
Jest sobie firma, która zatrudnia bardzo dużą grupę nauczycieli i wydaje na to dużo pieniędzy, żeby oni rozwiązali wszystkie zadania z każdego podręcznika w Polsce, dla ucznia na każdym poziomie edukacji. Od podstawówki, przez gimnazjum, na liceum kończąc. Na razie są to tylko przedmioty ścisłe tj. matematyka, fizyka, chemia, ale trwają prace nad kolejnymi. Stworzyliśmy bazę danych, w której krok po kroku jest opisane rozwiązanie każdego zadania. To ogromny projekt, który jest już w fazie wykończeniowej i w ciągu najbliższych tygodni pojawi się w sieci. Za bardzo drobną opłatą będziemy udostępniać dzieciakom przez smartfony i komputery dostęp do całej bazy z rozwiązanymi zadaniami. CZYTAJ WIĘCEJ
Tak Dymitr Głuszczenko opisał swój nowy pomysł na biznes w rozmowie z Michałem Mańkowskim. Już w wywiadzie przyznał jednak, że spodziewa się, iż pomysł wzbudzi ogromne kontrowersje. Słusznie. Nad tym, jakie konsekwencje mega-bryk przyniesie dla edukacji, debatowaliście już w komentarzach.
– Twórca Kwejka udowadnia, że można robić w sieci to, co mu się podoba – mówi Damian Muszyński, pedagog mediów i nauczyciel akademicki. Dodaje też, że jego zdaniem taki pomysł ma dużą szansę na sukces. – Jest zapotrzebowanie na wszystkie rodzaje bryków i rozwiązań. Niestety, jeśli przyglądamy się, co robią uczniowie, w większości to przepisywanie, kalkowanie, kopiowanie. Ja to ćwiczę na poziomie akademickim, ale w szkole podstawowej też ma to miejsce. Uczniowie przyzwyczajają się do tego, że coś można przenieść, przekalkować – mówi.
Jarosław Matuszewski z Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, które obsługują dużą część rynku podręczników przekonuje, że przesyłanie uczniom gotowych zadań może obniżyć poziom edukacji uczniów. Dodaje, że prace ściągnięte z bryków powinni rozpoznawać nauczyciele.
Była minister edukacji Katarzyna Hall przekonuje jednak, żeby nie demonizować nowopowstającego serwisu. – Kiedy ja chodziłam do szkoły były papierowe zbiory zadań, w których także drukowano odpowiedzi. To była pomoc naukowa, bo jak się nie rozumiało jakiegoś zadania, można było przeanalizować je od początku do końca. Teraz świat idzie naprzód i to samo, co kiedyś było na papierze, teraz przenosi się do internetu – mówi w rozmowie z naTemat. – Bezmyślne przepisanie nie pomoże uczniowi, który przecież z takimi zadaniami będzie mierzył się na egzaminach, czy choćby przy tablicy.