Ryszard Petru nie ma złudzeń, w jakim kierunku idą reformy prezydenckie.
Ryszard Petru nie ma złudzeń, w jakim kierunku idą reformy prezydenckie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Gdy zakończyło się spotkanie przedstawicieli Platformy Obywatelskiej z prezydentem, w mediach pojawiły się wypowiedzi polityków opozycji które można było nazwać umiarkowanie optymistycznymi. Grzegorz Schetyna deklarował współpracę i otwartość na rozmowy o przyszłości sądownictwa. Jednocześnie zastrzegł, że nie może być tak, iż projekt prezydencki od rządowego będzie się różnił tylko tym, że to głowa państwa dostanie wszystkie uprawnienia, które miały przypaść ministrowi sprawiedliwości.
Jeszcze dalej w ocenie spotkania poszedł jednak Ryszard Petru. Na zwołanym ad hoc brefingu przed Pałacem Prezydenckim w nerwowym tonie powiedział, że propozycje prezydenta są właśnie takie, że polityczną rolę ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego zastąpi właśnie głowa państwa. – Będziemy mieli do czynienia z ustawami o Sądzie Najwyższym i KRS, które doprowadzą do upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości w Polsce – ostrzegł lider Nowoczesnej.
To potwierdza obawy tych, którzy nie wierzyli w zmianę frontu głowy państwa i podobnie jak Joanna Scheuring-Wielgus dowodzili, że weta prezydenckie nie były wymierzone w rząd PiS, a jedynie w Zbigniewa Ziobrę, z którym Andrzej Duda ma zadawniony konflikt.