Dawid Szydło wywołał pożar w Czarnogórze. Od miesiąca jest w areszcie w Podgoricy. Na zdjęciu: podczas Małopolskiego Festiwalu "Jackowe Granie".
Dawid Szydło wywołał pożar w Czarnogórze. Od miesiąca jest w areszcie w Podgoricy. Na zdjęciu: podczas Małopolskiego Festiwalu "Jackowe Granie". Fot. Facebook/POMOC dla Dawida Szydło więzionego w Czarnogórze
Reklama.
Daria Szydło doskonale pamięta, jak to się zaczęło. W nocy jej mama otrzymała smsa. Dawid pisał, że spowodował pożar w wyniku rozmowy z nr 112. Że jest cały i zdrowy, ale został aresztowany. – Mama odebrała tego smsa w nocy. Myślała, że to jakiś żart ze strony brata. Zaraz zadzwoniła do księdza, z którym Dawid był na tym wyjeździe w Czarnogórze – opowiada na Temat. Jednak to, co miało być żartem, szybko przerodziło się w najgorszy koszmar. Sam Dawid określił to słowem: piekło. W areszcie w Podgoricy przebywa od końca sierpnia. Oprócz kilku listów przekazanych przez konsula RP rodzina nie ma z nim żadnego kontaktu. Dawid ma prawnika z urzędu, ale adwokat nawet nie mówi po angielsku.
– Mam próbowała się z nim skontaktować, ale bezskutecznie. Mamy tylko kontakt z konsulem, który przez miesiąc zwodził nas, żeby czekać, że jeszcze chwila. Ale stwierdziliśmy, że już nie będziemy czekać. Mama jest roztrzęsiona i całkowicie załamana. Na początku sama dzwoniła po wszystkich instytucjach w Polsce, ale już widzę, że nie daje rady – mówi łamiącym się głosem. Dlatego ona przejęła pałeczkę.
"Liczę na Pańską pomoc"
W ostatnich dniach założyła profil na FB "POMOC dla Dawida Szydło więzionego w Czarnogórze" i od nowa zaczęła nagłaśniać sprawę brata. Organizować pomoc. Wreszcie dobijać się do drzwi najważniejszych instytucji w kraju. – Mam żal do wszystkich, bo nikt w tej sprawie nic nie zrobił – mówi. Właśnie wysłała listy do MSZ, Ministerstwa Sprawiedliwości i Kancelarii Prezydenta RP. Do ostatniego załączyła list od brata. Bo Dawid Szydło sam postanowił wyjaśnić prezydentowi, jak z tym pożarem było.
"Jeśli mógłby Pan zrobić dla mnie cokolwiek w tej sprawie, by przyspieszyć mój powrót do domu, do Polski, do mojej pracy, rodziny... będę niezwykle wdzięczny" – pisze.
Dawid Szydło
list do prezydenta RP

"Wiem, że ma Pan całą Polskę na głowie i ogrom pracy na co dzień. Jestem za to niepowtarzalnie wdzięczny. Modlę się za Pana i całą Polską Rodzinę. Mimo wszystko wierzę, że znajdzie Pan chwilę, by zerknąć na moją sprawę, bym mógł wrócić do mojej rodziny. Liczę na Pańską pomoc".

Jego list jest poruszający. Choć wiele hejtu znalazło się pod informacją o nim na portalu Onet.pl, który zamieścił go jako pierwszy. "Czy musiał jechać aż do Czarnogóry!?", "Skrajny przykład głupoty i nieodpowiedzialności", "Niech siedzi, następnym razem pomyśli dwa razy" – takich wpisów nie brakuje.
"Stwierdzili, że jeśli coś się zapali to będę bezpieczny"
Dawid Szydło ma 27 lat. Po przerwie wrócił na Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach, studiuje malarstwo, właśnie w październiku miał rozpocząć III rok. Jest bardzo religijny, zaangażowany w wolontariat i akcje charytatywne, należy do Skautów Europy, związany jest z salezjańskim Oratorium św. Jana Bosko w Oświęcimiu. I właśnie z tą instytucją wybrał się na wakacyjny wyjazd do Czarnogóry. Pojechało ich tam około 100 osób. Faktem jest, że się zgubił i rozniecił ogień, tego nikt nie kwestionuje.
Ale – według niego – zrobił to po rozmowie z numerem ratunkowym 112. Bo jako skaut, wiedział, że sytuacja w lesie jest niebezpieczna.
Dawid Szydło
Z listu do prezydenta Dudy

"Znaki, jakie dawałem, machając koszulką zawieszoną na 4-5 metrowym kiju nie zostały zauważone. Padła decyzja, by rozpalić ogień. Jako skaut miałem przy sobie zapalniczkę, igłę, nici, taśmę oraz kilka innych przydatnych rzeczy. Wiedziałem, że ogień w tych warunkach jest ekstremalnie niebezpieczny. Od kilku miesięcy w tym rejonie nie padał deszcz. Wszystko było wysuszone na wiór. Skleciłem małe palenisko z kamieni i zapaliłem patyki, suchą trawę i trochę liści, by powstał dym. Nikt go nie zauważył. Wiedziałem, że nie mogę zapalić większego ognia, bo ten szybko przeniesie się na pobliskie krzewy i trawy."

