
Z biskupami się nie dyskutuje, bo nawet nie za bardzo jest jak. Zazwyczaj otacza ich kordon sekretarzy, asystentów, i zwyczajnych podlizuchów. Kręciłem 2 razy wywiad z arcybiskupem Dziwiszem i przysięgam, że wprost nie wiem, do czego możnaby porównać jego świtę. Ani prezes Orlenu, ani nawet Edyta Górniak nie są przez swoje otoczenie traktowani tak czołobitnie. CZYTAJ WIĘCEJ
Niestety, "Fakt" walczy tymi samymi samochodami, co rok temu. I wciąż utrzymuje, że są one warte setki tysięcy złotych. Faktycznie, może w momencie zakupu (bo jak już wspomniałem, biskupom do portfeli nie zaglądałem) kosztowały majątek. Może faktycznie papież Franciszek jeździ metrem, a Watykan uważa za zbyt luksusowy i rażący przepychem. Ale papież sobie, ale polscy biskupi sobie.
Wciąż uważam, że biskupi powinni odchodzić od "upasienia", a iść w stronę dialogu, ale pogodziłem się z tym, że Kościół jest jaki jest - ja w nim nie chcę brać udziału, nie muszę i tego nie robię. Jedyne, co mnie wciąż oburza, to przekazywanie środków z moich podatków na rzecz religii (nie tylko Kościoła Katolickiego, ale każdego innego), ale winą za to należy obarczyć polityków, a nie Kościół.
Klerycy zbierają na tacę, każą płacić za pogrzeby, śluby, chrzciny, kolędy, wizyty domowe u chorych. To wg nich jest posługa, a podatków nie płacą, to wierni płacą im haracz, sprzątają w kościołach, robią remonty, naprawy itp.
Wierni płacą za rozmaite posługi: pogrzeby, śluby i tak dalej. Wystarczy popatrzeć na ceny tych posług - niekiedy potrafią one przyprawić o zawrót głowy. Jak się wierni zgadzają, to nie ma co się dziwić. Przygotowania do komunii to cały szereg zasilających Kościół biznesów: różańce, katechizmy, stroje. Nawet jeśli przedsiębiorcy, którzy je produkują, płacą podatki, to nikt im potem nie zabrania dawać datków na Kościół. Że Kościół nie płaci podatków od swoich dochodów, to już oddzielna kwestia, znowu jednak - winą za to należy obarczać polityków.
Ceny za posługi są różne, w zależności od parafii, ale na pewno nie niskie. A wierni płacą.
Ślub: od 50 do 2100 zł
Pogrzeb: od 50 do 3100 zł
Chrzest: od 20 do 500 zł
Msza: od 2 do 200 zł
Wypominki: od 5 do 200 zł
Nie jest zresztą żadną tajemnicą, że wielu bogatych przedsiębiorców, w tym niektórzy najbogatsi Polacy, dotują Kościół dość hojnie. Wspomina o tym "Forbes" w swoim ostatnim zestawieniu 100 najbogatszych w Polsce przy okazji m.in. Jacka Domogały. Być może nie dają oni na nowe limuzyny, ale dodatkowe pieniądze i tak są, więc na nowe auto się uzbiera od parafian.
Nie próbuję tutaj usprawiedliwiać biskupów - jedynie wykazuję, że takie krytykowanie
„Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: „Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?” Wtedy oświadczę im: „Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości”.”
Warto też spojrzeć na fakt, że mówimy tutaj o ośmiu samochodach. OŚMIU. Nie podoba mi się, kiedy Kościół wyciąga łapę do państwa i udaje biedaka, jeżdżąc Lexusami, ale z drugiej strony - przestałem się angażować w życie tej wspólnoty, jej hipokryzja już mnie nie obchodzi, a pretensje o publiczne pieniądze kieruję tylko do przestraszonych polityków. Ale jeśli ktoś twierdzi, że kler w Polsce jest upasiony na podstawie OŚMIU samochodów, to należy - ze zwykłej rzetelności - przypomnieć, ilu duchownych "luksusowymi" autami nie jeździ.
Kiedy jeszcze byłem zatroskany o los Kościoła, wydawało mi się właściwe, by biskupi porzucili swoje luksusowe zwyczaje. Z pozycji zdystansowanej jednak dojść można do jednego wniosku: tacy Kościół, jacy wierni. Najwyraźniej się powodzi i nie ma w tym nic złego. Złe jest to, co robią politycy, którzy chytrze zabierają Polakom pieniądze z OFE czy tworzą niezrozumiałe przepisy podatkowe.