Iron Man 3, nawet w słabej jakości, cieszy się ogromną popularnością wśród internautów
Iron Man 3, nawet w słabej jakości, cieszy się ogromną popularnością wśród internautów Fot. YouTube/ Screeny z "pirackich" zajawek Iron Mana 3

– Ściągam filmy nałogowo. Muszę obejrzeć, zanim inni to zobaczą. Po prostu tak mam. Muszę zobaczyć pierwszy i już. Jakość się nie liczy. Kino? Szkoda mi kasy – mówi Marcin, który ogląda filmy jeszcze zanim te pojawią się w polskich kinach. Adam, który tylko czyha na pirackie wersje tuż po premierze, dodaje zaś: – Nie umiem ci tego wyjaśnić, po prostu nie chce mi się czekać, a nie jestem aż takim fanem filmów, żeby przejmować się jakością.

REKLAMA
Ściąganie pirackich filmów z internetu to nic nowego. Pewnie większość średnio-zaawansowanych internautów zrobiła to przynajmniej raz w życiu. Sposobów jest wiele: są specjalne fora z linkami, są Torrenty, a i na Chomikuj.pl też łatwo je znaleźć. Niektórzy mają jednak nie tylko potrzebę obejrzenia produkcji, ale i ściągnięcia jej przed innymi. W efekcie pobierają filmy, których jakość każdego kinomana przyprawiłaby co najmniej o palpitacje serca. Wielu internautów ściąga filmy fatalnej jakości i jeszcze chwali się tym w internecie. Iron Man 3, który jest świeżo po premierze wśród polskich internautów jest hitem.
Grzesiekcc
Komentarz ze strony torrenty.org

Jak zwykle Polaczki rzuciły się na gó*****ą kopię, z beznadziejnym lektorem, tylko po to, by móc powiedzieć, że oni już oglądali, tacy są do przodu.


Kinówki – jakościowy dramat
To niesamowite zjawisko, bo najczęściej – z różnych względów – takich kopii nie da się oglądać. To znaczy: nikt normalny nie chciałby tak marnować swojego wolnego czasu. Grzechów "kinówek" (filmów nagrywanych kamerą w kinie) i innych wczesnych kopii można wymieniać bez liku. Najczęściej obraz jest po prostu słabej jakości (niska rozdzielczość, kiepskie światło itd.). Co prawda, w dobie kamer HD jakość "kinówek" zdecydowanie się polepszyła, ale nawet jeśli obraz jest w nich znośny, to dźwięk już przyprawia o ból uszu. Standardem są trzaski, słaba jakość, czasem po prostu brakuje niektórych fragmentów dźwięku. Pracownicy kina starają się wyłapywać osoby z kamerami, ale jak widać wszystkich złapać się nie da.
Wersje CAM to jednak tylko część "przedpremierowych" filmów w internecie. Czasem pojawiają się też wersje z chińskimi napisami – te zazwyczaj są lepszej jakości, ale… mają na przykład ucięty cały pas obraz na dole – tak, by napisów nie było widać. Niektórym nie przeszkadza też, że 1/3 obrazu zajmują chińskie szlaczki. Piszą wtedy:
Mr Jiggles
Komentarz z serwisu torrentz.eu

Niestety, chińskich napisów nie da się wyłączyć, ale nadal da się oglądać. Są dwie poziomie linie na dole i u góry ekranu, których jednak możecie nie dostrzec, jeśli się na to nie zwróci uwagi. Dźwięk zacina się tu i tam, dużo trzasków, audio mogło być lepsze. Mimo wszystko, świetny torrent, kciuki w górę dla uploadującego i czekam na wersję Blu Ray.


