Szef MSZ przebywa z wizytą w USA, pojechał również do Doleystown, tzw. amerykańskiej Częstochowy, gdzie w sobotę spotkał się z Polonią. I właśnie podczas tego spotkania roztoczył przed Polakami wizję kraju mlekiem i miodem płynącego, który się rozbudowuje i potrzebuje ludzi z doświadczeniem. Ale to dopiero początek. – Jeżdżąc po świecie chcemy apelować o te powroty – zapowiedział.
Witold Waszczykowski tak zachwalał Polskę, że tylko patrzeć, a Polacy zaczną wracać do kraju. – Dzisiaj ojczyzna woła i apeluje o powroty ponieważ rozbudowuje się i potrzebuje ludzi, którzy są doświadczeni, zdobyli umiejętności, wykształcenie, pracę, zawody na całym świecie – mówił.
Gdy dziennikarze zapytali o szczegóły, o tak czym Polska tak zachęca, usłyszeli, że przede wszystkim rosnącem poziomem życia. Dalej była już tylko laurka o tym, jak Polska się właśnie rozwija, a rząd chce dać więcej pracy za większe pieniądze.
Padły też słowa o tym, że Polacy mają "dwieście kilkadziesiąt miliardów złotych odłożonych na kontach". I te pieniądze pracują tylko dla banków, a powinny dla gospodarki. – To są wszystko instrumenty, które rząd uruchamia, aby podnieść poziom życia w Polsce, dać więcej pracy za większe pieniądze i zachęcić do powrotu do Polski – zachwalał.
Znaczy – będzie jeszcze lepiej. Pytanie tylko, czy Polacy w Ameryce, i nie tylko, posłuchają. W każdym razie Polacy ze Wschodu takich optymistycznych wieści nie usłyszeli. Minister Waszczykowski powiedział bowiem, że Polski, "jako kraju, nie stać na to, aby sprowadzić wszystkich i pomóc im zagospodarować się w Polsce".
Mamy najniższe w historii nowej Polski bezrobocie. Mamy rosnący, jeden z najwyższych w Europie wzrost gospodarczy, cztery procent. Rozszerzamy programy wsparcia dla rodzin, to jest 500 plus dla dzieci. Mamy zamiar to rozszerzyć w najbliższych latach. Rozszerzamy programy socjalne, jak program mieszkalny. Ściągamy coraz więcej inwestycji zagranicznych i zachęcamy polskich inwestorów do inwestowania.