
Artykuł powstał we współpracy z Fortem Vino.
Komedie romantyczne dzielą się na dobre, złe i takie, których akcja dzieje się w Prowansji lub Toskanii. Te ostatnie właściwie mogłyby nie mieć fabuły - wystarczy dwójka wyrazistych bohaterów, najlepiej zadufany w sobie Anglik i pyskata Francuzka, którzy w okolicznościach romantycznej winnicy kilka razy spektakularnie się pokłócą i na koniec równie spektakularnie stwierdzą, że nie mogą bez siebie żyć. Po seansie i tak nikt nie pamięta o co chodziło, bo mniej więcej od połowy filmu każdy oblicza w głowie, ile kilometrów oraz złotówek dzieli go od ciepłego słońca, wygodnego leżaka i lampki wina. Warszawiacy mają szczęście - wystarczy, że odwiedzą Fort Vino.
Artykuł powstał we współpracy z Fortem Vino.