Według jego wersji ratownicy mimo wszystko kazali mu rozpalić ogień. "Stwierdzili nawet, że jeśli coś się zapali to będę bezpieczny, ponieważ płomienie powędrują w górę zbocza. Tak się stało. Kiedy tylko zapaliłem nazbierany chrust płomienie w ciągu kilku sekund przeskoczyły i zajęły sąsiednie rośliny" – pisze do prezydenta Andrzeja Dudy. Również o tym, że w celi przebywa z mordercą, gwałcicielem i przemytnikiem kobiet.
Dawid Szydło
Z listu do prezydenta RP

"Z ofiary ratującej własne życie stałem się kryminalistą, terrorystą – podpalaczem. Odłączony od swojego kraju, języka, rodziny, bliskich i Kościoła. Zamknięty. Skazany bez wyroków. Przez ten czas adwokat z urzędu odwiedził mnie tylko raz. Pierwszego dnia w Podgoricy. Bardzo pomaga mi Konsul, pan Ryszard Michalski, ofiarując swoje wsparcie, kontaktując się z moją rodziną, odwiedzając mnie".

"Na tę chwilę chyba nie poczuwają się do pomocy"
Jego siostra jest mocno poruszona tym, że w mediach były bardzo jednostronne relacje. Albo pojawiały się niedorzeczne bzdury, historia zaczęła żyć własnym życiem, również za granicą. Bardzo szybko z Dawida zrobiono przestępcę.
Tymczasem Daria Szydło twierdzi też, że są osoby, które uważają, że w tym miejscu były już wcześniej pożary i że to wszystko wygląda tak, jakby chciano mu przypisać winę za wszystkie. Wskazuje, że powinien też być dowód w postaci nagrania rozmowy z numerem 112, ale wątpi, czy jeszcze taki zapis istnieje. Ma żal. – Zdaję sobie sprawę, że Czarnogóra jest poza UE może rządzi się własnymi prawami, ale państwo polskie powinno coś więcej zrobić dla obywatela – mówi naTemat. Salezjanie, z którymi wyjechał jej brat, też się nie odezwali. – Na tę chwilę chyba nie poczuwają się do jakiejkolwiek pomocy. Mija miesiąc. Nie było żadnego telefonu do mamy, ani pytania w czym mogą pomóc. Żadnego słowa – przyznaje.
Po rozmowie z nią wiem, że to absolutnie dopiero początek tej sprawy. Ona jest tak silna i zdeterminowana, że nie odpuści, ale poruszy niebo i ziemię, by pomóc bratu. – Organizujemy komitet społeczny. Dziś składamy papiery do ministerstwa o zalegalizowanie zbiórki pieniężnej na pomoc prawną dla Dawida i jego powrót do domu. Organizowany jest też piknik w firmie, w której pracuje moja mama. Podczas imprezy będzie zbiórka pieniędzy oraz licytacja obrazów i szkiców Dawida – mówi. Mnóstwo zwykłych ludzi się w to zaangażowało, mnóstwo znajomych dzwoni i pyta, jak mogą pomóc.
logo
Fot. Screen/Facebook/POMOC dla Dawida Szydło więzionego w Czarnogórze
"Bardzo dużo się modli"
Na co teraz liczy najbardziej? – W tym tygodniu ma być rozprawa. Po niej chcemy zmienić prawnika, choć też z listy, którą otrzymaliśmy już z czarnogórskiego MSZ. Ale może będzie to prawnik znający angielski – mówi.
Straty wynikające z pożaru oceniono na 3 mln euro. Jej bratu grozi do 4 lat więzienia. Daria Szydło mówi na koniec, że Dawid prosi o modlitwę. Bardzo tego teraz potrzebuje. – Bardzo dużo się modli. Wierzy w to, że dobro, które czynił ludziom, do niego wróci. Że ktoś się za nim wstawi i go stamtąd wyciągniemy – mówi. Sprawa z pewnością obudzi nowe emocje, już je zresztą widać. Ale bez względu na ocenę tej sytuacji, jedno jest pewne – chyba nikt nie chciałby być na miejscu Dawida i jego rodziny.
Salezjanie nie chcieli rozmawiać z naszym portalem. Konsul w Podgoricy odesłał nas do MSZ. Odpowiedź z ministerstwa otrzymaliśmy już po publikacji tego artykułu.

Odpowiedź MSZ

Zakres pomocy konsularnej reguluje ustawa z dnia 25 czerwca 2015 r. - Prawo konsularne (Dz.U. z 2017 r. poz. 1545). Zgodnie z zapisami ustawy „Konsul udziela pomocy obywatelowi polskiemu, w szczególności w razie poważnego wypadku lub ciężkiej choroby, aresztowania lub zatrzymania tego obywatela, w razie aktu przemocy, którego ofiarą padł obywatel polski, w razie zgonu obywatela polskiego lub konieczności nagłego powrotu obywatela polskiego pozbawionego środków finansowych do Rzeczypospolitej Polskiej albo do państwa zamieszkania”.

Konsul RP w Podgoricy niezwłocznie po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu obywatela polskiego podjął stosowne działania, m.in. był obecny w charakterze obserwatora na rozprawie wstępnej w sądzie w Barze, spotkał się z zatrzymanym oraz przekazał mu dane kontaktowe umożliwiające mu skontaktowanie się w każdym czasie z urzędem konsularnym. Po uzyskaniu zezwolenia sędziego, Konsul raz w tygodniu odwiedza zatrzymanego, przekazując niezbędne artykuły. Postępowanie w sprawie prowadzą władze czarnogórskie. Konsul oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych monitoruje sprawę  zatrzymanego obywatela polskiego.