Kim Dzong Un
Kim Dzong Un Fot. zennie62 / Flickr.com
Reklama.
Decyzje północnokoreańskich władz zostały podjęte po tym, jak ONZ nałożyła na Pjongjang kolejne sankcje. Na mocy postanowień Kim Dzong Una zerwano wszystkie podpisane wespół z Koreą Południową traktaty o nieagresji, zamknięto przejście w miejscowości Panmundżom, która była dotąd jedynym miejscem spotkań przedstawicieli obydwu Korei, oraz wyłączono założoną w 1971 r. tzw. gorącą linię telefoniczną, ponieważ "nie ma o czym rozmawiać z marionetkową grupą zdrajców".
KCNA poinformowała, że Kim Dzong Un odwiedził znajdujące się przy granicy z Koreą Południową oddziały wojskowe, które w 2010 r. brały udział w ostrzelaniu południowokoreańskiej wyspy. Syn Kim Dzong Ila miał zaapelować do żołnierzy, by w każdym momencie byli gotowi do "anihilacji wroga, wymierzenia mu śmiertelnych ciosów".
"USA zginą w płomieniach sprawiedliwości"
Północnokoreańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na które powołuje się KCNA, stwierdziło dzisiaj, że Stany Zjednoczone "ciężko pracują nad wywołaniem wojny nuklearnej, aby zniszczyć Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną". Rzecznik resortu oznajmił, że w obliczu zagrożenia Korea Północna może skorzystać z prawa do przeprowadzenia prewencyjnego ataku atomowego. - Jeśli Stany Zjednoczone doprowadzą w końcu do wojny, to sprawią, że rozgorzeją niczym wybuchający wulkan płomienie sprawiedliwości, w których agresor zginie, a przeklęta linia demarkacyjna zniknie na dobre - napisano na stronie KCNA.
Prezydent Korei Południowej Park Geun-hye podkreśliła, że jest gotowa rozmawiać z Pjongjangiem, jeśli tylko wejdzie on na "drogę wiodącą ku zmianie". Geun-hye zapewniła, że będzie "twardo reagować" na prowokacje Korei Północnej, przyznając, iż sytuacja jest bardzo poważna.

Rakiety Korei Północnej mogą dosięgnąć Japonii
Agencja Reutera przypomniała, że w północnokoreańskiej armii służy 1,2 mln ludzi. Siły południowokoreańskie liczą 640 tys. żołnierzy i są wspierane przez 26 tys. stacjonujących w Korei Południowej Amerykanów. Korea Północna polega jednak przede wszystkim na swoich rakietach i głowicach atomowych (eksperci szacują, że może mieć maksymalnie 6-8 głowic), ponieważ nie ma zapasów surowców, które pozwalałyby na prowadzenie długotrwałej wojny lądowej.
Korea Południowa obawia się, że sąsiad z północy mógłby przeprowadzić nagły, zmasowany ostrzał artyleryjski Seulu, który znajduje się zaledwie 50 km od granicznej strefy zdemilitaryzowanej. Zasięg północnokoreańskich rakiet przekracza 3 tys. km, więc mogą one razić cele położone w Japonii lub na wyspie Guam - to terytorium zależne Stanów Zjednoczonych.
Źródła: BBC, Reuters, KCNA