
Ten tekst powstał nie po to, by pod niebiosa wychwalać korporacje. Znamy ich grzechy i ciemne strony. Warto jednak pokazać, że dla niektórych ludzi korporacja to wymarzone miejsce pracy i powinno to być tak samo zrozumiałe jak fakt, że inni na korpo wieszają psy.
– Pracujesz w fajnym miejscu, eleganckim biurze, masz nowe rzeczy: komputery, tablety, służbowy samochód. Pracujesz w korpo, masz prestiż – mówi mi Krzysiek, 26 lat, który w medialnej korporacji spędził kilka lat na stanowisku średniego szczebla. Podobnie wypowiada się 3 lata starszy Jakub, który swoją karierę w korporacji zaczynał i jak sam mówi – tam zapewne ją zakończy. – Ja się tu czuję świetnie i nie wyobrażam sobie pracować gdzie indziej. Jakaś mała firma, w której każdego dnia trzeba się zastanawiać, czy szef będzie miał na wypłatę, to jakiś horror – stwierdza Kuba.
To właśnie ta wizja kusi młodych ludzi: luksusy, pieniądze, bycie na szczycie. I faktycznie, to można osiągnąć, nawet bez układów – trzeba ciężko pracować. A korporacja odpłaci. – Korporacje dużo dają: pieniądze zazwyczaj lepsze niż w innych miejscach, wsparcie socjalne, szkolenia, a wreszcie: prestiż, tak ważny dla wielu młodych ludzi, choć nie tylko dla nich. Wiele osób uważa, że pracując w korporacji, dokonują niejako awansu społecznego. Mogą wziąć kredyt na mieszkanie, kupić fajny samochód lub dostają służbowe auto – wymienia zalety takich miejsc psycholog pracy Krzysztof Kosy.
Oczywiście, rzeczywistość jest mniej atrakcyjna niż możemy to obserwować w "Suits". Nie od razu przecież trafiamy na szczyt czy chociażby pod opiekę kogoś z samej góry – jak Mike Ross, podopieczny wspomnianego Harvey Spectera. Mimo to moi rozmówcy twierdzą, że do ideału nie jest daleko: – Wiem co muszę robić, jakie są priorytety, jasne są zasady hierarchii i wynagrodzenia. Wiem, za co można dostać premie i podwyżki, jak
Portal Wall Street 24/7 stworzył raport najbardziej pożądanych pracodawców na świecie. Po Google, które jest na pierwszym miejscu, rządzą typowe korpo: finansowy KPMG, Procter&Gamble, Microsoft, Deloitte, Ernst&Young, J.P. Morgan, PricewaterhouseCoopers. Czyli – śmietanka korporacji. CZYTAJ WIĘCEJ
Moi rozmówcy podkreślają też, że korporacja daje dwie, bardzo ważne rzeczy: rozwój i równość. – U nas nie ma mowy o czymś takim, jak podziały rasowe czy kulturowe. Ludzie z Indii, Szwajcarii, USA czy Polski dogadują się bez problemu – mówi mi Aleksander, menedżer w koncernie farmaceutycznym. Korpo, ponieważ stawiają na uniwersalizm, po prostu uczą tolerancji. W małych firmach nikt o to nie dba, bo rzadko kiedy pracują tam osoby z innych krajów, a co dopiero o innym kolorze skóry lub innego wyznania.
Mój rozmówca z branży farmaceutycznej dodaje do tej listy dwie ważne rzeczy. Pierwsza to możliwość odkupowania od firmy zużytego sprzętu. Przy czym "zużyty" to nie znaczy "zepsuty" – są to zazwyczaj sprawne, dobre i w miarę nowe rzeczy, a pracownikom odstępuje się je za symboliczną cenę. – 3-letniego laptopa możemy odkupić za sto, dwieście złotych. Czteroletnie samochody z małym przebiegiem kosztują po paręnaście tysięcy – opowiada Aleksander.
Oczywiście, takie zasady nie każdemu muszą pracować i nie każdy w korporacji wytrzyma. Kto więc lepiej nadaje się do takiej pracy? – Odporność na stres, zewnętrzną presję: czasu i innych osób. Przy czym taka osoba musi mieć też wytrwałość na dłuższą metę, by móc utrzymać tempo pracy przez lata. Na pewno pomaga też pragmatyczne podejście do życia, rzeczywistości – wymienia Krzysztof Kosy z UW. Psycholog dodaje też, że nieprawdą są opinie, jakoby korpo odrzucało ludzi kreatywnych – bo i tacy mogą się tam odnaleźć.
Niestety, młodzi ludzie często nie są w stanie ocenić, czy w ogóle uda im się wytrzymać w korporacji, jakie mają predyspozycje do pracy – ale to raczej wina systemu edukacji, w którym brak jest jakichkolwiek wskazówek co do przyszłości zawodowej. Krzysztof Kosy zauważa też, że wyobrażenia i marzenia dotyczące korporacji – często budowane na chociażby serialach takich jak "Suits" – potem zderzają się z rzeczywistością i stąd rozczarowanie wielu pracowników.