Zarejestrowane w Polsce związki wyznaniowe zrzeszają wyznawców Matki-Ziemi i badaczy kosmicznych cywilizacji. Pozwalają także skupiać się kryminalistom, którzy dzięki nim prowadzą przestępczą działalność. Problemy z rejestracją mają za to czciciele Latającego Potwora Spaghetti. Ich żart urasta już do obrony konsytucyjnych wolności.
Pastafarianie mają problem z rejestracją swojego kościoła. Choć zebrali wymagane ustawą 100 deklaracji i złożyli w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji odpowiednie dokumenty, wciąż nie są legalnym związkiem wyznaniowym. Na wpis czekają już pół roku, choć decyzja powinna zapaść w trzy miesiące. Jak tłumaczył naTemat Marcin Biardzki, przedstawiciel wyznawców Latającego Potwora Spaghetti:
Makaron gorszy niż Dzogczien Kunzang Cziuling
Wyznawcy makaronu postawili polskich urzędników w trudnej sytuacji. Jeśli kościół zostanie zarejestrowany, może doprowadzić do poważnych napięć. Przeciwko rejestracji wypowiadają się katoliccy publicyści i księża. Tomasz Terlikowski napisał ostatnio w serwisie fronda.pl: "Ekspertom z komisji doradzamy, by zadali członkom 'nowego wyznania' proste pytanie, czy są gotowi umrzeć za swoje przekonania. We wszystkich systemach religijnych, jest to najprostszy sprawdzian szczerości wiary. Nie każdy jest to w stanie zrobić, ale zawsze jest to wpisane w szczerą i pełną wiarę. W to, że ktoś może chcieć umierać za wygłup nie wierzę. A jeśli by chciał, to byłoby to idiota, którego poglądów nie trzeba rejestrować, ale leczyć".
Kościół piratów
W Szwecji zarejestrowano w ubiegłym roku Misjonarski Kościół Kopimizmu, nazywany potocznie kościołem piratów. Dla wyznawców tej żartobliwej religii dogmatem jest kopiowanie plików, a świętym znakiem: CTRL+C, CTRL+V. CZYTAJ WIĘCEJ
"Nie traktuję tego poważnie. Albo to niesmaczny żart, albo objaw choroby, którą rozpoznać mogą tylko badania psychiatryczne. Polecam, NFZ uwzględnia takie przypadki" – mówił ks. Kazimierz Sowa dla "Dziennika Zachodniego".
Choć kościół pastafarian jest w założeniu kpiną z religii, jego wyznawcy są jednak zdeterminowani, by go oficjalnie zarejestrować. Ich wniosek urósł niemalże do protestu w obronie praw obywatelskich. Bo w czym jest gorszy od 175 zarejestrowanych w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji kościołów, takich jak: Związek Buddyjski "Dzogczien Kunzang Cziuling" w Rzeczypospolitej Polskiej, Zachodniosłowiański Związek Wyznaniowy "Słowiańska Wiara", czy Warszawski Kościół Międzynarodowy?
Energetyczne zjednoczenie
Wiara pastafarian jest przerysowana i składa się z kilku dogmatów. Między innymi o tym, że świat został stworzony przez niewidzialnego i niewykrywalnego Latającego Potwora Spaghetti, który stworzył świat będąc pod wpływem alkoholu. Potwór do dziś wpływa na ludzkie losy poprzez swoją makaronową mackę, a każdego gorliwego wyznawcę czeka w niebo z wulkanem piwnym i striptizerami. Choć wszystko to wydaje się absurdem, przedstawiciele pastafarian przekonują, że ich wiara jest tak samo prawdziwa, jak pozostałe zarejestrowane w Polsce religie.
Kiedy przyjrzymy się bliżej związkom figurującym w rejestrze Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, twierdzenia nie wydają się dalekie od prawdy. Na liście znajduje się między innymi Zakon Braci Zjednoczenia Energetycznego. Grupa, która formalnie działa od 1997 roku prowadzi "działalność badawczo-edukacyjną w zakresie tworzenia zindywidualizowanych technik dostępu do wiedzy". Jak czytamy na stronie zakonu, promuje on zdrowy tryb życia, filozofię przyrody i… własny think tank, który zajmuje się futurologią, badaniem życia pozaziemskiego i "efektywnymi metodami prognozowania przyszłości". Jego twórcy zapraszają do współpracy wszystkich, którzy uważają, że mają zdolności paranormalne.
