
Reklama.
Mikołaj Wójcik z "Faktu" zaintrygował internautów donosząc na Twitterze o "plotce, która krąży po rynku prasowym". Otóż od stycznia 2013 roku "Gazeta Wyborcza" ma zniknąć z kiosków i będzie dostępna jedynie w wydaniu elektronicznym. Wójcik powołuje się przy tym na dwa źródła i dodaje, że w kontekście ostatnich doniesień o cięciu etatów w Agorze (do stycznia 250 pracowników ma stracić pracę) plotka "nie brzmi absurdalnie".
"Plotka funta kłaków warta"
Informacja o możliwym końcu papierowej "GW" szybko rozeszła się w internecie. Portal wPolityce już zdążył ogłosić, że "w każdej plotce jest ziarno prawdy", a spekulacje dziennikarza "Faktu" mogą być zapowiedzią "nieuchronnego upadku".
Informacja o możliwym końcu papierowej "GW" szybko rozeszła się w internecie. Portal wPolityce już zdążył ogłosić, że "w każdej plotce jest ziarno prawdy", a spekulacje dziennikarza "Faktu" mogą być zapowiedzią "nieuchronnego upadku".
To byłoby samobójstwo. Jeśli "Wyborcza" zdecydowałaby się na przejście tylko na wersję elektroniczną, popłynęłaby niesamowicie.
Czy to możliwe, by już za kilka miesięcy "Wyborcza" zniknęła z kiosków? Koncern medialny Agora, właściciel dziennika, początkowo nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. – Nie odnosimy się do tych spekulacji. To cały nasz komentarz – usłyszeliśmy w środę rano w biurze prasowym firmy. Popołudniu komentarz przesłała nam jednak Katarzyna Kolanowska, Dyrektor Wydawnicza Gazety Wyborczej. ""Drukowana wersja Gazety Wyborczej nie przestanie się ukazywać w styczniu 2013 r. Ani w lutym, marcu, itd." - napisała.
Prof. Wiesław Godzic, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, jest jednak przekonany, że plotka nie jest prawdziwa. – To byłoby samobójstwo. Jeśli "Wyborcza" zdecydowałaby się na przejście tylko na wersję elektroniczną, popłynęłaby niesamowicie – komentuje.
Jeden z dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w rozmowie z naTemat mówi zaś, że słyszał o plotce krążącej w sieci, ale w samej redakcji takich spekulacji nie ma. – To śmieszne. Kompletna, wyssana z palca, bzdura. Nikt u nas takich planów nie ma – stwierdza.
Śmierć prasy drukowanej? Jeszcze nie
Choć nasi rozmówcy podkreślają, że plotki o śmierci papierowej "GW" są przedwczesne, medioznawcy zgadzają się co do jednego: prasa papierowa prędzej czy później wyginie. Z danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy wynika, że na przykład "GW" w 2011 roku zanotowała najniższą sprzedaż w ciągu ostatnich 18 lat. Do informacji o planowanych zwolnieniach w Agorze trzeba jeszcze dodać fakt, że od czerwca ubiegłego roku pracę już straciło tam 120 osób.
Choć nasi rozmówcy podkreślają, że plotki o śmierci papierowej "GW" są przedwczesne, medioznawcy zgadzają się co do jednego: prasa papierowa prędzej czy później wyginie. Z danych Związku Kontroli Dystrybucji Prasy wynika, że na przykład "GW" w 2011 roku zanotowała najniższą sprzedaż w ciągu ostatnich 18 lat. Do informacji o planowanych zwolnieniach w Agorze trzeba jeszcze dodać fakt, że od czerwca ubiegłego roku pracę już straciło tam 120 osób.
Zwolnienia grupowe ćwiczy też od jakiegoś Presspublica, wydawca "Rzeczpospolitej". Ostatnie cięcia mają objąć nawet jedną czwartą załogi. Grzegorz Hajdarowicz, właściciel "Rzepy", jest jednym z tych, którzy wieszczą koniec prasy już w 2015 roku i sam jest entuzjastą "wirtualnych gazet" na tabletach i innych urządzeniach.
– Wydaje mi się mało prawdopodobne, że prasa zniknie całkowicie. W tak apokaliptyczną wizję nie wierzę. Stanie się raczej elitarną formą. Wróci do ekskluzywności. Będzie eleganckim gadżetem – mówił kilka miesięcy temu dla naTemat medioznawca prof. Maciej Mrozowski.
Prof. Godzic jest zaś zdania, że zmiana "XIX-wiecznego zwyczaju czytania gazet" będzie trwała latami. – To musi być wspólne działanie kilku redakcji na obszarze kulturowym – dodaje.
Internet wszystko przyjmie
Internetową plotkę o śmierci "Wyborczej" trudno zweryfikować. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że wielu internautów w swoich komentarzach już pogrzebało dziennik z Czerskiej, trudno nie ulec wrażeniu, że krótki wpis dziennikarza na Twitterze z miejsca zyskał w oczach wielu status potwierdzonego faktu. To tylko kolejny dowód na to, że internet przyjmie dosłownie wszystko.
Internetową plotkę o śmierci "Wyborczej" trudno zweryfikować. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że wielu internautów w swoich komentarzach już pogrzebało dziennik z Czerskiej, trudno nie ulec wrażeniu, że krótki wpis dziennikarza na Twitterze z miejsca zyskał w oczach wielu status potwierdzonego faktu. To tylko kolejny dowód na to, że internet przyjmie dosłownie wszystko.