Depresje, samobójstwa, samo zło – tak często przedstawiane są korporacje w mediach. Tymczasem dla wielu ludzi są one zawodowym wybawieniem. Jakub, 29 lat, menedżer w finansowej korporacji, mówi wprost: – Nie wyobrażam sobie pracować gdzie indziej.
Korporacje zazwyczaj nie mają dobrej prasy w mediach. Krwiożercze, bezwzględne, nastawione wyłącznie na zysk i tym samym wyzysk pracownika. Między innymi portal gazeta.pl publikuje serię artykułów "Depresja w korpo", w których opisuje – raczej negatywnie – losy ludzi w korporacjach.
W redakcji temat ten wywołał niemałą dyskusję – niektórzy chwalili korporacje za jasne zasady pracy, inni pytali ze zdziwieniem: jak można tam pracować? Ale dla wielu ludzi praca w korporacji to marzenie i po prostu jedyny sposób na zawodowe życie.
UWAGA!
Ten tekst powstał nie po to, by pod niebiosa wychwalać korporacje. Znamy ich grzechy i ciemne strony. Warto jednak pokazać, że dla niektórych ludzi korporacja to wymarzone miejsce pracy i powinno to być tak samo zrozumiałe jak fakt, że inni na korpo wieszają psy.
Sielanka jak w serialu
– Pracujesz w fajnym miejscu, eleganckim biurze, masz nowe rzeczy: komputery, tablety, służbowy samochód. Pracujesz w korpo, masz prestiż – mówi mi Krzysiek, 26 lat, który w medialnej korporacji spędził kilka lat na stanowisku średniego szczebla. Podobnie wypowiada się 3 lata starszy Jakub, który swoją karierę w korporacji zaczynał i jak sam mówi – tam zapewne ją zakończy. – Ja się tu czuję świetnie i nie wyobrażam sobie pracować gdzie indziej. Jakaś mała firma, w której każdego dnia trzeba się zastanawiać, czy szef będzie miał na wypłatę, to jakiś horror – stwierdza Kuba.
To wizerunek niemal jak z serialu "Suits", gdzie pokazane są blaski i cienie kariery w jednej z największych korporacji prawniczych. Życie głównego bohatera Harvey Spectera to elegancki penthouse na dachu wieżowca, limuzyna z kierowcą i dziesiątki wciągających i emocjonujących spraw. Przy czym "Suits" nie ucieka od mrocznej strony korporacji: intrygi, kłamstwa, szantaże są tam na porządku dziennym, a bohaterowie spędzają w pracy większą część doby. Ewidentnie jednak widać, że sprawia im to wielką satysfakcję.
To właśnie ta wizja kusi młodych ludzi: luksusy, pieniądze, bycie na szczycie. I faktycznie, to można osiągnąć, nawet bez układów – trzeba ciężko pracować. A korporacja odpłaci. – Korporacje dużo dają: pieniądze zazwyczaj lepsze niż w innych miejscach, wsparcie socjalne, szkolenia, a wreszcie: prestiż, tak ważny dla wielu młodych ludzi, choć nie tylko dla nich. Wiele osób uważa, że pracując w korporacji, dokonują niejako awansu społecznego. Mogą wziąć kredyt na mieszkanie, kupić fajny samochód lub dostają służbowe auto – wymienia zalety takich miejsc psycholog pracy Krzysztof Kosy.
Jak jest naprawdę?
Oczywiście, rzeczywistość jest mniej atrakcyjna niż możemy to obserwować w "Suits". Nie od razu przecież trafiamy na szczyt czy chociażby pod opiekę kogoś z samej góry – jak Mike Ross, podopieczny wspomnianego Harvey Spectera. Mimo to moi rozmówcy twierdzą, że do ideału nie jest daleko: – Wiem co muszę robić, jakie są priorytety, jasne są zasady hierarchii i wynagrodzenia. Wiem, za co można dostać premie i podwyżki, jak
Najbardziej pożądani pracodawcy
Portal Wall Street 24/7 stworzył raport najbardziej pożądanych pracodawców na świecie. Po Google, które jest na pierwszym miejscu, rządzą typowe korpo: finansowy KPMG, Procter&Gamble, Microsoft, Deloitte, Ernst&Young, J.P. Morgan, PricewaterhouseCoopers. Czyli – śmietanka korporacji. CZYTAJ WIĘCEJ
wyglądają awanse. A do tego dostaję szansę wykazania się, bo hierarchia nie oznacza, że ci niżej postawieni nie mogą zgłaszać pomysłów i tak dalej. Ba, na firmowych imprezach szefowie, nawet ci z najwyższych szczebli, łamią konwenanse i normalnie z nami rozmawiają, jak równy z równym. Jeśli ktoś jest obrotny to awansowanie wcale nie musi być takie trudne, jak się wydaje – przekonuje Jakub. On sam jest typowym przykładem kariery od zera – zaczynał jako "korporacyjny pachołek", dzisiaj jest menedżerem w jednym z finansowych gigantów.
Jakuba nie dziwi, że młodych ludzi ciągnie do korpo. – To po prostu kasa. Na dzień dobry można dostać 2 tysiące na rękę, a potem jest już tylko lepiej. Wiadomo, że oni lecą głównie na pieniądze, ale korpo, uczciwie to przyznaję, daje od siebie tyle samo, ile się w nie wkłada – dodaje 29-latek.
Korpo w Ciebie zainwestuje...
