"Naczytała się opowieści dziwnej treści o praworządności w Polsce" – tak o irlandzkiej sędzi Aileen Donnelly piszą dziennikarze portalu wPolityce.pl. To ona wstrzymała ekstradycję Polaka, który ścigany jest Europejskim Nakazem Aresztowania. A to dlatego że – jej zdaniem – w naszym kraju nie ma on szans na sprawiedliwy wyrok. Adam Bodnar już w lipcu 2017 ostrzegał w Senacie, że reforma sądownictwa przeprowadzona przez PiS może doprowadzić do takich sytuacji.
Irlandia odmawia ekstradycji Polaka
W sieci zawrzało po tym, jak irlandzka sędzia Sądu Najwyższego Aileen Donnelly skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE pytanie o możliwość ekstradycji Artura C. do Polski. Według niej, zmiany w polskim prawie naruszają zasady demokracji i nie zapewniają sprawiedliwego procesu.
To obrońca Artura C., który jest poszukiwany od lat przez policję za handel narkotykami, zgłosił wątpliwości co do praworządności w Polsce.
"Irish Times" odnotował, że Sąd Najwyższy uznał, iż zmiany w polskim systemie prawnym "w sposób systemowy uszkodziły podstawowe wartości oraz zasadę rządów prawa". A zdaniem Donnelly demokracja w naszym kraju "została złamana". Sędzia opierała się na dokumentach Komisji Europejskiej i Komisji Weneckiej, które były bardzo krytyczne wobec zmian w sądownictwie. – W Polsce doszło do celowej, przekalkulowanej i prowokacyjnej zmiany prawa, która doprowadziła do demontażu niezależności sądownictwa, kluczowego składnika państwa prawa – orzekła Donnelly. I zwróciła uwagę na to, że gdyby doszło do ekstradycji, Artur C. musiałby stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, gdzie minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem generalnym.
Hight Court odmówił już wielokrotnie wydania ekstradycji, m.in. do Francji (sprawa Iana Baileya w związku ze śmiercią Sophie Toscan du Plantier) czy Wielkiej Brytanii (chodziło o Brexit)
Stoi za tym sędzia Donnelly
Internauci natychmiast zaczęli dociekać, kim jest Aileen Donnelly, która stoi za precedensową decyzją irlandzkiego sądu. "Naczytała się opowieści dziwnej treści o praworządności w Polsce" – wytykali jej dziennikarze wPolityce. A użytkownicy Twittera zainteresowali się jej orientację seksualną.
W 2014 roku Aileen Donnelly została sędzią Sądu Najwyższego. Przydzielono ją do spraw ekstradycji i okrzyknięto pierwszą otwarcie homoseksualną sędzią w Hight Court. "Jedna z najlepszych sędzi w kraju ujawniła, że jest osobą homoseksualną" – napisał "Irish Independent".
Te doniesienia potwierdziła rzeczniczka sądu, która jednocześnie dodała, że Donnelly jest "w bardzo szczęśliwym związku ze swoją partnerką Susan". A sama sędzia chętnie opowiadała o swojej orientacji, m.in. w filmach dla organizacji LGBT.
Jeden z polskich sędziów na łamach "Irish Times" decyzję irlandzkiej sędzi o wstrzymaniu ekstradycji Polaka określił jako "bombę atomową i dobry dzień dla rządów prawa". Część internautów nazwała Donnelly "gwiazdą" i bije jej wirtualne brawo. W tym gronie jest także Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. – Donnelly jest niezawisłym sędzią, takim z prawdziwego zdarzenia, który samodzielnie musi ocenić wszystkie przesłanki, okoliczności. Tak właśnie się ta pani zachowała. Fantastyczna sędziowska robota, chapeau bas – ocenia w rozmowie z naTemat.
Konsekwencja
Wielu Polaków jest zaskoczonych decyzją irlandzkiej sędzi. Ale konstytucjonalista Ryszard Balicki podkreśla, że ta jest tylko konsekwencją łamania konstytucji i naruszania zawartych w niej norm. – Przynajmniej przed rokiem było sygnalizowane, że takie mogą być właśnie konsekwencje – upraszczając – nieuznawania naszych orzeczeń i wątpliwości co do niezawisłości sędziów, którzy będą powoływani według nowych procedur – zauważa Balicki.
Fragment wystąpienia Adama Bodnara w Senacie (lipiec 2017 roku): Chciałbym zwrócić uwagę na to, że nie chodzi tylko i wyłącznie o interes naszych obywateli, ale też o interes państwa polskiego. Wyobraźmy sobie, że mamy osobę, która jest podejrzewana o poważne przestępstwo, i ta osoba – tak jak mówiłem – ucieka z Polski, przedostaje się na Maltę, na Cypr, do Włoch. Nasi prokuratorzy ruszają, żądają wydania tej osoby na podstawie europejskiego nakazu aresztowania, a sąd na Malcie mówi: nie wydamy tego obywatela, ponieważ jest u was takie napięcie polityczne wokół tej sprawy, że nie mamy gwarancji, że wy go sprawiedliwie osądzicie. I sądy będą mogły to zrobić.
Czyli podstawowy instrument współpracy w sprawach karnych, jakim jest europejski nakaz aresztowania, w momencie podważenia niezależności sądów także może być podważany. Bo cała idea opiera się na wzajemnym uznawaniu oraz wzajemnym zaufaniu. Współpracujemy ze sobą, tworzymy wspólną przestrzeń bezpieczeństwa i sprawiedliwości, ponieważ uznajemy, że wszyscy mamy mniej więcej podobne standardy. Czytaj więcej
Niektórzy sądzą, że krok Aileen Donnelly może zapoczątkować nieuznawanie w Unii Europejskiej polskiego prawa i wyroków polskich sądów. – Może się tak zdarzyć, że będzie lawina. Być może sędziowie wykażą solidarną postawę z kolegami, którzy podobnie oceniają stan praworządności w Polsce – stwierdza Jerzy Stępień.
– Automatyczna wzajemna "uznawalność "orzeczeń w Unii Europejskiej działa w sposób zbliżony do traktowania przez sędziów wyroków czy postanowień wydanych przez innego prokuratora lub sędziego z własnego kraju. Mają do nich zaufanie jak do własnych. Tak z grubsza dotychczas podchodziło się do polskich orzeczeń we wszystkich krajach UE– tłumaczy nam specjalista zajmujący się prawem międzynarodowym i europejskim, Aleksander Cieśliński.
Jak może być teraz? – Jeżeli teraz Trybunał Sprawiedliwości potwierdzi wątpliwości sądu irlandzkiego, odpowiadając na jego pytanie w sprawie Polaka ściganego przez naszą prokuraturę za handel narkotykami, to w jego ślad mogą pójść wszystkie sądy w państwach członkowskich UE. Z biegiem czasu także w sprawach cywilnych i rodzinnych – odpowiada Cieśliński. Bo – jak dodaje Ryszard Balicki – "staliśmy się państwem, które zmarnowało swój autorytet i swoje dobre imię".