – tak Beata Mazurek odpowiedziała na pytanie, dlaczego PiS zagłosował przeciw rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy wzywającej prezydenta Turcji do uwolnienia z więzień dziennikarzy i opozycji. – Przypuszczam, że zagłosował tak nie tylko PiS, ale cała grupa parlamentarna – zastanawiała się Mazurek.
Na pytanie o nagłą rezygnację wicemarszałka Senatu z powodów osobistych, Mazurek odesłała do samego zainteresowanego senatora Czeleja (PiS). – A pozwoli mu pani przyjść do studia? – zapytał dziennikarz, który powiedział, że przez 8 lat rządów PO nie było sytuacji, by posłowie partii rządzącej dostawali zakaz przychodzenia do mediów. – Wszyscy wszystko mogą w granicach tego co jest przyjęte do realizacji – odparła enigmatycznie Mazurek, która powiedziała również, że dziennikarze bardzo sobie chwalą kontakty z nią. – Pozostaje mi się tylko szeroko uśmiechnąć – zripostował Piasecki. Być może odnosił się do faktu, że rzeczniczka PiS jest znana z blokowania mediom dostępu do swojego oficjalnego konta na Twitterze.
– Ja też kiedyś zrezygnuję i też będziecie się państwo doszukiwać drugiego dna. Ja jestem tylko żołnierzem armii PiS – zakończyła Mazurek.