David Goodall skończył 104 lata, przyleciał z Australii do Szwajcarii, by poddać się eutanazji.
David Goodall skończył 104 lata, przyleciał z Australii do Szwajcarii, by poddać się eutanazji. https://youtu.be/hchSilp6Ecg
Reklama.

Dr David Goodall nie żyje. Zmarł w czwartek w Szwajcarii.

Niedawno cały świat żył sprawą 2-letniego Alfiego, którego brytyjscy lekarze odłączyli od aparatury. Teraz pojawił się David Goodall. Historia jakże skrajnie inna, ale również w ciągu kilku dni poruszyła ogromne rzesze ludzi. Nie schodzi z czołówek wielu mediów, o 104-latku dyskutują ludzie w sieci.
W czwartek oczy wielu bez wątpienia będą skierowane na klinikę Life Circle w Bazylei, bo tu – właśnie tego dnia – Goodall ma pożegnać się z życiem.
"W moim wieku wstaję rano, jem śniadanie..."
David Goodall jest najstarszym australijskim naukowcem, uznanym na świecie biologiem i ekologiem. Porusza się na wózku, ma ogromny problem ze wzrokiem. Nie jest nieuleczalnie chory, nic poważniejszego mu nie dolega. Ale jakość i komfort jego życia w ostatnim czasie pogorszyły się tak bardzo, że nie chce już dalej żyć, bo nie czuje się szczęśliwy. Choć – trzeba przyznać – aktywny zawodowo był prawie do końca. Jeszcze w wieku 102 lat pracował na uczelni, a naukowcy z całego świata stanęli w jego obronie, gdy władze Perth’s Edith Cowan University (z racji na wiek) chciały go usunąć.
A potem wszystko się zmieniło. – W moim wieku wstaję rano, jem śniadanie. A potem siedzę aż do lunchu. Potem jem trochę lunchu i znowu siedzę. Jaki z tego pożytek? – opowiadał dziennikarzowi CNN, który w hotelu Bazylei przeprowadził z nim wywiad exclusive. Powiedział, że radość z życia minęła mu kilka lat temu. Gdy skończył 94 lata to był przełom, bo przestał być samodzielny. – Nie mogę się już doczekać – powiedział CNN.
Klinika, w której ma umrzeć, znajduje się 20 minut od hotelu, w którym się zatrzymał.
"Żadnych wątpliwości, żadnego wahania"
Sam zdecydował, że woli umrzeć. Ma za sobą nieudane próby samobójcze. Ponieważ w Australii eutanazja jest nielegalna, wyruszył w podróż do Szwajcarii. Od lat działa w stowarzyszeniu Exit International, które popiera eutanazję. Uważa, że jak człowiek osiągnie wiek średni, sam powinien decydować, czy chce żyć dalej. A Szwajcaria jest jednym z nielicznych krajów, gdzie eutanazja jest legalna.
Ta sprawa wzbudza ogromne emocje. Przeciwnicy eutanazji się burzą, inni patrzą z zainteresowaniem. Sam Goodall chciałby, by dzięki niemu mówiło się o wspomaganym samobójstwie, by inne kraje poszły śladem Szwajcarii.
W środę miał nawet konferencję prasową. – Żadnych momentów wątpliwości, czy zawahania – powiedział.
Jest dziadkiem 12 wnucząt
Urodził się w Londynie, do Australii przeniósł się właśnie stamtąd. Jest dziadkiem, ma 12 wnucząt. A także wielu zwolenników. To oni zebrali na jego podróż do Szwajcarii 20 tys. dolarów. Po drodze Goodall odwiedził jeszcze rodzinę we Francji i się z nią pożegnał. Do Bazylei przybył kilka dni temu i szybko przeszedł niezbędne badania. Dwóch lekarzy – co jest niezbędnym wymogiem – stwierdziło, że jest poczytalny i decyzję o śmierci podjął świadomie.
Dziennikarz CNN zapytał go, jaka będzie jego ostatnia myśl. Powiedział, że będzie myślał o igle, i czy wszystko w porządku.