Na liście znajduje się też kilka związków wierzących w starosłowiańskich bogów: Słońce, Matkę-Ziemię i Wszech-Świat oraz Zgromadzenie Braci i Sióstr Politeistów, którzy uważają, że bogów jest wielu i wszyscy są sobie równi, a po śmierci rozpływamy się w niebycie. Związek wyznaniowy jako pierwszy zaczął udzielać religijnych ślubów parom homoseksualnym. Do 2000 roku jego sympatykiem był znany działacz gejowski, Szymon Niemiec, który doświadczenia z kościołem opisał w swojej biografii "Tęczowy Koliber na Tyłku".
Jak przyznaje Marek Płodowski z Centrum Informacji o Sektach Quo Vadis, wśród zarejestrowanych kościołów może być też kilka aktywnych sekt. Które? Tego zdradzić nie chce, bo, jak twierdzi, działają na mocy prawa i za takie sugestie może go czekać proces w sądzie.
Austriackie prawo nakazuje mieć w dowodzie osobistym zdjęcie bez nakrycia głowy. Jedynym wyjątkiem są nakrycia zwiazane z wyznawanym kultem. Niko Alm, pastafarianin z Austrii wywalczył prawo do posiadania w prawie jazdy zdjęcia z durszlakiem na głowie. Udowodnił, że durszlak to obowiązkowe nakrycie pastafarian.
Nie badają
Problem polega na tym, że w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji nie ma żadnego ciała, które bada, czym naprawdę zajmują się związki wyznaniowe. Zgodnie z prawem, do rejestru musi zostać wpisany każdy związek wyznaniowy, czyli "wspólnota religijna, zakładana w celu wyznawania i szerzenia wiary religijnej, posiadająca własny ustrój, doktrynę i obrzędy kultowe". Wystarczy, że przedstawiciele religii zbiorą sto oświadczeń o członkostwie i przyjmą statut.
- Wystarczy 100 członków i statut organizacji nie stojący w sprzeczności z polskim prawem – mówi Marek Płodowski. z Centrum Informacji o Sektach w Olsztynie – Kiedyś przy MSWiA działał Międzyresortowy Zespół ds. Nowych Ruchów Religijnych, którego zadaniem było tylko przyglądanie się związkom religijnym. Dziś nie ma w ministerstwie ani zespołu ani żadnego specjalisty, który mógłby odróżnić sektę od zwyczajnej grupy wyznaniowej. Państwo zupełnie odpuściło problem sekt dając im swobodę działania i liczne przywileje – dodaje.
– W systemie prawnym obowiązującym na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej nie ma zdefiniowanego ustawowo pojęcia „sekta”. Dlatego też z perspektywy prawno-formalnej nie można żadnej grupy religijnej określić mianem „sekty” – tłumaczy rzecznik MAC, Artur Koziołek.
Jak pisała w "Rzeczpospolitej" Ewa Czaczkowska, państwo nie może też zrobić nic ze związkami, które wchodzą w konflikt z prawem. W 2004 policja zatrzymała pod zarzutem udziału w działaniach zorganizowanej grupy przestępczej członków Chrześcijańskiego Kościoła Głosicieli Dobrej Nowiny. Wśród "kapłanów" związku było wiele osób z przeszłością kryminalną, między innymi złodziej samochodów ps. "Przeszczep". Członków grupy skazano w 2008, ale kościół figuruje jeszcze na liście zarejestrowanych związków wyznaniowych. Tak, jak Kościół Remonstrantów Polskich, którego członkowie byli zamieszani w tzw. aferę samochodową.
Pozornie komediowy spór o Latającego Potwora Spaghetti może więc stać się zarzewiem znacznie poważniejszej dyskusji. Nie tylko o tym, w co wolno w Polsce wierzyć, ale także, co wolno kościołom.
Urząd musi jeszcze raz sporządzić umowę z rzeczoznawcą, którego opinią chce się posiłkować. Podobno umowa została za pierwszym razem wadliwie skonstruowana. Zwracam uwagę, że urząd w ogóle nie miał obowiązku powoływania rzeczoznawcy. W tym kontekście wygląda to na celowe przedłużanie, próbę niepodjęcia decyzji w sprawie Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. CZYTAJ WIĘCEJ