
W rękach policji są już obaj Polacy, którzy w maju tego roku dokonali wielokrotnego zgwałcenia 34-letniej Svietlany z Mołdawii, więzionej w gdyńskim mieszkaniu jednego z nich. Polscy gwałciciele znęcali się nad nią w tak okrutny sposób, że kobieta ostatecznie postanowiła ratować się skokiem z czwartego piętra. Cudem przeżyła.
REKLAMA
Skok z okna mieszkania gwałcicieli Mołdawianka przypłaciła ciężkimi obrażeniami. Walczący o jej życie lekarze zdiagnozowali obrzęk mózgu, stłuczenia narządów wewnętrznych i liczne złamania. Przez miesiąc 34-latka znajdowała się w śpiączce. A jej oprawcy zapewne czuli się bezkarni na wolności. Na szczęście po wybudzeniu kobieta okazała się zdolna do wskazania policji tych, którzy ją skrzywdzili.
Szybko zatrzymano pierwszego z polskich gwałcicieli. Okazał się nim taksówkarz, który przypadkowo zaproponował Mołdawiance pomoc w znalezieniu pracy na plantacji truskawek. Ostatecznie postawił ją jednak w patowej sytuacji i bez żadnej pracy. "Wspaniałomyślnie" zaproponował wówczas, że da jej dach nad głową w zamian za sprzątanie. Wkrótce pod ten dach sprowadził jednak kolegę i rozpoczął się zbiorowy gwałt.
Po zatrzymaniu 34-letni taksówkarz usłyszał zarzuty i trafił do aresztu. Do teraz na wolności wciąż przebywał jednak drugi Polak-gwałciciel. W poniedziałkowy poranek pomorska policja wreszcie go jednak namierzyła. 32-latka zatrzymano w jednym z mieszkań w przyległym do Trójmiasta miasteczku Rumia. Natychmiast także jemu postawiono zarzuty i umieszczono w go areszcie. Obaj gwałciciele nie przyznają się do winy.
Co ciekawe, inaczej niż w przypadku podobnej zbrodni dokonanej przez imigrantów na Polce, w tej sprawie szefostwo Ministerstwa Sprawiedliwości milczy i nie domag się dla sprawców kary śmierci po wcześniejszych torturach. Za zgwałcenie i doprowadzenie na skraj samobójstwa młodej Mołdawianki dwóm Polakom grozi kara od 3 do 15 lat pozbawienia wolności.
źródło: "Dziennik Bałtycki"