Moi rozmówcy podkreślają też, że korporacja daje dwie, bardzo ważne rzeczy: rozwój i równość. – U nas nie ma mowy o czymś takim, jak podziały rasowe czy kulturowe. Ludzie z Indii, Szwajcarii, USA czy Polski dogadują się bez problemu – mówi mi Aleksander, menedżer w koncernie farmaceutycznym. Korpo, ponieważ stawiają na uniwersalizm, po prostu uczą tolerancji. W małych firmach nikt o to nie dba, bo rzadko kiedy pracują tam osoby z innych krajów, a co dopiero o innym kolorze skóry lub innego wyznania.
Ale jeszcze ważniejsza jest samorealizacja. – Nasz rozwój stawiany jest na pierwszym miejscu. Szkolenia, chociażby językowe, profesjonalne narzędzia pracy na wysokim poziomie, wyjazdy integracyjne w Polsce i za granicą. Do tego korporacja dba o nasze zdrowie: codziennie w biurze dostępne są owoce: jabłka, banany, a także na przykład ciasto marchewkowe dla lubiących słodkości – wylicza Aleksander. W korporacji pracuje już od 5 lat i póki co nie ma zamiaru zmieniać miejsca pracy.
...A nawet da gadżety
Mój rozmówca z branży farmaceutycznej dodaje do tej listy dwie ważne rzeczy. Pierwsza to możliwość odkupowania od firmy zużytego sprzętu. Przy czym "zużyty" to nie znaczy "zepsuty" – są to zazwyczaj sprawne, dobre i w miarę nowe rzeczy, a pracownikom odstępuje się je za symboliczną cenę. – 3-letniego laptopa możemy odkupić za sto, dwieście złotych. Czteroletnie samochody z małym przebiegiem kosztują po paręnaście tysięcy – opowiada Aleksander.
Drugą istotną sprawą jest zabezpieczenie lokalnych oddziałów korporacji przez centralę
firmy. To znaczy: nawet jak oddział upadnie, centrala zapewnia wypłacalność pracownikom. Dzięki temu nie ma dramatów w postaci kilkudziesięciu czy kilkuset osób pozostawionych "na lodzie".
Kim jest korpopracownik
Oczywiście, takie zasady nie każdemu muszą pracować i nie każdy w korporacji wytrzyma. Kto więc lepiej nadaje się do takiej pracy? – Odporność na stres, zewnętrzną presję: czasu i innych osób. Przy czym taka osoba musi mieć też wytrwałość na dłuższą metę, by móc utrzymać tempo pracy przez lata. Na pewno pomaga też pragmatyczne podejście do życia, rzeczywistości – wymienia Krzysztof Kosy z UW. Psycholog dodaje też, że nieprawdą są opinie, jakoby korpo odrzucało ludzi kreatywnych – bo i tacy mogą się tam odnaleźć.
Kosy przyznaje też, że w korporacyjnym porządku ważna jest umiejętność autopromocji. Przy czym, jak zaznacza, potrafi to przyjmować "kuriozalne formy": – Niektórzy na siłę próbują udowodnić, że są zapracowani, zajęci, to świat pełen pozorów. Ale faktycznie umiejętność pokazywania się jest tam ważna.
Jednocześnie psycholog oświadcza, że nie ma cech, które dyskwalifikują, gdy ktoś chce pracować w korpo. Radzi jednak: – Warto się zastanowić, czy korpo ma być na całe życie. Bo w Polsce często myślimy, że praca w korporacji jest na całe życie. A można ją potraktować jako szansę do zdobycia CV, wiedzy, umiejętności, kontaktów. Popracować tam 5-6 lat, wyciągnąć z niej co się da i pójść dalej, robić coś swojego albo pomagać innym firmom – podsuwa pomysł Kosy.
Korporacyjne zło
Niestety, młodzi ludzie często nie są w stanie ocenić, czy w ogóle uda im się wytrzymać w korporacji, jakie mają predyspozycje do pracy – ale to raczej wina systemu edukacji, w którym brak jest jakichkolwiek wskazówek co do przyszłości zawodowej. Krzysztof Kosy zauważa też, że wyobrażenia i marzenia dotyczące korporacji – często budowane na chociażby serialach takich jak "Suits" – potem zderzają się z rzeczywistością i stąd rozczarowanie wielu pracowników.
– Wydaje nam się, że będziemy robić w korporacji codziennie bardzo ciekawe i ambitne rzeczy, a potem okazuje się, że niektórzy nie wiedzą, po co wykonują swoją pracę, wydaje im się to miałkie – wykazuje Kosy. Jak podkreśla, takie wrażenie pojawia się ze
względu na fakt, że większość pracowników korporacji ma małą styczność z końcowym efektem swojej pracy, gdzieś się on rozmywa, więc zatracają jej sens. To jednak nie przeszkadza Jakubowi, który deklaruje w rozmowie, że "w korpo będzie aż do śmierci". Argumenty o samobójstwach, depresjach i zwolnieniach go nie przekonują.
– To się zdarza wszędzie. Na szefa-idiotę można trafić nawet w 10-osobowej firmie. Może nawet pod tym względem korpo jest lepsze, bo istnieje większa szansa, że taki idiota wyleci z pracy. A czy się boję, że mnie wyrzucą? A kto się nie boi? Ale trzeba zasuwać. Jak dobrze pracujesz, to Cię raczej nie wywalą – przekonuje Jakub. I zaraz dodaje: – Przy czym "dobrze" to wcale nie znaczy "dużo". Ja zaczynałem w wieku 22 lat i dzisiaj nie wyobrażam sobie pracować w jakiejś małej firemce. Za bardzo lubię świat "białych kołnierzyków".