Witold Waszczykowski ciągle ma kłopoty przez wygraną Tuska w Brukseli.
Witold Waszczykowski ciągle ma kłopoty przez wygraną Tuska w Brukseli. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Reklama.
– Będziemy tłumaczyć, (…) że doszło do fałszerstwa. Mamy dzisiaj ekspertyzy mówiące o tym, że Tusk został wybrany w sposób, który można zakwestionować na poziomie prawa europejskiego – tłumaczył Waszczykowski gorąco po wygranej Tuska. Przypomnijmy: 27 do 1.
Już wtedy Sieć Obywatelska Watchdog zażądała dostępu do tych ekspertyz. W odpowiedzi MSZ poinformowało, że resort ich nie zamawiał i nie stanowią one własności ministerstwa.
Sprawa trafiła do sądu. Sieć Obywatelska złożyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie skargę na bezczynność. Tam MSZ powtarzało starą śpiewkę – dokumenty były prywatne, zobaczył je Witold Waszczykowski, ale już ich nie ma. Co więcej – resort uznał, że ponieważ dokumenty były prywatne, to nawet gdyby je miał, nie pokazałby ich.
Taką argumentację wyśmiał jednak sąd. "Minister Spraw Zagranicznych w wywiadzie udzielonym w komercyjnej telewizji powołał się na żądane ekspertyzy, użyte one zostały do zaprezentowania publicznego stanowiska ważnego przedstawiciela władzy wykonawczej. Ekspertyzy zostały użyte w 'obrocie publicznym', a więc służy do wypracowania stanowiska zaprezentowanego opinii publicznej. Nie przekonujące są więc wyjaśnienia organu, że przedstawione ekspertyzy mają charakter prywatny. To, że nie zostały one sporządzone na zlecenie organu oraz nie zostały one opłacone przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie przesądza o tym, że mają one charakter wewnętrzny, ponieważ dla ich ujawnienia decydujące znaczenie posiada fakt ich użycia dla publicznego zaprezentowania stanowiska Ministra Spraw Zagranicznych" – stwierdził sąd.
Ale to nie koniec. Resort został bowiem pouczony. "Celem przepisów o dostępie do informacji publicznej jest poddanie społecznej kontroli organów władzy. W omawianym zakresie udostępnienie ekspertyz, służących do wypracowania stanowiska centralnego organu administracji rządowej, jakim jest Minister Spraw Zagranicznych, pozwoli ocenić na ile prezentowane stanowisko istotnie poparte było wiedzą fachową oraz wykorzystane ekspertyzy były wiarygodne" – zauważono. I to chyba w zupełności tłumaczy, dlaczego ekspertyzy zniknęły. Bo wiarygodne to nie były na pewno. O ile w ogóle istniały.