Europoseł Jacek Kurski.
Europoseł Jacek Kurski. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Reklama.
Jacek Kurski w rozmowie z Moniką Olejnik na antenie Radia Zet złośliwie skomentował ostatnie wypowiedzi Lecha Wałęsa, w których były prezydent skarżył się, że to z winy dziennikarzy i homoseksualistów stracił 70 tys. dolarów. – To się Lech Wałęsa obudził – stwierdził Kurski komentując zdziwienie byłego prezydenta. Polityk Solidarnej Polski uznał, że Lech Wałęsa już zapomniał, jak dziennikarze funkcjonują, bo przez lata był "pieszczochem mediów mainstreamowych".
Jacek Kurski przyznał jednak, że tak, jak Wałęsa uważa, że lobby homoseksualne jest zbyt ostentacyjne i zbyt narzucające się. Np. dzieje się tak podczas parady równości. Na uwagę Moniki Olejnik, że nie odbywają się codziennie. Odparł: – Nie robią parad codziennie, ale każą się tym zachwycać, klękać przed tym. Na narzucające się lobby homoseksualne zwróciła ostatnio uwagę również aktorka Joanna Szczepkowska. Jacek Kurski stanowczo podkreślił, że jest przeciwny ostentacji, afirmacji i zrównywaniu małżeństw homoseksualnych z tradycyjnym małżeństwem kobiety i mężczyzny. – Wałęsa miał rację mówiąc, że świat idzie do tyłu. Nie będzie świata, jeśli nie będzie dzieci – zaznaczył, a tych – jak dodał Kurski – nie będzie, jeśli będzie się promowało małżeństwa homoseksualne.
Jacek Kurski dopytywany przez Monikę Olejnik, zapewnił, że Solidarna Polska poradzi sobie na scenie politycznej bez Jarosława Kaczyńskiego. Dodał też, że drzwi Solidarnej Polski są jednak zawsze otwarte dla Jarosława Kaczyńskiego. Kurski przypomniał, że żadna partia nie wygrała z taką przewagą, żeby rządzić samodzielnie. Taki sam problem będzie miał Jarosław Kaczyński, dlatego naturalnym koalicjantem dla niego będzie Solidarna Polska. Zdaniem Kurskiego w tej chwili PO i PS zajmują się właściwie tylko sobą i nakręcaniem wzajemnej nienawiści. – Mają niszczący charakter – komentował polityk. Dodał, też w Jarosław Kaczyński wyeliminował z partii wszystkich, którzy intelektualnie wyrastali "poza źdźbło trawy" i teraz "wszyscy zostali na poziomie gleby". – Intelektualistów w PiS-ie mógłbym policzyć na palcach jednej ręki – ocenił. Podkreślił, że on nie należał do grupy eunuchów (tak podległych Jarosławowi Kaczyńskiemu nazwał Ludwik Dorn) i dlatego musiał odejść z partii Kaczyńskiego.