
W przypadku estetów zwracających uwagę na to, co ich otacza, repertuar świątecznych podarunków jest na szczęście dość szeroki. Elegancka zastawa stołowa, dekoracyjna waza, gustowny obraz. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się, by na prezent dla osób z designerskim smakiem wybrać... mapę? Skąd ten pomysł? Jeśli spojrzycie na dzieła Uli Jurkowskiej, która od dwóch lat – pod szyldem swojej firmy Maptu – tworzy plakatowe mapy miejsc z całego świata, zrozumiecie. Wychodzące spod jej ręki mapy zatrzymują wspomnienia, stając się oryginalnymi ozdobami wnętrza.
Wszystko zaczęło się od prośby. Koleżanka Uli, miłośniczka Japonii, poprosiła ją o stworzenie mapy Tokio. Ula zgodziła się bez wahania, bo co mogło być w tym trudnego? Koleżance złożyła obietnicę, że dostanie piękną mapę i zabrała się do pracy. Miało być łatwo, ale nie było. – W mniej więcej kwadrans powiedziałam sobie: "nie, to jednak nie wyjdzie dobrze". Ale potraktowałam to jako wyzwanie i próbowałam "ugryźć temat" z różnych stron – mówi. Zajęło jej to miesiąc.
Czy mapa może mieć osobisty charakter? Nie wiem, nigdy się specjalnie nad tym nie zastanawiałam. Rzadko używam mapy, bo zwyczajnie się na niej nie znam - a mimo to coś mnie do map Uli ciągnie. Pytam zatem, co sama o tym myśli. – Jaką mapę powiesiłabym u siebie w domu i dlaczego? – odpowiada mi pytaniem, które też mogę sobie zadać.
Dekoracyjna mapa to prosty, stosunkowo tani, a bardzo efektowny sposób na personalizację wnętrza - dla każdego. Może oznaczać "stąd pochodzę", "tu się pobraliśmy", "tu spędziłem najlepsze lata życia", "to moje marzenie, żeby tam pojechać". Za każdym razem mapa mówi coś o nas samych.
Warszawianka stawia na "customizację produktu". Jest przekonana, że personalizowana mapa może być i pamiątką, i elementem wyposażenia. Według Uli mapą można wyrazić siebie i opowiedzieć swoją historię, inaczej niż rodzinnymi zdjęciami albo rzeczami z podróży. Czy lepiej?
Mapy Uli najczęściej zamawiają kobiety, stanowią aż 70 proc. klienteli Maptu. – Kobiety chętniej decydują o wystroju mieszkań. A mężczyznom z reguły podoba się pomysł powieszenia na ścianie mapy – sądzi warszawianka, choć i tak uważa, że to, co robi jest dla każdego. Jej zdaniem, mapy wyróżnia ich wielowymiarowość, estetyka i minimalizm, który zawsze się sprawdza. Dowodem są zamówienia z różnych okazji - parapetówki, ślubu czy pożegnania kolegi z pracy. Zamawiają przede wszystkim klienci indywidualni, ale zdarza się, że zamawia też firma. – Pierwsze duże biznesowe zamówienie to był tzw. gift z okazji otwarcia dużej inwestycji na Pomorzu. Każdy gość dostał oprawioną mapę – opowiada Ula.
