
Pamiętam, jak na wieczorze wyborczym w 2015 roku zostałam w studiu telewizyjnym Piotra Kraśki posadzona przy ogromnym stole obok Marka Jakubiaka, który właśnie zostawał posłem. Program był długi, przez większość czasu zaproszeni goście, przedstawiciele komitetów wyborczych (wśród których byłam jedyną kobietą) nie mieli głosu, a telewizja transmitowała przemówienia Beaty Szydło i Ewy Kopacz. Znudzony Jakubiak najpierw zaczął z obleśnym uśmiechem pytać, czy nie zimno mi w tej cienkiej bluzeczce, następnie stwierdził z żalem, że program długi, on już wypił całą swoją wodę i poszedłby do toalety, może poszłabym z nim? Czytaj więcej
Dlaczego akurat teraz, po dwóch latach od sytuacji w studiu TVP z udziałem posła Marka Jakubiaka, zdecydowała się pani o niej publicznie opowiedzieć?
Pani zdaniem kobiety w prawicowym środowisku rzadziej zabierają głos w tej sprawie?
Dziennikarki "Codziennika Feministycznego" panią zainspirowały?
Jak pani zareagowała na to wspólne wyjście do toalety?
Wyprowadził panią z równowagi?
Ale te kobiety podjęły pewne decyzje i chciały stać się twarzami stojących za nimi mężczyzn.
Co do Anny Adamczyk – to moja koleżanka z partii, obie się z tego śmiejemy. Została okrzyknięta moją partnerką, bo stanęła w mojej obronie. Myślę też, że panowie chcieli mnie po prostu obrazić. Nie udało się – w przeciwieństwie do nich nie jestem homofobką i w żadnym wypadku nie obraża mnie twierdzenie, że mogłabym być w związku z kobietą.
A jeśli pyta pani o moje życie prywatne – żyję z partnerem i dwójką dzieci, nic szczególnie ciekawego.
Sądzi pani, że poseł Kukiz celowo sprowokował armię internetowych hejterów?
Po której ze stron opowiedziałaby się pani w w głośnej sprawie Anny Śmigulec i Janusza Rudnickiego?
Akcja #metoo przynosi dobry skutek?