Są też inne wersje, na przykład z obrazem nagrywanym kamerą, ale dźwiękiem zgranym z materiału źródłowego. Nierzadko też do sieci wypływają wersje dla recenzentów czy wersje niedokończone – przed ostatecznymi szlifami i poprawkami. Wszystkie cieszą się niesłabnącą popularnością wśród piratów na całym świecie. I wszystkie mają mankamenty, które w zasadzie uniemożliwiają normalne oglądanie.
Kinomanem nie jestem, ale…
Osobiście znam tylko dwie osoby, które ściągają w ten sposób filmy. To normalni dwudziestoparolatkowie. Obaj pracują, mają dziewczyny. Jak mówi mi jeden z nich, Marcin, do kina nie chodzi, bo i po co, skoro wszystko może ściągnąć z internetu. I to w tym samym czasie, kiedy inni wydają 20 złotych na bilet.
– Szkoda mi kasy. Filmy ściągam nałogowo. Muszę obejrzeć, zanim inni to zobaczą. Po prostu tak mam – wyjaśnia mój rozmówca. Znamy się nie od dziś, więc dopytuję go: po co, dlaczego. Przecież to bez sensu, oglądać film w takiej jakości.
– Widzisz, ja kinomanem nie jestem, nie znam się. Filmy raczej pochłaniam i oglądam głównie te popularne. Muszę zobaczyć pierwszy i już. Jakość się nie liczy, w zasadzie nie ma dla mnie wielkiego znaczenia. Przecież potem i tak ściągnę w HD, ale dzięki "kinówkom" mogę obejrzeć to wcześniej, nie trzeba czekać – stwierdza Marcin. Jak sam zaznacza, pomaga w ten sposób internautom, bo pisze w komentarzach, które wersje warto ściągnąć, a które nie. Takich osób jest więcej, choć zupełnie nie wiadomo, jaki jest sens takiego działania.
hermionaolk
Komentarz z serwisu torrenty.org

Obraz taki sobie, dźwięk ujdzie, ale napisy do bani. Jak ktoś zna angielski to może śmiało oglądać, bo z tymi napisami to masakra. Ogólnie film rewelka, ale lepiej poczekać na lepszą jakość i lektora.


I tak obejrzę jeszcze raz
Adam podobnie podchodzi do sprawy. Jak przyznaje, nie umie wyjaśnić, czemu ma taką potrzebę ściągania i oglądania jak najszybciej. – Jakość nie ma dla mnie w sumie wielkiego znaczenia. Chodzi o to, żeby zobaczyć, czy w ogóle film jest fajny. Nie chce mi się czekać aż do dobrych wersji blu ray, a na kino szkoda mi pieniędzy. I co z tego, że obejrzę w fatalnej jakości, przecież jak mi się spodoba, to ściągnę jeszcze raz później, tylko w lepszej – wyjaśnia 27-latek. – Dzięki temu przynajmniej mogę podyskutować ze znajomymi o najnowszych premierach, których inaczej bym nie zobaczył – dodaje.
Dopytuję: co z efektami, wrażeniami estetycznymi. Przecież przy filmach takich jak Iron Man 3 strona wizualna ma ogromne znaczenie! – Ale przecież efekty i tak widać. Zresztą, efektami mogę się delektować później, teraz ważne, że mogę ocenić film jako całość – ripostuje Adam. Na stwierdzenie, że wiele osób nie rozumie, po co oglądać filmy w fatalnej jakości i tracić na to czas, skoro można poczekać i mieć pełną przyjemność z oglądania, mój rozmówca odpowiada: – A ja nie rozumiem, co w tym takiego ważnego. Kiedyś wszyscy oglądali fatalnej jakości VHS-y, a teraz nagle zaczęli wybrzydzać, chociaż mogą mieć kinową premierę bez chodzenia do kina – słyszymy.
To normalne?
Taką postawę za naturalny odruch internautów uważa Przemysław Pająk, założyciel serwisu SpidersWeb. – To kwestia tego, że przez lata była kultura piractwa. Skoro czegoś nie ma, to ściągamy – mówi nam Pająk. Jednocześnie podkreśla, że wśród ściągających słabej jakości filmy czy muzykę jest po prostu sporo fanów danej serii, reżysera czy zespołu. – Oni czekają z niecierpliwością i chcą mieć to jak najszybciej – wyjaśnia nasz rozmówca.
Pająk zaznacza, że przecież z sieci korzysta masa osób i zawsze część z nich będzie miała zapotrzebowanie na to, żeby jak najszybciej dotrzeć do danych dóbr kultury, niezależnie od jakości. – To normalne. Chcą być pierwsi, potem i tak obejrzą to samo w lepszej wersji. Mnie to nie dziwi, tak po prostu jest – stwierdza szef SpidersWeb. I przypomina, jak sam tak robił, tyle, że z muzyką: – Ja też kilkanaście lat temu byłem zachłyśnięty muzyką, która pojawiała się w sieci. Pierwsze wersje piosenek, które się pojawiały, były fatalnej jakości, ale to nie miało znaczenia – wspomina.
Czytaj także: